Kukurydza z Ukrainy pełna zakazanych pestycydów. Środowisko rolnicze domaga się, by ktoś z tym zrobił porządek

Paweł Hetnał

Z informacji uzyskanych od eksporterów wynika, że do Polski importowane są towary, w szczególności kukurydza m.in. z Ukrainy i innych krajów spoza Unii Europejskiej, zawierające pozostałości pestycydów. W odniesieniu do importowanej kukurydzy mowa jest o pozostałościach substancji stosowanych w jej uprawie tj. atrazyny, karbofuranu, linuronu, propachloru i symazyny – pestycydów, których na terenie UE jest zakaz stosowania 

 

- Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych od wielu lat, na różnych forach zwraca uwagę na niepokojącą kwestię obserwowanego importowania przez Polskę kukurydzy z Ukrainy i innych krajów spoza Unii Europejskiej, która może zawierać pochodne pestycydów. Wielokrotnie występowaliśmy w tej sprawie do aktualnie urzędujących ministrów ds. rolnictwa. Cieszymy się, że kierowane przez nas apele, m. in. w postaci pism opisujących ten problem znalazły wreszcie swój dalszy ciąg – czytamy na stronie internetowej Związku.

 

W ostatnich dniach października sprawą zajął się również Krzysztof Jurgiel, poseł do Parlamentu Europejskiego. W piśmie do Jana Krzysztofa Ardanowskiego, Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wyraźnie nawiązuje do przedstawionych przez Związek opinii. - Z informacji uzyskanych od eksporterów wynika, że do Polski importowane są towary, w szczególności kukurydza m.in. z Ukrainy i innych krajów spoza Unii Europejskiej, zawierające pozostałości pestycydów. W odniesieniu do importowanej kukurydzy mowa jest o pozostałościach substancji stosowanych w jej uprawie tj. atrazyny, karbofuranu, linuronu, propachloru i symazyny – pestycydów, których na terenie UE jest zakaz stosowanie – pisze Jurgiel do Ardanowskiego.

 

W związku z tymi informacjami dotyczącymi importowania przez Polskę z krajów trzecich także zbóż, rzepaku, soi i kukurydzy mogących zawierać pozostałości pestycydów, Jurgiel zwrócił się z prośbą o przedstawienie wyników kontroli urzędowej w roku 2018 i 2019, w zakresie występowania pozostałości środków ochrony roślin i mikotoksyn oraz liczby przeprowadzonych kontroli, zakwestionowanych i cofniętych towarów. Poprosił także o przedstawienie jakie ilości na cele konsumpcyjne i paszowe importowano.

 

Eurodeputowany wystosował również w tej sprawie pytanie do Komisji Europejskiej. - W związku z ustaleniem kontyngentu bezcłowego zbóż i kukurydzy z Ukrainy na teren Unii Europejskiej, mając na uwadze interes konsumentów europejskich i dobrostanu zwierząt, zwracam uwagę na możliwy brak szczegółowej kontroli jakościowej w zakresie pozostałości pestycydów: atrazyna, eptc, karbofuran, linuran, propachlor i symazyna – napisał były minister rolnictwa. Jurgiel przypomniał Brukseli, iż w Unii Europejskiej rolnicy są zobowiązani do stosowania praktyk integrowanej ochrony roślin, gwarantującej bezpieczeństwo produktów, a na Ukrainie takiego obowiązku nie ma. W związku z tym, istnieje podejrzenie o stosowanie pestycydów, których stosowanie w UE jest zakazane (atrazyna, eptc,karbofuran, linuran, propachlor i symazyna). Natomiast niekontrolowane warunki przechowywania i transportu mogą przyczynić się do namnażania patogenów, rozwoju chorób grzybowych, a w konsekwencji wytwarzania wtórnych metabolitów w pleśni mikotoksyn. Powyższe zanieczyszczenia są monitorowane w płodach rolnych poszczególnych krajów UE w ramach kontroli urzędowych, ustanowione kontyngenty bezcłowe takim badaniom nie podlegają.

 

W związku z powyższym, Jurgiel zapytał czy Unia Europejska kontroluje import i dokonuje sprawdzenia używania substancji czynnych takich jak: atrazyna, eptc,karbofuran, linuran, propachlor i symazyna w towarach importowanych z Ukrainy. Europarlamentarzysta docieka również, jakie działania ma zamiar podjąć Unia Europejska w związku z powyższymi informacjami i jak ocenia możliwość partycypacji w kosztach prowadzenia badań laboratoryjnych z poszczególnymi państwami unijnymi, będącymi końcowymi odbiorcami towarów.

 

Wśród rolników informacje te są znane od miesięcy, o ile nie od lat. Jednak skala tegorocznego importu przelała czarę goryczy. Powstał oddolny ruch, który zbiera podpisy pod petycją Sprzeciw Rolników z całej Polski wynikający z importu zbóż z Ukrainy” (kliknij). - Dziś bardzo intensywnie importuje się zboża z Ukrainy do Polski. Takie działania dobijają polską wieś, gdyż rolnicy nie maja rynków zbytu. Jeżeli takie się pojawiają, to niestety, ale ceny są znacznie poniżej progu opłacalności. My rozumiemy że UE nakłada na nas obowiązek pomocy Ukrainie, ale czy musi się to odbywać kosztem istnienia polskiego rolnictwa? Potrafiliście sprzeciwić się przyjęciu uchodźców, a nie potraficie obronić rynku przed nadmiernym importem? - czytamy w petycji, najpewniej skierowanej do polityków opcji rządzącej.

Paweł Hetnał
Autor: Paweł Hetnał
Paweł Hetnał – absolwent Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Wieloletni dziennikarz portali i gazet lokalnych z terenu Podbeskidzia.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz