- Za dziewięć dni widzimy się na Placu Zawiszy w Warszawie. Będziemy kierować dokumenty do Urzędu Miasta na legalną manifestację - zapowiedział Michał Kołodziejczak podczas pikiety pod siedzibą Komendy Rejonowej Policji Warszawa III. Jego adwokat poinformował również, że liderowi Agro Unii zostały postawione zarzuty związane z wydarzeniami na Placu Zawiszy w dniu 13 marca br. Organy ścigania zarzucają Kołodziejczakowi podżeganie do niszczenia mienia oraz udział w zbiegowisku czynnym. To wg organów ścigania są występki o charakterze chuligańskim.
- Będziemy tam od godzin porannych. Będą utrudnienia w ruchu, Warszawa może stanąć. Zastanawiamy się jeszcze jaka liczba osób będzie tam brała udział w manifestacji. Nie chcemy ściągać dziesiątek tysięcy ludzi, ale nie wiem czy wszystkich, którzy chcą manifestować, uda się zatrzymać w domach – przestrzegał po wizycie w komisariacie Michał Kołodziejczak.
Po przedstawieniu zarzutów przez funkcjonariuszy policji, głos w sprawie zabrał adwokat lidera Agro Unii, Tomasz Gabryelczyk. - Dzisiaj panu Michałowi Kołodziejczakowi zostały postawione zarzuty związane z wydarzeniami na Placu Zawiszy w dniu 13 marca br. Organy ścigania zarzucają panu Michałowi Kołodziejczakowi podżeganie do niszczenia mienia oraz udział w zbiegowisku czynnym. To wg organów ścigania są występki o charakterze chuligańskim. Pan Michał nie zgadza się z tymi zarzutami i jak większość tu zgromadzonych, nie przyznał się do stawianych zarzutów. Zażądaliśmy sporządzenia uzasadnienia zarzutów na piśmie. Wtedy będziemy mogli w stopniu szerszym zapoznać się ze stawianymi zarzutami. Na tę chwilę jesteśmy na takim, a nie innym etapie postępowania, że podejrzany, jak i ja, jego obrońca, nie mamy możliwości zapoznania się z całokształtem materiału dowodowego, który na ten moment został zgromadzony. Niemniej jednak, to co już można powiedzieć z pełną odpowiedzialnością za słowa, zachodzi szereg wątpliwości co do prawidłowości postępowania organów ścigania w gromadzeniu materiału dowodowego na ten moment. Wątpliwa jest kwestia ujawnienia wizerunków osób, które były uczestnikami tych wydarzeń. Co grozi panu Michałowi? To są przestępstwa określone w kodeksie karnym i w ujęciu kodeksowym grozi za nie również kara pozbawienia wolności – poinformował Gabryelczyk.
Policja uważa, że podczas protestu spłonął sygnalizator za 16 tys. zł. Ratusz oszacował też zniszczenia nawierzchni bitumicznej, które wyceniono na ponad 30 tys. zł. Samorząd miasta Warszawa chce wystawić protestującym rachunek na 200 tys. zł.