Śruby w kukurydzy. To sprawka mieszczuchów szukających sielskiego życia na wsi?

Redakcja

- Nie umiem nazwać tego co spotkało naszego kolegę, rolnika z Buczyny w gminie Bochnia, podczas koszenia kukurydzy. Ktoś kogo nie można nazwać człowiekiem porozwieszał na kolbach kukurydzy metalowe śruby o długości od 10 do 12 cm – informuje zbulwersowany dyrektor Małopolskiej Izby Rolniczej, Henryk Dankowiakowski. 

 

Jak pisze dyrektor MIR, efektem tego „zdziczenia” jest uszkodzony kombajn, przestój w zbiorze oraz koszty, które rolnik musi ponieść na naprawę kombajnu. - Z zawistnymi sąsiadami na wsi spotykamy się często. Sztandarowy przykład Kargula i Pawlaka trąci humorem, ale doskonale pokazuje mentalność niektórych mieszkańców wsi. Pamiętam z własnych doświadczeń, kiedy sąsiad świadomie wysypał azotoks na łąkę powodując niewiarygodne cierpienie oraz śmierć konia, pamiętam wsypany cukier do „esa” napędzającego młocarnię aby spowodować jego uszkodzenie. Dzisiaj być może śruby na kolbach kukurydzy nie zawiesił sąsiad, ale ci, którzy przyszli na wieś po sielski spokój i ciszę. Mamy bowiem do czynienia z nowym zjawiskiem, które nazywamy niechcianym rolnictwem – mówi Henryk Dankowiakowski.

 

Dyrektor wyjaśnia, że takim ludziom przeszkadza praca maszyn w nocy, czy zapachy z obiektów inwentarskich. - Co będą jeść ci, którzy nie chcą rolnictwa? Być może chcą jeść żywność niewiadomego pochodzenia z Chin, Indonezji czy Ukrainy, obarczoną nieznaną technologią produkcji, czy może polską żywność, która według opinii wielu jest jedną z najlepszych w Europie? - pyta retorycznie szef MIR. 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz