Rolnicy wściekli na prezesa KRIR. Domagają się jego dymisji

Redakcja

Ogromne rozgoryczenie panuje wśród rolników, którzy zamierzali wziąć udział planowanej na 10 stycznia manifestacji izb rolniczych w Warszawie. Po rozmowie z ministrem rolnictwa, prezes Krajowej Izby Rad Rolniczych zdecydował się odwołać protest, co wzbudziło konsternację w środowisku samorządu rolniczego. Jak tłumaczy prezes Witold Szmulewicz, powodem odwołania protestu miała być m. in. obawa o zamieszki.

 

Przy okazji uroczystości upamiętniające 100. rocznicę zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego oraz polonizacji samorządu rolniczego odbył się panel dyskusyjny z udziałem m. in. prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych, Witolda Szmulewicza, prezesa Wielkopolskiej Izby, Piotra Walkowskiego i szefa Kujawsko-Pomorskiej Izby, Ryszarda Kierzka oraz wielu innych gości. Była to przede wszystkim okazja do rozmowy z prezesem KRIR odnośnie odwołania planowanego na 10 stycznia w Warszawie protestu rolników. Padły mocne słowa, a niektórzy wręcz domagali się dymisji Szmulewicza. - Co by się stało, gdybyśmy ten marsz zorganizowali? Te postulaty w kancelarii, w sekretariacie byśmy położyli. I wyjechalibyśmy, bo nie chcieliby z nami rozmawiać.  I co dalej? Zakładamy wesołe miasteczko? - pytał prezes KRIR.

 

- Niektórzy z prezesów i członków zarządu KRIR odeszli bardzo daleko od rolnictwa. Na Boga! Jesteśmy rolnikami i mamy reprezentować rolników Stała przed tobą historyczna szansa. Szansa pokazania, że na twoje wezwanie przyjeżdża półtora tysiąca rolników do Warszawy i nie protestujesz przeciwko nikomu. Chłopie, po cholerę leciałeś z postulatami? Gdybyś powiedział, że rolnicy złożą postulaty w dniu protestu, to nikt by cię nie zlinczował – komentował decyzję Szmulewicza prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej, Ryszard Kierzek.

 

- Stoimy na krawędzi upadku gospodarstw rodzinnych. (…) Ja sam zorganizowałem autobus, który nawet w waszych rejestrach nie był. Zrobiłem to osobiście, chciałem jechać. Chłopy się zdeklarowały, a teraz powiedzieli, że ze mną już na żaden protest nie pojadą. Kto zapłaci za te autobusy? Ci, którzy w dobrej wierze chcieli zamanifestować mają teraz pokrywać te koszty? Tak nie można. Rolnicy mówią, że nie mają swojej reprezentacji i to jest prawda. Świnie są już praktycznie drugi rok „pod kreską”. Nic nie zrobiliście z tym problemem – zarzucał działaczom samorządu rolniczego gospodarz ze Środy Wielkopolskiej

 

- Wielkopolska, kujawsko-pomorskie i łódzkie to województwa, które skupiają zdecydowaną większość krajowej produkcji trzody chlewnej. Na komisje sejmowe rolnictwa chodzę, mówię o trudnej sytuacji, ale to jakby grochem o ścianę. To była jedyna okazja do pokazania swojej siły i nikt nie mówił o walce. Proszę powiedzieć co my mamy tym rolnikom powiedzieć? Co ja mam im powiedzieć jako prezes WZHTCh mam powiedzieć swoim kolegom, że protest został odwołany? (…) We dwóch (prezesi KRIR-przyp. red.) zwołujecie protest i go odwołujecie. Jak mamy ponownie zmobilizować i poprosić żeby jechali. Jeśli łaskawie ministerstwo będzie chciało z nami rozmawiać, to w lutym my pojedziemy. Nie, my za chwilę pojedziemy w pola – mówił Grzegorz Majchrzak z Wielkopolskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej

 

- Jak pan reprezentuje rolników, to pan reprezentuj rolników. Jak pan reprezentujesz ministra, to reprezentuj pan ministra. (…) Nadal nic nie robicie, wałkujecie i martwicie się „zielonymi”, nie wiem kim, a zamartwiliście się naszymi rodzinami? Był ktoś u mnie jak 40 macior wywozili, w tym 25 wysokoprośnych? W ciągu trzech dni miały się prosić. Nikt się nie zapytał. Wszystko wywieźli, do jednej sztuki – mówił jeden z rolników uczestniczących w debacie.

 

- Machanie szabelką niewiele da. Gdybyśmy dzisiaj chcieli w tym iść i pokojowo manifestować, to miałem głosy, że wcale pokojowa ona mogła nie być. (…) Świadomie z Mirkiem Borowskim (wiceprezes KRIR – przyp. red.) podjęliśmy decyzję, że jest to to dla nas, Izby, lepsze rozwiązanie. Był wtedy moment ogromnej agresji, bo cztery dni później doszło do tragedii w Gdańsku (zabójstwo prezydenta miasta – przyp. red.). Uważam, że możemy więcej ugrać niż byśmy tym marszem przeszli, wręczyli petycje i narobili sobie wrogów – stwierdził Szmulewicz

 

- Jeśli ma pan odrobinę honoru, to powinien pan się podać do dymisji – rzucił jeden z obecnych na sali.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz