Jaka jest skala napływu zboża z Ukrainy? Jest destabilizacja, czy jej nie ma?

Redakcja
tranzyt zboża, Ukraina, import

- Dodatkowych wolumenów zbóż do Polski weszło około 600 tys. ton, przy skali produkcji około 35 mln ton rocznie. Proszę sobie odpowiedzieć, czy 600 tys. ton w skali całego kraju jest zalewem zbóż ukraińskich, jest niszczeniem rynku, jest wielką destabilizacją? – pytał wiceminister Norbert Kaczmraczyk podczas niedawnej sejmowej komisji rolnictwa.

 

- Widzę wielki niepokój wśród mediów, często też z kapitałem niemieckim, które jeszcze kilka miesięcy temu mówiły o Polsce, że sprowadzamy masowo węgiel z Rosji. Tymczasem Niemcy same sprowadzały, zabezpieczały swoich obywateli na kilka lat. Nas wrzucano w ramiona Rosjan, budowano napięcie i przekaz, abyśmy jako pierwsi zrezygnowali z tego importu. Zrobiliśmy to, a dzisiaj mówi się, dlaczego Polska nie jest zabezpieczona w surowiec? Nie chciałbym, żeby scenariusz powtórzył się w sytuacji żywności, dlatego że dodatkowych wolumenów zbóż do Polski weszło około 600 tys. ton. Przy skali produkcji około 35 mln ton rocznie, proszę sobie więc odpowiedzieć, czy 600 tys. ton w skali całego kraju, jest zalewem zbóż ukraińskich, jest niszczeniem rynku, jest wielką destabilizacją? Destabilizacja pojawiała się rzeczywiście w miejscach przygranicznych. Rzeczywiście tam to widzieliśmy, z tego też tytułu powstał zespół pod przewodnictwem pana premiera Henryka Kowalczyka do spraw transportu tego zboża – mówił Norbert Kaczmarczyk na lipcowym posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa.

 

Do powyższej wypowiedzi odniósł się były minister rolnictwa w rządzie PiS, Jan Krzysztof Ardanowski. - Wydaje mi się, ale to jest moje odrębne zdanie, że sytuacja na rynku zbóż, o której pan mówił, wygląda gorzej. Zboże, które trafia do Polski, oznaczone jako „tranzyt”, nie to, które jest importowane… Bo my się uspokajamy, że to jest może raptem 600 tys. ton czy 700 tys. ton. Chodzi o to, które funkcjonuje jako tranzyt, w żaden sposób nieweryfikowany w zakresie wyjazdu z Polski, czy przez przejście graniczne do Niemiec, do Litwy, czy do innych krajów, czy też przez któreś z polskich nadbrzeży… Poprawię się – nadbrzeży funkcjonujących w polskich portach obsługiwanych przez zagranicznych operatorów. Oni mają własną politykę eksportową i mogą nie być zainteresowani eksportem zboża ukraińskiego. A jeżeli wykorzystają swoje moce przeładunkowe do zboża ukraińskiego, które jakimś cudem, bo możliwości transportu my praktycznie nie mamy, trafiłoby do tych portów, to wstrzyma się eksport zboża od polskich producentów. A musimy rocznie też około 6–10 mln ton zboża eksportować, ponieważ hodowla nie jest w stanie wchłonąć tego zboża. Ale to jest o czym innym, to jest rozmowa na bardzo poważnym poziomie odnośnie do tego, czy nasza pomoc Ukrainie, źle rozumiana i źle realizowana, czasami nie okaże się gwoździem do trumny polskiego rolnictwa – mówił poseł Ardanowski.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz