Dziel i rządź. W co władza gra z polskimi rolnikami?

Paweł Hetnał

- Chciałbym zwrócić uwagę niektórym rolnikom, którzy w pewnym sensie popierają stanowisko ministra rolnictwa, że rolnicy w tuczu otwartym słusznie nie dostają pieniędzy. Ci rolnicy, którzy tak twierdzą, to nie znają w ogóle realiów rynkowych. Od dłuższego czasu, mamy niedobór wieprzowiny na rynku. Sporo importujemy. Rozumiem pretensje do hodowców z cyklu otwartego w przypadku gdy robimy nadprodukcję, ale to jest nieprawda. Ci którzy nas krytykują, to nich się zastanowią, bo oni będą mieć za niedługo problemy. Jest bardzo niedobrze, że rolnik jest przeciwko rolnikowi, ale to pokłosie polityki rolnej, która jest w tej chwili prowadzona. Nastawia się jednego rolnika, przeciwko drugiemu. Niech się kłócą i będzie wtedy łatwiej – mówi Janusz Terka, przewodniczący izby rolniczej powiatu piotrkowskiego.

 

- W poniedziałek zapraszamy przedstawicieli rządu na spotkanie. Jeśli nie przyniosą one oczekiwanego skutku, to środę w kilkunastu miejscach na terenie Piotrkowa Trybunalskiego i w powiatach ościennych odbędą się manifestacje. Ciągle walczymy o wsparcie dla rolników produkujących tuczniki w cyklu otwartym. To reakcja na zapowiedzi ministra Ardanowskiego, że pomoc takim rolnikom nie zostanie udzielona. Chciałbym zwrócić uwagę niektórym rolnikom, którzy w pewnym sensie popierają stanowisko ministra rolnictwa, że rolnicy w tuczu otwartym słusznie nie dostają pieniędzy. Ci rolnicy, którzy tak twierdzą, to nie znają w ogóle realiów rynkowych. Od dłuższego czasu, mamy niedobór wieprzowiny na rynku. Sporo importujemy. Rozumiem pretensje do hodowców z cyklu otwartego w przypadku gdy robimy nadprodukcję, ale to jest nieprawda. Ci którzy nas krytykują, to nich się zastanowią, bo oni będą mieć za niedługo problemy. Jest bardzo niedobrze, że rolnik jest przeciwko rolnikowi, ale to pokłosie polityki rolnej, która jest w tej chwili prowadzona. Nastawia się jednego rolnika, przeciwko drugiemu. Niech się kłócą i będzie wtedy łatwiej. Ta sytuacja, która jest w tej chwili, powoduje to, że firmy oferujące rolnikom tucz kontraktowy mają obecnie żniwa. Jak tak dalej pójdzie i rolnicy będą się kłócić zamiast wspierać, to w niedługim czasie nie będzie normalnej hodowli trzody chlewnej, bo tucz kontraktowy zdominuje to wszystko. Ciekawe co wtedy powiedzą rolnicy, którzy w tej chwili śmieją się z tych co hodują świnie w cyklu otwartym. Już wkrótce nie będą mogli sprzedawać na wolnym rynku, bo albo będziesz w tuczu kontraktowym, albo nie będziesz produkował w ogóle. Przypomnę tylko o tym co mówił ostatnio minister Ardanowski, przyjeżdżając do Piotrkowa. Miał skończyć z procederem tuczu kontraktowego w Polsce. Kilka miesięcy później otwierał chlewnię, która była wybudowana dla jednej ze znanych firm i chwalił to, bo mówił, że to są pewne pieniądze dla rolników. Promował tucz kontraktowy. Minister traci wiarygodność w oczach rolników, a to co zrobił w tej chwili, to jest poniżej krytyki, bo chce skłócić rolników, podzielić, a przy okazji przyczynia się do niszczenia polskiej hodowli trzody chlewnej. To powoduje, że z niegdyś potentata, stajemy się rynkiem zbytu. Czy chodzi o to abyśmy byli rynkiem zbytu, czy abyśmy byli samowystarczalni. Wiadomo, że jak w kraju się coś hoduje, coś produkuje, to ludzie na tym zarabiają, a jeżeli coś się do nas sprowadza, to ktoś na tym zarabia. Pozostawiam otwarte pytania: czy działania rządu, a w szczególności ministra, mają służyć temu żeby u nas ludzie zarabiali, czy żeby Zachód zarabiał na nas? Jest niewesoło, a minister jeszcze zaostrza sytuację, mówiąc, że jeden sąsiad dostanie, a drugi nie, bo tak ma być. Po co to mówi? Powiedział też, że będzie wspierał tych, którzy naprawdę stracili. Czyli co, sądzi, że my podajemy nieprawdę, że my kłamiemy, mówiąc że jedziemy na stratach kolejny miesiąc z rzędu, bo w chwili obecnej cały czas mamy straty? Nie wiem dlaczego zamiast nas wspierać, to nas się niszczy. Pokutuje tok rozumowania, że „jak sobie biorą z Danii, to niech cierpią”. A ja się pytam: to minister jeździ polskim samochodem, czy zagranicznym? Na pewno jeździ zagranicznym, bo polskich nie ma. Jakby rolnicy mogli kupować w Polsce, to by kupowali, ale nie maja wyboru i kupują z zagranicy. Krajowa produkcja prosiąt na tę chwilę nie zapewnia zapotrzebowania dla wszystkich tuczących w cyklu otwartym – stwierdził Janusz Terka (na zdjęciu).

 

- Dla nas ten najbliższy czas, to jest być albo nie być. Rolnicy z Piotrkowa są zmobilizowani. Mamy też wsparcie z innych regionów kraju i to nie jest tak, że rolnicy z powiatu piotrkowskiego sobie coś wymyślili, bo problem dotyczy wszystkich rolników z tuczem otwartym, a ich jest naprawdę dużo. Ci rolnicy chcieliby mieć wyłącznie polskie prosiaki, ale nie zawsze udaje się je kupić. Oczekujemy od rządu jasnej deklaracji, że rolnikom z cyklu otwartego należą się pieniądze w ramach pomocy po koronawirusie. W poniedziałek czekamy na Warszawę. Jeśli nie przyjadą, to my pojedziemy do nich. Ewentualny protest odbędzie się w taki sposób aby nie utrudniać życia uczestnikom ruchu. Protest będzie spokojny i kulturalny – zapowiada przewodniczący izby rolniczej powiatu piotrkowskiego.

 

Paweł Hetnał
Autor: Paweł Hetnał
Paweł Hetnał – absolwent Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Wieloletni dziennikarz portali i gazet lokalnych z terenu Podbeskidzia.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz