W Szczepicach koło Bydgoszczy 37 rolników zostało pozbawionych dojazdu do swoich pól i łąk. Spółka PKP PLK bez uprzedzenia zlikwidowała przejazd kolejowy, z którego korzystali nie tylko rolnicy, ale też mieszkańcy, leśnicy, a także służby ratunkowe. Gospodarze twierdzą, że decyzja została podjęta zza biurka i nikt nie pofatygował się na miejsce, by sprawdzić jak wygląda stan faktyczny. Teraz boją się, że nie wykoszą łąk i nie dostaną dopłat.
Część rolników została całkowicie pozbawiona dostępu do swoich pól i łąk. Inni aby dotrzeć na swoją ziemię muszą nadrabiać drogi, a i tak nie ma gwarancji, że dojada do celu. Podróż sprzętem rolniczym jest w tym przypadku niebezpieczny, bowiem odbywa się ruchliwą trasą wojewódzką, na której w ostatnim czasie doszło do poważnego wypadku z udziałem ciągnika rolniczego. - Muszę nadrabiać 20 km, żeby dojechać na łąkę. Druga droga jest piaszczysta. Mamy suszę i można się zakopać. Dojechać się nie da, a bydłu trzeba dać jeść – mówi jeden z mieszkańców Szczepic.
Poziom absurdu w zaistniałej sytuacji potęguję fakt, iż PKP rzadko korzysta z tych torów. Pociągi towarowe poruszają się tą linią najwyżej dwa razy w tygodniu. - W 2016 roku doszło do spotkania z władzami PKP, gdzie zapewniali nas, że ten przejazd nie może zostać zlikwidowany. Następnego roku ponieśliśmy nakłady na modernizację drogi, bo to dojazd pożarowy - mówi Piotr Siuda, komendant Straży Leśnej Nadleśnictwa Szubin w rozmowie z reporterami telewizji Polsat News. Spółka PKP PLK informuje natomiast, iż proponowała Lasom Państwowym, aby te przejęły przejazd pod swoją opiekę. Leśnicy odmówili, bo wówczas musieliby zamykać szlaban na kłódkę i rolnicy nie mogliby z niego korzystać. Dlatego pisemnie poinformowali kolejarzy, że z przejazdu korzystają także mieszkańcy i właściwym adresatem żądań jest gmina. PKP utrzymuje jednak, że spółce nic nie wiadomo jakoby z przejazdu korzystał jeszcze ktoś inny poza pracownikami Nadleśnictwa.Na co innego wskazuje pismo leśników.
Co ciekawe, o całej sprawie nic nie wiedziały władze samorządu gminnego. Wstępnie Urząd Miasta w Kcyni wyraził chęć przejęcia przejazdu i opieki nad nim.
Rolnicy uważają, że są poszkodowani w tej sytuacji i będą ubiegać się o odszkodowania.
Źródło: Polsat News