- Porty wyznaczają trend na rynku. Niemniej docierają głosy, że są tam duże zatory i piętrzą się kolejki. Zapanował lekki bałagan i może się sytuacja trochę uspokoi. Zasadniczo coraz trudniej jest kupić, a jedna firma licytuje się przez drugą. To sprawia, że choćby mąka idzie w górę o kilkanaście procent. Nawet gdyby ceny były po 800 zł/t za pszenice konsumpcyjną, to port i tak by to kupił. Rolnicy z pewnością liczą na jeszcze wyższe stawki – ocenia sytuacje rynkową przedstawiciel branży młynarskiej.
- Trzeba jednak pamiętać, że na rynku może wydarzyć się dosłownie wszystko, co widać obecnie po mocno taniejącym rzepaku. Cały czas są perturbacje we francuskich portach, spowodowane protestami i jest ciśnienie na te kraje które mogą załadować. Jeśli porty będą nadal tak intensywnie działały, to inni kupujący będą mieli problem. Dla nas, młynarzy, może zabraknąć surowca odpowiedniej jakości. Ta pszenica i owszem, może będzie, ale na ścianie wschodniej lub na południu kraju. Co mi to jednak da, że będzie tam fajne i tanie, po 700 zł/t, tylko że za transport będę musiał zapłacić. Jeśli porty wydrenują rynek, to i tak będę to musiał zrobić. Uważam, że z surowcem sobie poradzimy, tylko pozostaje kwestia skąd go przywieziemy. Trudno powiedzieć jak to się potoczy w tym sezonie. Uczucia są mieszane. Trochę jeżdżę po firmach i branża uważa, że towar na rynku jest. Być może producenci czekają na wyższe ceny. Czasami jednak to tylko pozory, bo pełne magazyny nie zawsze wszystko mówią. My widzimy zboże, ale nie zawsze wiemy, że jest już sprzedane. Warto też mieć na względzie, że firmy eksportowe wchodzą coraz bardziej w głąb Polski i rozpoczynają współpracę z małymi firmami handlowymi, które miesięcznie robią obrót ok. 200-300 ton – zauważa nasz ekspert.
- Gdybym miał zboże, to sam bym się zastanawiał kiedy sprzedać. Pewnie zrobiłbym to w grudniu albo styczniu. Przeważnie w tych miesiącach jest najlepszy czas na sprzedaż. Wiele dużych gospodarstw stosuje zasadę, że każdego roku sprzedaje w podobnym terminie. Znam gospodarstwo, gdzie zdecydowano się nie budować magazynów. Rzepak i pszenicę sprzedawali tylko w żniwa. Raz było tak, że pszenicę sprzedali po 800 zł/t, a innym razem po 650 zł/t. Na przestrzeni kilku lat okazuje się, że te ceny są tak zmienne, iż chyba można się zastanowić czy nie to nie jest dobra taktyka. Magazyn to duża inwestycja, a do tego dochodzą pewne trudności, jak choćby szkodniki. Jeśli ma się ten magazyn, to najlepiej sprzedawać partiami i to jest moja dewiza w rozmowie z rolnikami. Tak jak wspomniałem, myślę że do marca warto sprzedać. W ubiegłym roku ceny od marca zaczęły spadać i to gwałtownie, bo korekta wyniosła nawet 180 zł/t. Z dwoma tonami, to się można bawić, ale mając 1000 ton zboża trudno podjąć decyzję o sprzedaży w grudniu. Raczej trzeba to dzielić na partie – podpowiada przedstawiciel podmiotu produkującego mąkę.