- Rozumiemy i w pełni akceptujemy potrzebę pomocy naszym wschodnim sąsiadom w obliczu niesprowokowanej rosyjskiej agresji. Jednak naszym zdaniem masowe transporty zbóż przez Polskę powinny odbywać się pod ścisłą kontrolą, która zagwarantuje, że towar opuści nasze terytorium w drodze do państw, które cierpią głód – stwierdza Marian Sikora, przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.
W pierwszych dnia grudnia odbyło się ostatnie w tym roku posiedzenie Prezydiów Copa-Cogeca podczas, którego omówiono najważniejsze sprawy europejskich rolników.
Mimo że ceny w strefie euro są wysokie (inflacja wynosi 13,1%), nie równoważą kosztów produkcji, które w ciągu ostatnich lat gwałtownie wzrosły dla unijnych rolników oraz spółdzielni rolnych. Na opłacalność produkcji szczególnie negatywny wpływ mają koszty energii. Dodatkowo w tym roku przymrozki na wiosnę, poważna susza i wyjątkowo agresywne ataki szkodników bardzo odbiły się na plonach większości upraw, z wyjątkiem roślin oleistych.
- Podczas posiedzenia zwróciłem uwagę na trudną sytuację polskich rolników. Tegoroczna susza spowodowała straty zwłaszcza w kukurydzy. Z kolei teraz jej producenci zbierają mokrą kukurydzę, co znacznie podnosi koszty, gdyż suszenie kosztuje. To co nas martwi to także import ziarna z Ukrainy. Rozumiemy i w pełni akceptujemy potrzebę pomocy naszym wschodnim sąsiadom w obliczu niesprowokowanej rosyjskiej agresji. Jednak naszym zdaniem masowe transporty zbóż przez Polskę powinny odbywać się pod ścisłą kontrolą, która zagwarantuje, że towar opuści nasze terytorium w drodze do państw, które cierpią głód. W tym celu trzeba wprowadzić obowiązkową kaucję na tranzyt zboża – powiedział Marian Sikora przewodniczący Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych.
Jak pomagać Ukrainie?
Delegacje krajów członkowskich zwróciły uwagę, że dodatkowy import bardzo uderzył w niektóre sektory. Na realizacji programu „zero ceł, zero kwot” dla produktów przywożonych z Ukrainy bardzo cierpi sektor drobiu i jaj. Dodatkowym problemem jest także gwałtowny wzrost ognisk grypy ptaków w Europie. - O tym jak nie powinna wyglądać pomoc dla naszych wschodnich sąsiadów najlepiej pokazuje to co się dzieje na rynku drobiu. Beneficjentem otwarcia unijnego rynku na ukraiński drób nie są tamtejsi mali i średni hodowcy, ale jeden duży holding pozostający w rękach oligarchy. W takich sytuacjach mamy do czynienia z nierówną konkurencją. Zwłaszcza, że żywność z Ukrainy nie podlega restrykcyjnym i kosztownym unijnym standardom produkcji – wyjaśnia Marian Sikora z FBZPR.