Członkowie Unii Europejskiej zajęli różne stanowiska w sprawie środków ochronnych przed importem produktów rolnych z Ukrainy. Unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski chce ich przedłużenia do października. Wiele krajów, z Niemcami na czele, sprzeciwia się temu.
Zgodnie z obecnym stanem, pszenica, kukurydza, rzepak i słonecznik z Ukrainy mogą być przewożone wyłącznie jako towary tranzytowe przez wschodnie państwa członkowskie Polski, Słowację, Węgry, Rumunię i Bułgarię. Jednak brukselski szef rolnictwa podkreślił też, że chęć przedłużenia rozporządzenia tranzytowego jest jego osobistą opinią. Decyzja na szczeblu Komisji nie została jeszcze podjęta. Jako uzasadnienie swojego wniosku, Wojciechowski podał potrzebę czasu dla rolników z krajów sąsiadujących z Ukrainą na opróżnienie magazynów przed żniwami.
Zupełnie innego zdania jest niemiecki minister rolnictwa Cem Özdemir. Jego zdaniem szlaki solidarności dla ukraińskiego eksportu rolnego nie działają wystarczająco dobrze. W związku z tym wezwał Komisję Europejską, aby „wreszcie” uczyniła z tego najwyższy priorytet. Tylko ponadnarodowa instytucja, taka jak władze Brukseli, może zorganizować sprawny transport ukraińskich towarów rolnych do krajów trzecich. Özdemir skrytykował fakt, że kilka państw członkowskich przyjęło jednostronne środki ochrony handlu przeciwko ukraińskiemu importowi produktów rolnych. Działa to tylko w interesie prezydenta Rosji Władimira Putina. Özdemir ostrzegł, że obecnie robi wszystko, co w jego mocy, aby zmniejszyć poparcie dla Ukrainy.
Źródło: Agrarheute