USD -
4.0688
EUR -
4.3316
GBP -
5.0615
DKK -
0.5805
Wczoraj gruchnęła informacja o wykryciu salmonelli na terenie Czech w partii mięsa wołowego wyprodukowanego w Polsce. Tamtejszy minister rolnictwa zapowiedział szczegółowe kontrole dostaw wołowiny od polskich producentów. Jan Krzysztof Ardanowski dziwi się, że nasi południowi sąsiedzi przeprowadzają nagonkę na polską żywność i zapowiada kontrę. Być może pod lupę trafią czeskie piwa sprzedawane w naszym kraju.
Wczoraj wieczorem gościem „Wiadomości” TVP był minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Nie mogło zabraknąć pytania o salmonellę wykrytą w polskiej wołowinie dostarczanej do Czech. - Dziwię się ministrowi rolnictwa Czech. On i jego poprzednicy wyskakują co jakiś czas „jak Filip z konopi”. Chcą rozwijać swoje rolnictwo, to proszę bardzo. Może to, że my jesteśmy konkurencyjni, produkujemy dużo i tanio tak go denerwuje. Zresztą tu zostały złamane zasady. Nam wytykano, że w przypadku ubojni w Kalinowie za późno powiadomiliśmy Unię Europejską w systemie RASF. Okazuje się, że Czesi nie zarejestrowali skutecznie informacji o salmonelli w tym systemie. Nie wiedzieliśmy początkowo na czym ten zarzut polega, a już pan minister Toman zrobił konferencję prasową i padły kolejne oskarżenia wobec polskiej żywności. Komuś najwyraźniej w układzie międzynarodowym naciskamy na odciski i denerwują się, że sprzedajemy, że eksportujemy, że jesteśmy konkurencyjni. To jest twarda rywalizacja o rynki zbytu. Szanuję rolników w innych krajach, każdy chce produkować i sprzedawać. Jesteśmy w ramach jednolitego rynku Unii Europejskiej, barier celnych się już nie przywróci, więc musi być uczciwa konkurencja. (…) Podobne sytuacje jak w Kalinowie, związane z niewłaściwym ubojem, miały miejsce np. w Dolnej Saksonii w Niemczech. Lokalna gazetka o tym napisała. Zwolniono lekarza, zamknięto zakład. Nie było hejtu przeciwko żywności niemieckiej. Drastyczne sceny uboju, krojenia na żywca zwierząt we Francji. Czy ktoś słyszał nawoływania aby przestać kupować żywność francuską? Te sprawy przeszły właściwie bez echa, a tutaj się robi zarzut, jakąś wielką akcję dezawuowania polskiej żywności – mówił szef resortu rolnictwa.
Minister zapewniał, że polscy przedsiębiorcy i ministerstwo próbują podtrzymać dobrą, międzynarodową opinię o polskiej żywności. Czynione są starania o pozyskiwanie nowych rynków zbytu. Ardanowski przyznał jednak, że straty zostały poniesione i hejt zaszkodził polskim producentom żywności. Jednocześnie zapowiedział, że być może polskie służby przyjrzą się bliżej importowanej do kraju żywności. - Nie ukrywam, że w Komisji Europejskiej na naradach Rady Ministrów zgłaszam i będę zgłaszał na najbliższym posiedzeniu, że trzeba przejrzeć europejski system nadzoru nad europejskim bezpieczeństwem żywności, czy przypadki francuskie i niemieckie zostały zgłoszone odpowiednio szybko i podjęto stosowne reakcje. Dlaczego Czesi, nam wytykając, nie zgłosili do systemu europejskiego RASF problemu i czy mają stosowne procedury? Jeśli ktoś kwestionuje w sposób niezasadny nasz system bezpieczeństwa, to my musimy się przyjrzeć np. jakości produktów czeskich. Czy w tym popularnym czeskim piwie jest odpowiednia ilość słodu, alkoholu, klarowności? To wywołało zdziwienie Czechów. Akcja wywołuje reakcję. Musimy pilnować dobrego wizerunku naszej żywności. Poprawimy wszystko, wypalimy gorącym żelazem patologie, ale nie pozwolimy żeby ktoś atakował nas bezpodstawnie – zapowiedział minister rolnictwa.
