Gwałtowne protesty niemieckich rolników w ostatnich miesiącach i związane z nimi postulaty pokazują, że wielu z nich nie akceptuje kolejnych obwarowań związanych z ich działalnością. Wg portalu Agrarheute, powstrzymanie tego trendu wydaje się trudne.
- Weźmy na przykład hodowców loch. Obecne uchwały w sprawie boksów ze skrzynkami i większego dobrostanu zwierząt wymagają szeroko zakrojonych nowych inwestycji, z którymi wielu rolników już nie może i nie chce sobie radzić ze względu na napiętą sytuację finansową. Poprzez takie ruchy prosięta dla niemieckich tuczarni będą w jeszcze większym stopniu niż dotychczas napływać z Danii i Holandii – czytamy w Agrarheute.
Spis zwierząt gospodarskich za Odrą z maja 2020 wykazał, że w Niemczech pozostało zaledwie 7000 ferm trzody chlewnej. Dwa lata temu było to 8100, a 10 lat temu było to nadal 16000. Tempo spadku było najniższe w fermach trzody chlewnej w Dolnej Saksonii i Nadrenii Północnej-Westfalii. Wg fachowców, ciągły spadek gospodarstw trzodziarskich wynika z braku stabilizacji na tym rynku.
Około jedna trzecia niemieckich producentów mleka zaniechała prowadzenia gospodarstw w ciągu ostatnich 10 lat. Ich liczba spadła poniżej 60 tys. W maju 2015 r. - liczba hodowców bydła mlecznego wynosiła prawie 75 tys., a 10 lat temu urząd statystyczny naliczył 93,5 tys. gospodarstw z bydłem mlecznym.
Najwyższe tempo spadku odnotowano w maju br. I wyniosło 5,5% wśród producentów mleka w Turyngii i 4,6% w Brandenburgii. Również w Nadrenii-Palatynacie ponad 4 procent producentów mleka poddało się, a w Hesji było to nieco poniżej 4 procent. W bastionach niemieckiej produkcji mleka - w małej Bawarii i Dolnej Saksonii - tempo spadku w maju wyniosło odpowiednio 2,5 proc. i 2,1 proc.
Według oceny heskiego rolnika i prezesa firmy PGR, Karstena Schmala, sytuacja ekonomiczna wielu producentów mleka jest krytyczna. - Wiele gospodarstw z 80 lub 100 krowami mlecznymi, o których myśleliśmy, że ma przyszłość, nie podąża już tą ścieżką Powód: coraz większe zaostrzenie przepisów dotyczących nawozów i ochrony środowiska - powiedział Schmal. - Problem polega na tym, że wiele firm musi budować nowe magazyny lub nowe zbiorniki na gnojowicę - mówi Schmal.