Obraz polskiej wsi pokazany w programie „Rolnik szuka żony” - trochę powagi i więcej humoru

Hanna Krugiełka

Na wstępie tego tekstu, jestem zmuszona zaznaczyć, że jestem wrażliwą poetką, z lubością zagłębiającą się w świat ludzkich uczuć, rozstań i wszelakich tęsknot, oraz gorącą fanką serialu „M jak miłość”. Pomimo to wiem ile kosztuje chleb, a nawet ile masło i odnajduję się dzielnie w otaczającej mnie rzeczywistości, dlatego mam cichą nadzieję, że nie zatraciłam zdrowego rozsądku, który pozwolił mi trzeźwo spojrzeć na, zaznaczam, zaledwie kilka odcinków programu „Rolnik szuka żony”. Chyba właśnie ten rozsądek, bądź poczucie realności nie pozwoliły mi na więcej.

 

Jan Kochanowski

WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA!

 

Wsi spokojna, wsi wesoła!
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć zaraz wszytki?Człowiek z tej pieczy uczciwie
Bez wszelakiej lichwy żywie,
Pobożne jego staranie
I bezpieczne nabywanie. ...”

 

TVP emituje kolejną, (już chyba szóstą) edycję lubianego programu „Rolnik szuka żony”. Przed telewizorami zasiadają miliony telewidzów, a plotkarskie portale i „gazetki za 1,40” donoszą o nowych miłościach bohaterów programu oraz wyreżyserowanych (lub nie) skandalach. Wielka oglądalność i popularność wynika zapewne nie tylko z dogodnego dla widzów czasu emisji, ale także tego, że program może wzruszać, wywoływać najgłębsze tęsknoty (bo któż nie pragnie szczęśliwej miłości). Z całą pewnością ten program może także szczerze rozbawić osoby mniej romantyczne. Szczególnie polecam go rolnikom, którzy nie mieli jeszcze przyjemności zobaczyć ani jednego odcinka. Oczywiście, zgodnie z ideą programu rolnik stanu wolnego może przeżyć w nim niezapomnianą przygodę telewizyjną z tłumem fanek na planie i przed ekranem, zyskać sławę w rodzinnej miejscowości, okolicy, nawet kraju, a przede wszystkim w programie może spotkać wybrankę życia. Natomiast farmerzy, którzy nie zgłosili się do udziału w show, a mają choćby tylko jedną okazję obejrzenia „Rolnika” w TV, mogą skonfrontować prezentowaną na ekranie rzeczywistość z ich codziennością. Dlatego tak serdecznie namawiam do obejrzenia programu „Rolnik szuka żony”, a nawet go polecam.

 

A czym mogę zachęcić do obejrzenia, czy oglądania? Oczywiście ludzi z miasta zachęcać nie trzeba, bo nieświadomi wielkiej rozbieżności realiów wsi od rzeczywistości „programowej”, z rozdziawionymi ustami, oglądają rolników w garniturach, którzy to uśmiechnięci idą przez pola ku wielkiej miłości w postaci niewiast, które z niemal scenicznym makijażem i często w szpilkach, odwzajemnią ich uczucia uwijając się na ich podwórkach, co najwyżej, przy sadzeniu kwiatów.

 

Już sam początek programu jest piękny. Kobieta - z uśmiechem i buzią blond anioła, podąża wśród złotych łanów ku samotnemu rolnikowi, niosąc mu torbę pełną listów od kandydatek na jego żonę. Pani (Marta Manowska) nigdy nie czeka godzinami na autobus. Przyjeżdża do gospodarstwa samochodem, który nawet nie jest zakurzony wskutek długiej jazdy śródpolnymi drogami. Nawet największe słońce, nie przeszkadza jej w tych wędrówkach, gdzie bez trudu, zawsze dumnie i sprężyście, kroczy z uśmiechem, w zbroi wygodnych, najmodniejszych, odprasowanych ubrań.

 

Po zapoznaniu się z matrymonialnymi odpowiedziami panien, wdów, rozwódek, rolnik - bohater edycji, poznaje wybrane spośród wielu ofert kandydatki i zaprasza do swojego gospodarstwa. Tutaj następuje najpiękniejsza i najciekawsza część programu. Telewidz ma okazję poznać telewizyjną rzeczywistość polskiej wsi. Należy zaznaczyć, że często jedyną okazję. Nie każdy „mieszczuch” został przez los obdarowany choćby rodziną na wsi. Nie każdego ciekawość, czy konieczność pognały w jej kierunku. I co można zobaczyć z bezpiecznej i wygodnej pozycji „przed ekranowej”? Sielskość! Tylko sielskość, błogość, idyllę, beztroskę, spokój… a przede wszystkim brak wszelkich trudów życia, zupełne pozbawionego ciężkiej i odpowiedzialnej pracy. Kandydatki sprzed ekranu oglądają te idylliczne wizje, tłumnie pchając się do kolejnych edycji show, gdzie obraz polskiej wsi jest, moim zdaniem, zupełnie odrealniony. W programie „Rolnik szuka żony” pokazuje się rzeczywistość wsi bez uciążliwych much, ujadających, a może i czasem gryzących psów, bez zapachu obornika i nielekkiej pracy. Za to w programie, wejście do stodoły jest przyczynkiem do podszczypania potencjalnej kandydatki na żonę po niekoniecznie jędrnych już pośladkach, a w oborze dziewczyna z miasta może poprzytulać cielęta, których nigdy wcześniej nie widziała. To jeszcze nic. Jazda czyściutkim ciągnikiem to wspaniała zabawa. Rolnik może przewieźć nim dziewczynę, niczym kiedyś mój dziadek babcię bryczką i chwycić ją za odsłonięte kusząco kolano. Pisząc o programie i rzeczywistości polskiej wsi, nie można pominąć sezonu prac polowych. Najbardziej podobają mi się, owszem, wspomniane w programie żniwa, które są w nim jedynie powodem do tęsknoty rodzącej się pomiędzy bohaterami.

 

Wprost nie mogę się oprzeć pokusie, żeby nie zacytować, chociaż jednego z pikantnych internetowych doniesień na temat mojego (prawie ulubionego) programu: „Anna Michalska wzięła udział w drugiej edycji programu "Rolnik szuka żony". Co ciekawe, to nie ona próbowała podbić serce rolnika. To kandydaci wysyłali listy do niej. W programie znalazła miłość, ale na bardzo krótko. Jej związek z Mariuszem rozpadł się jeszcze przed końcem programu. Początkowo Anna i Mariusz uznawani byli za bardzo zgrany duet. Mężczyzna nawet się oświadczył, a Anna przyjęła pierścionek. Ich związek trwał do finału programu. Wówczas rolniczka oddała pierścionek Mariuszowi. Powód? Mężczyzna zataił przed nią, że... jest żonaty! Co prawda, Smaga wspominał w programie, że przed laty żona zostawiła go z małym synem, nie dodał jednak, że od tamtego czasu się nie rozwiódł.” ( za onet.pl)

 

Na koniec pragnę zaznaczyć, że powyższy tekst jest wynikiem jedynie moich osobistych obserwacji, i to zaledwie kilku odcinków. Twórcom programu „Rolnik szuka żony” gratuluję wielkiej oglądalności i ofiarowania osobistego szczęścia wielu już parom, a moich Czytelników szczerze zachęcam, do udziału w nim (link do formularza zgłoszeniowego - kliknij) Bardzo polecam również oglądanie go lub zapoznanie się chociaż z jednym jego odcinkiem w celu porównania własnej rzeczywistości z tą telewizyjną.

Hanna Krugiełka
Autor: Hanna Krugiełka
Hanna Krugiełka - absolwentka Akademii Rolniczej w Poznaniu, kilkuletni pracownik jednostek państwowych związanych z rolnictwem. Entuzjastka rolnictwa ekologicznego, miłośniczka przyrody. Pasjonatka sztuki słowa i praktykująca ją w różnych dziedzinach..

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.   Wszystkie artykuły autora
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz