Już wkrótce otwarcie Muzeum Tarpana. Rozmowa o Muzeum Narodowym Rolnictwa w Szreniawie z jego dyrektorem dr Janem Maćkowiakiem

Hanna Krugiełka

Muzeum Narodowe Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie to miejsce wyjątkowe i ciekawe. Osoby, które już je znają, powracają do niego regularnie, przyprowadzając rodziny i przyjaciół, oglądając ekspozycje stałe, plenerowe, żywe zwierzęta, pałac oraz spacerując po pięknym parku. Osoby, które jeszcze nie miały przyjemności zobaczenia i poznania Muzeum Rolnictwa w Szreniawie serdecznie do tego zachęcam, szczególnie do udziału w imprezach plenerowych, które gwarantują dobrą zabawę powiązaną z historią i kulturą rolnictwa oraz przemysłu rolno-spożywczego.

 

O propozycjach dla zwiedzających, jeszcze nieoficjalnych planach rozwoju działalności i ciekawostkach Muzeum Narodowego Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie rozmawiałam z jego dyrektorem, doktorem Janem Maćkowiakiem.

Panie Dyrektorze, ile jest w Polsce muzeów rolnictwa?

Czy Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie jest największe?

Zacznijmy od końca. Czyli w istocie jest to jedno z największych w Europie muzeów rolnictwa. Muzeów o profilu takich jak nasze nie ma też dużo w Europie. Są państwa, jak na przykład Francja, która nie posiada narodowego muzeum rolnictwa. Natomiast w Polsce mamy Muzeum w Ciechanowcu. Znakomite muzeum, które jest bardzo dobrze zarządzane, rozwija się, wzbogaca swoje kolekcje. To muzeum prowadzone przez samorząd powiatowy, mniejsze po prostu. Zawiera ciekawe zbiory i ma duży dorobek w popularyzacji przeszłości naszego rolnictwa i od razu polecam to muzeum, bo jest godne również obejrzenia. Natomiast mówiąc o naszym Muzeum, możemy powiedzieć i to bez megalomanii, że jesteśmy jednym z wiodących muzeów w Europie, nadających jak gdyby kierunki rozwoju muzealnictwa rolniczego. Jesteśmy członkiem międzynarodowej organizacji muzeów rolniczych, jesteśmy organizatorami często różnych spotkań, gdzie koledzy z tych muzeów przyjeżdżają z całego świata. Począwszy od Niemiec, Estonii, krajów o dawnym ustroju socjalistycznym, po Stany Zjednoczone, Kanadę, Francję, Rumunię, z którą ostatnio też podpisywaliśmy porozumienia. Te kontakty powodują, że mamy rozeznanie jak inne muzea funkcjonują. Powiedziałbym tak, że kilka lat temu mielibyśmy obiekcje co do poziomu europeizacji, nowoczesności muzeum. Dzisiaj, po różnych inwestycjach nie mamy kompleksów co do europejskiego poziomu naszego muzeum.

Przeczytałam, że Muzeum Rolnictwa ma Oddziały. (Muzeum Przyrodniczo-Łowieckie w Uzarzewie, Muzeum Młynarstwa i Wodnych Urządzeń Przemysłu Wiejskiego w Jaraczu, Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa w Nowym Tomyślu, Skansen i Muzeum Pszczelarstwa w Swarzędzu, Muzeum Gospodarki Mięsnej w Sielinku). Przyznam, że byłam tylko w dwóch z nich. Czy jakiś Oddział wydaje się Panu szczególnie wart polecenia Czytelnikom CenRolniczych?

Tu też byłoby kilka wątków. Powiedziałbym, że wszystkie Oddziały są mi bliskie, gdyż jako dyrektor muszę o nie dbać. Natomiast w tej chwili bardzo dużo miejsca poświęcamy Muzeum Myślistwa i Łowiectwa, ponieważ są tam roszczenia o pałac i o majątek, który tam się znajduje. Oczywiście protestujemy i prawdopodobnie sprawa z byłymi właścicielami będzie miała swój finał w sądzie, bo uważamy, że tenże pałac podlegał pod Ustawę o reformie rolnej i nie powinien przejść w ręce byłych właścicieli. To jest pierwsze, a po drugie nie powinien przejść z tego względu, że jest to wspaniałe muzeum, jedno z dwóch w Polsce. Drugie znajduje się w Warszawie, ale jest niesamodzielnym muzeum. Właściwie to nasze Muzeum ma renomę, co najmniej jak to warszawskie i stąd trzeba je chronić. Wierzę, że muzeum nie przestanie istnieć.

Natomiast drugie muzeum, gdzie samorząd poświęca dużo środków, muzeum, które będzie się rozwijać to Muzeum w Nowym Tomyślu - Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa. Przeżywa ono w tej chwili jak gdyby rewitalizację, remonty budynków itd., ale jest pomysł wspierany przez tamtejsze starostwo powiatowe, aby zrobić tam ekspozycję szparaga. Jest to też taka myśl nowa. Polski Związek Producentów Szparaga chce się w to włączyć. Okazuje się, że w Europie, chyba w Niemczech jest już takie muzeum i chcemy wykorzystać ich doświadczenia i będziemy coś takiego robili, o ile Związek włączy się finansowo, bo muzeum jako takie specjalnie środków na to nie ma.

Rozumiem, że na Muzeum Szparaga wybrano region nowotomyski ze względu, że tam uprawia się szparagi?

Dokładnie tak.

Wracając do pytania, który z Oddziałów jest mi szczególnie bliski to oczywiście muzeum w Swarzędzu, które poświęcone jest pszczelarstwu, bo ono ma problemy z kolei z usadowieniem. Instytut w Puławach jest właścicielem terenu i tam mocno wspiera nas samorząd miejscowy, myślę o władzach Swarzędza.

Jeszcze też Muzeum w Jaraczu, które z kolei poświęcone jest młynarstwu i urządzeniom wodnym. Pięknie położone! Położone w Dolinie Wełny, z bobrami. Także od strony przyrodniczej. Również bardzo ciekawe i też godne polecenia.

Zostawiłem na koniec Muzeum w Sielinku - Muzeum Gospodarki Mięsnej. Jest to muzeum z bardzo małą frekwencją, bo dochodzącą do tysiąca, ale nazwijmy to otwarty magazyn, który jak powiedziałem zwiedza niedużo ludzi. Ze względu na to, że nie ma w Polsce takiego muzeum ma bardzo ciekawe obiekty, a fachowcy, czyli Cech Wędliniarzy, a także sami producenci są zainteresowani jego istnieniem. Jest to jedno, o ile ja wiem, z trzech, albo nawet dwóch tego typu muzeów w Europie. Widziałem na Węgrzech takie malutkie, które nie równa się z tym naszym. Jest też bodajże w Holandii, ale tego nie widziałem. Muzeum w Sielinku jest takim, które powinniśmy przenieść tutaj do Szreniawy gdyby były na to warunki, ale tych warunków na razie nie ma.

Czy mógłby mi pan Dyrektor powiedzieć ilu zwiedzających odwiedza Muzeum Rolnictwa w ciągu roku?

W całej sieci naszych muzeów jest to blisko 120 tys., natomiast do Szreniawy przyjeżdża ok. 80 tyś.. Powiedziałbym, że cała ta liczba jest w zasadzie narastająca, choć w pewnym czasie, w ostatnich latach stabilizuje się, z tego względu, że prowadzimy bardzo dużo prac modernizacyjnych wystaw i w związku z tym ograniczenie zwiedzających jest naturalne, bo w tym roku i następnym ograniczymy liczbę ekspozycji. Żeby zmodernizować ekspozycje trzeba je najpierw zamknąć. Robimy to stopniowo, ale w tym roku ograniczamy dostęp do eksponatów przy czynnym muzeum i przy tej liczbie zwiedzających. Jest to karkołomna sprawa, ale na razie pracownicy dają radę.

Nie rozumiem do końca. Ograniczenie ekspozycji redukuje liczbę zwiedzających?

Zwiedzających nie, ale liczymy się z tym, że to zniechęci osoby zainteresowane poszczególnymi segmentami.

Gości Pani u nas w takim momencie, gdzie od 1-go czerwca na pewno będziemy zmniejszali cenę biletów, bo uważamy, że pobieranie tej samej kwoty za niepełną ofertę jest niestosowne.

Czy mogłoby być jeszcze więcej zwiedzających? Czy np. Muzeum byłoby w stanie przyjąć jeszcze raz tyle gości?

Po to modernizujemy wystawy, ażeby zachęcić właśnie, po to się realizuje imprezy różnego typu, aby zachęcić widzów, bo muzeum jest godne obejrzenia. Proszę też wiedzieć, że i oferta muzealna w kraju jest coraz szersza. Powstaje coraz więcej nowych muzeów, atrakcyjnych, a z drugiej strony ten przemysł nazwijmy „rozrywki”, w którym w jakiś sposób muzea się montują również też ma szeroką ofertę. Dla muzeów konkurencja jest duża i trzeba nie lada wysiłku żeby gości w ogóle przyjmować, żeby oni czuli potrzebę przebywania na terenie muzeum. Powiedziałbym tak, że poza Rogalinem, Kórnikiem, tymi naturalnymi magnesami, to nasze Muzeum ma jedną z większych frekwencji na pewno. Liczba, którą wymieniłem to nie jest mało. Biorąc pod uwagę, że mamy martwy sezon zimowy. Od miesiąca listopada muzeum nie pracuje normalnie.

Czyli są ludzie, którzy mają potrzebę pójścia do muzeum?

Myślę, że przez różnego typu działania Szreniawa wyrobiła sobie taką markę, że mamy stałą klientelę, szczególnie na imprezach, których celem jest ściągnięcie ludzi. Imprezy takie jak np. „Jesień na wsi” to żywe ekspozycje. Pokazujemy maszyny, urządzenia. Robiliśmy takie imprezy jak pranie, szycie, gotowanie. Wyjmujemy z magazynów działające urządzenia, aby pokazać to co jest poza ekspozycją. Pokazujemy w trakcie funkcjonowania te urządzenia.

Jaki procent zwiedzających stanowią wycieczki szkolne, jaki zorganizowane?

Mamy statystykę dotyczącą dzieci i młodzieży i jest to jakieś 30-40 %. Jest dla nas istotne to, że przychodzą całe rodziny. Jeśli przychodzą dzieci, aby zobaczyć takie imprezy jak związane z Bożym Narodzeniem, czy „Jesienią na wsi”, o której już wspominałem, to przyprowadzają potem rodziców i dziadków, aby pokazać gdzie byli. Informujemy poprzez dzieci o naszych przedsięwzięciach. Stąd może właśnie nasza frekwencja.

Który z eksponatów uważa Pan za najciekawszy, a co zwiedzający oglądają najchętniej? Co warto zobaczyć?

Z eksponatów takich, które jest naszym dzieckiem i którym się chwalimy w całej Polsce i nie tylko jest „Hipolina”, czyli lokomobila. Ona była swego czasu nawet symbolem tego muzeum. Jest to lokomobila, która była wyprodukowana w Zakładach Hipolita Cegielskiego. Poznaniacy się zawsze z „Cegielskim” kojarzą, myślą o „Cegielskim” z różnych względów i to jest może, nie umiem powiedzieć czy najcenniejsze, bo trudno jest w kategoriach sentymentów i wartości tej niefinansowej oceniać muzealia, ale takich obiektów jest tu w Muzeum mnóstwo.

Mamy kolekcję samolotów, które służyły w agrolotnictwie. Wśród nich jedyną w Polsce, niezwykle cenną Sybillę.

Pokazujemy na przykład na folwarku jak się odbywał transport wewnątrz spichlerza.

Prowadzimy chów zwierząt ras zachowawczych, jako jedno z nielicznych muzeów w Polsce i na świecie. U nas w Muzeum dzieci mają możliwość zapoznania się z żywymi zwierzętami. Coraz mniej ludzi pracuje w rolnictwie, naturalny kontakt ze wsią zmniejszył się. Ludzie z miasta wyprowadzają się na wieś, ale chcą zachować miejski standard życia. Spotykamy się z tym, że dzieci z pobliskich Komornik przychodzą oglądać wieś, bo jak pani pyta, to one opowiadają o osiedlu domków jednorodzinnych, w których mieszkają. Przychodzą do nas oglądać jak wygląda kura, owieczka, czy konik. Tu się uczą. Dlatego w dzisiejszych czasach tego typu muzeum ma ogromną rolę do spełnienia. Nie tylko edukacyjną właśnie, ale zapoznawczą jak żył kiedyś człowiek, jak uprawiał rolę, a z drugiej strony jak produkuje się żywność i o samej żywności.

Czy pamięta Pan ile eksponatów posiada Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie?

Problem leży w tym, że mamy tak zwane jednostki katalogowe. Jest ich około 30 tys., ale pod jednym zapisem znajduje się kilka, czy kilkanaście obiektów. Stąd ta liczba jest sięgająca nawet do 70-80 tys..

Warto powiedzieć, że pokazujemy do 15-20% zbiorów, które posiadamy, natomiast reszta jest w magazynach. Dzięki modernizacji, którą prowadzimy, warunki muzealiów ulegną poprawie.

Niestety mamy duże problemy przy konserwacji, gdyż inżynierowie nie chcą pracować za pieniądze, które im oferujemy i są potrzebne bardzo duże kwoty na samą konserwację tych muzealiów.

Koszt odrestaurowania i doprowadzenia do stanu ekspozycyjnego Tarpana wynosi 40-50 tys. zł. Muzeum już w tej chwili ma 16 Tarpanów. Nie wszystkie z nich są tak zniszczone i tak dużych nakładów wymagają, ale przyjmując średnio 30-40 tys. zł za jednego Tarpana to bardzo duża kwota.

Mamy naprawdę dużą opiekę materialną, ale skala wydatków jest tak duża, że musimy się limitować, uważać i oszczędzać środki.

Jaka jest powierzchnia ekspozycji?

Muzeum ma co najmniej tak dużą powierzchnię wystawienniczą jak Muzeum Narodowe, przeszło 10 tys. metrów kwadratowych. Dachów mamy około dwóch hektarów. Proszę wyobrazić sobie, jak duże środki są potrzebne na utrzymanie takiej instytucji. Są to niezwykle poważne pieniądze. Musimy bardzo uważać w jakim stopniu inwestować, żeby utrzymać tę instytucję. Cieszymy się z powstawania Muzeum Żydów, Muzeum II Wojny Światowej i innych powoływanych jednostek, ale trzeba będzie je utrzymać. Rozwój muzealnictwa, mimo że nas cieszy , to podchodzimy do tego z troską, bo zdajemy sobie sprawę na przykładzie naszego Muzeum, jak rozwój powoduje wzrost kosztów utrzymania.

Naliczyłam prawie 40 wystaw ekspozycji stałych, do tego piękny park. Czy jednodniowa wycieczka wystarczy na obejrzenie wszystkiego?

Zależy od stopnia zainteresowania i samego odbiorcy. Ze względu na obszar Muzeum (10 hektarów) i obszar wystaw, proponujemy tak zwane ścieżki, które pomagają zwiedzającym. Nie zalecalibyśmy zwiedzania wszystkiego w jednym dniu, ze względu na percepcję zwiedzającego.

Czy Muzeum posiada zaplecze hotelowe? Gdzie można się zakwaterować?

Muzeum nie posiada zaplecza hotelowego. Okolice są bogate w noclegi. Możemy przenocować 2-5 osób, ale grupy nie. Był taki pomysł swego czasu, ale odłożyliśmy sprawę na lepsze czasy.

Czy pamięta Pan jakąś zabawną historię związaną ze zwiedzającymi i może Pan podzielić nią z moimi czytelnikami?

Przypominam sobie taką sytuację. Z początku wydawała się śmieszna, jednak skończyła groźnie. Jak już wspominałem prowadzimy hodowlę zachowawczą. Między innymi posiadamy woły rasy Simental. Utarło się powiedzenie „Patrzy się jak wół na malowane wrota”. W istocie zwierzęta te długo pozostają bez ruchu. Pewnego razu do obory z wołami weszła babcia z wnuczkiem. Starsza pani podekscytowana opowiadała maluchowi jak to świetnie zwierzęta te zostały wypreparowane, bo wyglądają jak żywe. W pewnym momencie wół, przed którym stała pani z wnuczkiem, poruszył uchem. Przestraszona starsza dama zaczęła krzyczeć, a potem wzywaliśmy karetkę, gdyż znalazła się w stanie przedzawałowym. W tym momencie uśmiechy się skończyły.

Odwiedziłam Państwa stronę internetową: http://www.muzeum-szreniawa.pl/imuzeum/web/app.php/vortal/tradycyjne_drzewa_i_krzewy_polskich_parkow_i_ogrodow.html . Jestem pod dużym wrażeniem jej przygotowania i planowania, opisów, atrakcji dla zwiedzających. Zaskoczyły mnie np. przygotowane tylko do pobrania materiały ścieżki parkowej, gotowa mapa, a nawet karty drzew i krzewów rosnących w parku. Wszystko w muzeum wydaje się być sprawdzone, poukładane, perfekcyjne. Proszę powiedzieć jakie widzi Pan Dyrektor potrzeby zmian? Co chciałby Pan jeszcze bardziej uatrakcyjnić? Jakie ma Pan Plany?

Myślę, że dobrze Pani powiedziała, że się Pani wydaje, bo w istocie tak się wydaje. Nie jest tak wszystko ułożone i perfekcyjne. Są duże braki, które my widzimy, ale powiem tak, że jeżeli Pani odniosła takie wrażenie, to świadczy to dobrze o pracownikach. I o to chodzi – żeby na zewnątrz tak się właśnie wydawało. Jeżeli są mankamenty, to musimy je likwidować.

Natomiast jest kilka zasadniczych decyzji, które będą wpływały na kierunki rozwoju Muzeum. Mianowicie mimo, że jesteśmy muzeum rolniczym, to jesteśmy muzeum technicznym. Prowadzimy szereg prac związanych z konserwacją techniki rolniczej. Tutaj mamy plany. Nie określę precyzyjnie kiedy otworzymy wystawę Tarpana. Nazwaliśmy tą wystawę Muzeum Tarpana, bowiem 800 metrów będzie poświęconych na tą ekspozycję. Uważamy, że pierwszy samochód rolniczy, który był produkowany właśnie w Poznaniu, dał początek Volkswagenowi. Mówiłem już o środkach potrzebnych na konserwację itd.

Drugi element, właściwie prawie już gotowy, to wystawa powozów z kolekcji pana Bogusława Łowińskiego. Są to już w tej chwili 22 powozy. Kolekcja została wykupiona przez Samorząd Województwa Wielkopolskiego od pana Łowińskiego i jest to niewątpliwie druga po Łańcucie taka kolekcja w Polsce. Dobrze pokazana. Trwają prace adaptacyjne, w związku z tym nie możemy udostępnić publiczności ekspozycji, gdyż najpierw muszą być załatwione stosowne formalności.

Nie wiem czy powinienem o tym mówić, gdyż jesteśmy dopiero na początku drogi, ale rozpoczęliśmy rozmowę, dyskurs na temat roślin psychoaktywnych i grzybów halucynogennych. Były one Polsce używane w medycynie ludowej i są wykorzystywane w leczeniu do dzisiaj. Jest wiele ośrodków, które zajmują się tym tematem, lecz nie ma instytucji, która by całość scalała i edukowała społeczeństwo o negatywnych, ale także pozytywnych rolach roślin psychoaktywnych. Chcielibyśmy przygotować ekspozycję, która by pokazywała jaką rolę odgrywały te rośliny w przeszłości i jaką odgrywają dzisiaj, w Polsce i na świecie. Z drugiej strony pokazać rolę negatywną i edukować przed negatywnymi skutkami tychże roślin. Czy to się uda trudno powiedzieć, bo musimy się mieścić w obowiązującym prawie. Chcielibyśmy pokazać rośliny żywe, czyli stworzyć warunki jakie są np. w Andach do uprawy konopi. Stworzenie tego typu placówki bez środków z Unii Europejskiej wydaje się być niemożliwe, tak więc nie wszystko zależy od naszej woli i chęci. Nie spotkaliśmy się wśród poznańskich naukowców z negatywną oceną pomysłu. Spotkaliśmy się natomiast z przestrogami, aby nie przekroczyć prawa. Stąd ostrożne podejście.

 

W Muzeum Narodowym Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie miło spędziłam czas i obejrzałam wyjątkowo ciekawe ekspozycje. Już niedługo, bo 03.06 br. odbędzie się tam „Festiwal piwa”. Mam nadzieję, że tam Państwa spotkam.

 

 

Serdecznie dziękuję Dyrektorowi Janowi Maćkowiakowi za rozmowę, poświęcony cenny czas i wyczerpujące odpowiedzi.

Hanna Krugiełka
Autor: Hanna Krugiełka
Hanna Krugiełka - absolwentka Akademii Rolniczej w Poznaniu, kilkuletni pracownik jednostek państwowych związanych z rolnictwem. Entuzjastka rolnictwa ekologicznego, miłośniczka przyrody. Pasjonatka sztuki słowa i praktykująca ją w różnych dziedzinach..

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.   Wszystkie artykuły autora
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz