- Pokazaliśmy w jaki sposób blokada jednego przekłada się na funkcjonowanie i działanie całego miasta. Jeżeli ktoś nam mówi, że jesteśmy odcięci od rynków zbytu i mówi nam, że mamy się zająć czymś innym, to my dzisiaj jasno pokazaliśmy: jesteś odcięty od drogi, skrzyżowania, tramwaju, to wsiądź w inny, jedź inną drogą – podsumowuje dzisiejszą manifestację w Warszawie Michał Kołodziejczak, lider Agro Unii.
- Tak jak zapowiadaliśmy, będziemy robić krótkie i mocne akcje. Jesteśmy po jednej z nich. Pokazaliśmy, że państwo nie jest przygotowane do rządzenia, zarządzania i bronienia Polski. Jeśli nie potrafi obronić ulicy, to jak może obronić Polskę przed napływem wątpliwej jakości towarów z całego świata, które w tej chwili do nas trafiają. Nie są w stanie tego zrobić. Dzisiaj grupa 200 rolników zablokowała jedno z ważniejszych skrzyżowań w Warszawie. Zablokowaliśmy jedno miejsce i zrobiliśmy to świadomie. Nie zrobiliśmy tego w wielu miejscach. Chcieliśmy pokazać, że jak chcemy, to możemy i pokazaliśmy w jaki sposób blokada jednego przekłada się na funkcjonowanie i działanie całego miasta. Jeżeli ktoś nam mówi, że jesteśmy odcięci od rynków zbytu i mówi nam, że mamy się zająć czymś innym, to my dzisiaj jasno pokazaliśmy: jesteś odcięty od drogi, skrzyżowania, tramwaju, to wsiądź w inny, jedź inną drogą. (…) Z pewnością nasze działanie nie spodobało się wielu osobom. Połowa będzie popierać, a druga połowa stuprocentowo negować. Nie będziemy pozwalali umierać polskiej wsi w ciszy. Kiedy rok temu zaczynaliśmy strajki, u nas, lokalnie w Błaszkach, to mówiłem, że jeśli polskie produkty nie będą się sprzedawać, nie będzie takie możliwości politycznej, to będziemy to wszystko przywozić do Warszawy. I przywieziemy jeszcze nie raz i nie tak symbolicznie – zapowiada Michał Kołodziejczak.
Lider Agro Unii przypomniał, że jego fundacja zbiera pieniądze na pomoc prawną dla polskich rolników, którzy podejmują podobne działania.