- We wsi Leszczyn Księży k. Płocka wśród mieszkańców trwa spór na widły o kombajn – informował wczoraj TVN24. Tym samym telewizja utrwala fałszywy obraz skonfliktowanej, zacofanej polskiej wsi, gdzie toczą się nieustanne spory o miedzę. Niestety popularne medium nie wspomina, np. o dramatycznej sytuacji rolników związanej z afrykańskim pomorem świń i tym, że rządzący nie robią nic aby powstrzymać postępującą epidemię.
Jak mogliśmy wczoraj usłyszeć w Faktach, jedyny we wsi kombajn marki Bizon przez dwadzieścia lat służył wszystkim gospodarzom. Teraz, kiedy po latach maszyna jest wysłużona i jej wartość to około 25 tys. złotych, rolnicy postanowili kombajn sprzedać, a pieniądze przeznaczyć na wiejskie cele. Jednak jeden z gospodarzy realizację sprzedaży skutecznie utrudnia.
- Wiejski przedmiot pożądania i wokół niego awantura jakich mało – słyszymy w komentarzu autora materiału. - Nie chcę awantury, ja nic nie chce – mówi Henryk Szczepański, rolnik. W awanturze o kombajn, dwie postaci odgrywają role kluczowe. Pierwsza z nich to pani sołtys. - Chcemy wziąć kombajn od tego pana – mówi Hanna Pomorska, szefowa wsi. - Po co pieprzą? - pyta pan Henryk. Rzecz w tym, że kombajn był wspólny. Pani sołtys chce pozbyć się Bizona. - Chcę go sprzedać i obrócić te pieniądze na cele wioskowe. Celem jest budowa remizy – nakreśla pani sołtys.
Zdaniem pani Hanny, rolnik przywłaszczył maszynę i nie chce oddać. Rozmawiać się z nim też nie za bardzo się da. - Przyjechał nawalony ten pan, na przyczepie ze zbożem. Pokazał mi w taki sposób... gdzie co go swędzi – mówi pani sołtys. Mało tego, pan Henryk miał delegację sołecką z podwórka przegonić i pogroził jej widłami. - Przecież u mnie był tylko jeden członek rady sołeckiej, nikt nie więcej. To brudy, które powinny zostać w naszym środowisku – wyjaśnia rolnik. Zdaniem pani sołtys, pan Henryk chce zatrzymać maszynę, bo ma na podwórku prawdziwy skarb. - Bizony to były kombajny super klasy – przekonuje Hanna Pomorska. Pan Henryk natomiast deklaruje przed kamerami, że popiera sprzedaż Bizona. - Nie mój. Ja chcę go tylko sprzedać. Nigdy to sprawiedliwie nie będzie. Na ile się uda, trzeba to zrobić dobrze – deklaruje rolnik.
Pani sołtys chce jednak pełnej puli dla wsi i rozdmuchaną awanturę porównuje do gry liczbowej. Postanowiła ją rozpocząć, ale nie wie czy będzie wygrana. - Sołtysowa chce ze mnie zrobić złodzieja i dlatego puściła sprawę w świat – twierdzi pan Henryk - W życiu chuliganem byłem, ale w życiu nie byłem i nie jestem złodziejem – przekonuje rolnik. Jego zdaniem cała sytuacja zepsuje dobre imię wsi.
Reportaż stacji TVN można zobaczyć klikając tutaj.
Źródło: TVN24