Rolnik z Pomorza opryskał wieczorem chemikaliami pole rzepaku. Zginęło 130 pszczelich rodzin.
Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu. Rolnik z Kłębowa (woj. pomorskie) opryskał 60-hektarowe pole rzepaku pod wieczór. To duży błąd, bo o tej porze pszczoły zbierały nektar do produkcji miodu. Zginęły wszystkie owady, które były wtedy na pożytku. Pszczelarze mówią wręcz o katastrofie ekologicznej.
Pszczelarze potracili całe hodowle, bo dla okolicznych pszczół pole w Bożepolu było najważniejszym miejscem zbioru nektaru. Straty każdego pszczelarza mogą sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Jak powiedział Zygmunt Hazuka z Rejonowego Koła Pszczelarzy w Wejherowie, większość pszczół zginęła podczas zbierania nektaru. Z kolei te, które dotarły do ula, zostały zabite przez owady ze swoich rodzin, bo pszczoły które wykryją zagrożenie, w tym dziwny zapach od innych pszczół, zabijają je. Dzięki temu skażona pszczoła nie zatruwa całego ula.
Sprawa miała trafić do sądu, jednak rolnik "dogadał się" z pszczelarzami, którzy ostatecznie zrezygnowali z pozwów. Rolnik przyznał, że do oprysku doszło przez nieuwagę i zobowiązał się pokryć straty pszczelarzy. Będzie on także odbudowywał pszczele rodziny.