Mimo zakazu importu zbóż z Ukrainy, ceny plonów nie wzrosły i polskim rolnikom wcale nie jest łatwiej sprzedać swoich zbiorów. – Ceny nie wzrosły. Jednak ceny nie wzrosły, bo tego zboża jest mniej czy więcej, bo oczywiście jest go mniej. Ceny nie wzrosły, dlatego że na giełdzie paryskiej cena zboża cały czas spada, a to jest wykładnikiem ceny. Jeżeli pytamy, czy zboża w Polsce jest mniej, to odpowiadam, iż jest go mniej – mówi minister rolnictwa, Robert Telus.
- Szacujemy, że w magazynach u rolników od lutego do tej pory udało nam się wywieźć ok. 50 proc. nadwyżki, o której mówiłem, że to ważne, by zwolnić silosy. Jedyny problem, który mamy w tym momencie, to jest to, że dużo zboża jest jeszcze w małych polskich firmach, które skupowały od polskich rolników, szczególnie mokrą kukurydzę, suszyli tę kukurydzę i jej nie sprzedali. Kupowali po 900 zł mokrą, wysuszyli i teraz znowu jest na sprzedaż po 900 złotych. W tej sytuacji jest zator, który będziemy musieli udrożnić – zaznaczył szef resortu rolnictwa w programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.
- Szukamy rozwiązania, dlatego uruchamiamy kredyt 2-procentowy, czyli tzn., że dopłata do tego kredytu będzie z budżetu państwa. To jest kredyt dla firm skupujących zboże i owoce miękkie. Dotyczy to małych polskich firm, które kupują od polskiego rolnika. Jest to kredyt do 40 mln złotych – wyjaśnił gość TV Trwam.
Dopłata do zboża, którą zaproponowało Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jest zachętą dla polskich rolników oraz pomocą finansową. – Jeżeli dopłaty by nie było, to nie byłoby zachęty. Jeżeli dzisiaj dopłacamy do hektara ponad 3 tys. złotych, a koszt wyprodukowania kukurydzy jest w graniach ok. 5 tys. zł, to dajemy więcej niż 50 proc. dopłaty do wytworzenia kukurydzy. Tak dużej dopłaty nie było w historii. To jest zachęta do tego, żeby rolnicy sprzedali. Oczywiście sprzedaż jest utrudniona – podsumował szef ministerstwa rolnictwa w rozmowie z TV Trwam.
Źródło: radiomaryja.pl