Jak relacjonuje gazeta.pl, służby konsularne potwierdziły, że około 900 Polaków przebywa w zakładach mięsnych Toennies w niemieckiej miejscowości Rheda-Wiedenbruck w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie wystąpiło ognisko COVID-19. Do poniedziałku zakażonych koronwirusem było ponad 1500 z ok. 6500 pracowników. Wszyscy zatrudnieni są na kwarantannie.
Póki co nie ma informacji, ilu Polaków jest zarażonych. Prawdopodobną przyczyną ogniska epidemii są złe warunki pracy i zakwaterowania pracowników. Wciąż na jaw wychodzą nowe informacje w tej sprawie.
Były pracownik z Rumunii opowiedział w rozmowie "Deutsche Welle" o nieludzkich warunkach pracy panujących w zakładzie (zatłoczone pomieszczenia, wilgoć,zimno) i nadgodzinowej pracy bez wynagrodzenia. Nie można było brać zwolnień lekarskich, taśmy pracowały za szybko. Oczywiście podczas kontroli, o których zarząd wiedział wcześniej, wszystko funcjonowało zupełnie inaczej, bez zarzutu.
Konsul generalny Jakub Wawrzyniak informował, że wciąż nie jest znana prawdziwa skala kryzysu, brakuje informacji o faktycznej liczbie osób zakażonych COVID-19, ich narodowości, o osobach poddanych kwarantannie. Póki co żaden z polskich pracowników firmy nie poprosił konsulatu o pomoc i nie zgłaszał zastrzeżeń. Niemniej jednak istnieją obawy, że pracownicy są nieświadomi swoich praw i zniechęcani do jakichkolwiek działań przeciwko firmie.