W miniony weekend ok. 40 aktywistów organizacji na rzecz praw zwierząt, Animal Resistance, wtargnęło na fermę kaczek w belgijskiej miejscowości Bekegem. Ich wtargnięcie spowodowało nagłą śmierć 183 z 500 utrzymywanych tam zwierząt. Pozostałe ptaki zostały poddane ubojowi. Wg właściciela fermy, aktywistom chodziło jedynie o rozgłos i wcale nie chodziło im o dobro zwierząt.
- Zwierzęta ogromnie się zestresowały z powodu bezmyślnego działania tak zwanych aktywistów - mówi kierownik fermy Filip Callemeyn. Około czterdziestu aktywistów weszło na fermę w sobotę około 11:30. Hodowla kaczek w Bekegem jest jedyną w Belgii, która nadal może produkować foie gras i musi zamknąć swoją działalność najpóźniej do 2023 r. Aktywiści chcą, aby to nastąpiło wcześniej.
W budynku, do którego wtargnęli działacze Animal Resistance, było 500 kaczek w klatkach. 183 z nich padło. - Nasze kaczki muszą zachować spokój przy hodowli foie gras i dlatego znajdują się w klatkach, w których nie mogą się zbytnio poruszać. Kiedy nagle czterdzieści osób spacerowało między klatkami z włączonymi światłami telefonów komórkowych, zwierzęta były w szoku. Wiele kaczek padło z powodu stresu – mówi Callemeyn i dodaje, że pozostałe kaczki zostały wczoraj poddane ubojowi, ponieważ groził im ten sam los. - Z powodu swojej głupoty mają na sumieniu śmierć setek kaczek. Ci ludzie zaplanowali akcję bez jakiejkolwiek wiedzy o tych zwierzętach. Ich jedynym celem było zaprezentowanie w mediach ich organizacji. To było bardzo samolubne. Jestem gotów wysłuchać opinii wszystkich, ale nie szanuję brutalnego sposobu, w jaki ci ludzie wyrazili swoje poglądy - powiedział menadżer fermy.