- Mamy 11 stycznia. Dzisiaj w rejonie Warmii i Mazur jest jeszcze wiele kukurydzy nieskoszonej. Kukurydza mokra o wilgotności 45% skupowana jest w granicy 480 zł/t przez niewielką ilość zakładów. Jeśli chodzi o odbiór kukurydzy suchej, zbóż i rzepaku, to wielu rolników czuje się oszukanych i liczy straty. Ostatnie zatrzymanie zboża z Ukrainy, chociażby przy zakładzie w Grajewie, udowodniło, że ten proceder odbywa się cały czas – mówił podczas wczorajszej konferencji prasowej w Grajewie Karol Pieczyński, działacz Agro Unii z Warmii i Mazur.
- Dzisiejsza manifestacja jest poświęcona sytuacji na rynku zbóż. Minister Henryk Kowalczyk mówił w maju, że ukraińskie zboże nie zaleje naszego rynku, ale tylko przejedzie przez Polskę i trafi do portów, a następnie popłynie dalej w świat. Wyszło inaczej. W tej chwili rynek zbóż jest zdestabilizowany, a w naszym rejonie jest problem ze sprzedażą kukurydzy, która jeszcze niekiedy zalega na polach. Minister Kowalczyk obiecywał nam, że jeżeli przytrzymamy zboża to cena pójdzie w górę. W tej chwili ziarno zalega w naszych magazynach, a cena zbóż spadła. Minister Henryk Kowalczyk po prostu nas okłamał – stwierdził Paweł Hładyszewski na konferencji prasowej poprzedzającej protest w Grajewie.
- Mamy 11 stycznia. Dzisiaj w rejonie Warmii i Mazur jest jeszcze wiele kukurydzy nieskoszonej. Kukurydza mokra o wilgotności 45% skupowana jest w granicy 480 zł/t przez niewielką ilość zakładów. Jeśli chodzi o odbiór kukurydzy suchej, zbóż i rzepaku, to wielu rolników czuje się oszukanych i liczy straty. Ostatnie zatrzymanie zboża z Ukrainy, chociażby przy zakładzie w Grajewie, udowodniło, że ten proceder odbywa się cały czas. Nawoływaliśmy do tego aby minister coś z tym zrobił, bo są ku temu narzędzia. Może to być system kaucyjny. Minister odpierając zarzuty, powiedział nam, że w zasadzie to jest nasza wina i rolnicy sami kupują to zboże z Ukrainy, wykorzystując je we własnych gospodarstwach. Jeszcze parę lat temu większość rolników głosowała na PiS, bo wierzyli, że uda się coś dobrego zrobić dla rolnictwa. Mieliśmy duże nadzieje. Mając takie zaplecze, swoje komisarza w Brukseli sądziliśmy, że będą to ludzie kompetentni, którzy zadbają o przyszłość naszych gospodarstw i naszą sytuację ekonomiczną. Polska z tym areałem mogłaby być potentatem w produkcji, a na dzisiaj, mimo zapewnień ministra, my zostajemy ze zbożem w swoich magazynach i każdy z nas liczy straty, bo zboże potaniało przez ostatnie 2-3 miesiące o ok. 20-30 proc. Oprócz tego mocno wzrosły koszty prowadzenia gospodarstwa. Na dzisiaj stoimy pod ścianą i nie wiemy co mamy siać na wiosnę i czy nadal angażować się w produkcję zbóż jarych oraz kukurydzy. Patrząc na to co się teraz dzieje, to pozostaje nam jedynie przywołać słowa marszałka Józefa Piłsudskiego, wypowiedziane ponad sto lat temu: „panowie, wam kury szczać prowadzać, a nie politykę robić” – skwitował rolnik, Karol Pieczyński.
Władze musza zrobić wszystko, aby to zboże z Ukrainy trafiało bezpośrednio na porty. Oni mają zatrudnionych 30 tys. ludzi i oni są od wymyślania strategii, a nie my zwykli rolnicy. Oni za to biorą pieniądze i mają się tym zająć. Żeby była jasność: my jesteśmy zwolennikami pomy Ukrainie, tylko zróbmy to mądrze, a nie w tak chaotyczny sposób jak to w tej chwili wygląda – apelował Paweł Hładyszewski.