Trzoda chlewna

Spadek cen prosiąt i tuczników przy jednoczesnej eksplozji kosztów mieszanek paszowych, to katastrofa finansowa dla niemieckich hodowców trzody chlewnej. Każda świnia wyprodukowana i sprzedana w obecnych warunkach powoduje stratę około 55 euro w produkcji i tuczu prosiąt. W sumie straty wszystkich niemieckich hodowców trzody chlewnej w tych warunkach wynoszą 47 milionów euro tygodniowo.

Z rządowego programu wyrównania kwoty obniżonego dochodu dla producentów świń z terenów objętych restrykcjami w związku z ASF mogą korzystać podmioty prowadzące tucz nakładczy. Wg hodowców produkujących świnie na wolny rynek, to jawna niesprawiedliwość i wsparcie dla mechanizmu, który jest szkodliwy dla rolników indywidualnych.

Do 27 sierpnia 2021 r. rolnicy utrzymujący w swoich gospodarstwach trzodę chlewną mogli starać się o refundację 50 proc. wydatków poniesionych na bioasekurację. ARiMR wstępnie podsumowuje nabór.

Na małej niemieckiej giełdzie tuczników nadal dominuje niska podaż. Jednocześnie zainteresowanie kupujących jest znikome. Podczas czterech ostatnich licytacji tylko raz odnotowaliśmy aukcję zakończoną jakąkolwiek sprzedażą świń. 

- Mam wrażenie, graniczące wręcz z pewnością, że działanie ministerstwa rolnictwa dąży tylko do jednego: żeby trzoda chlewna była produkowana wyłącznie przez korporacje. Taka niezależna świnka to zostanie jedynie na witaczach podczas dożynek. Nie da się produkować trzody chlewnej jeśli cena najsłabszej paszy jest po 1300 zł/t – uważa Ryszard Kierzek – prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej.

Stawki za warchlaki nadal spadają. W porównaniu do zestawienia z ubiegłego tygodnia przeciętne ceny są niższe o ok. 4-5 zł/szt. Dotyczy to zarówno prosiąt krajowych jak i importowanych z Danii. 

Z krajowego rynku skupu tuczników nie napływają zbyt dobre wieści. Stawki za świnie rzeźne ciągle spadają i nie widać nadziei na odwrócenie tej tendencji. W wielu regionach, hodowcy zmagają się nie tylko z wysokimi kosztami utrzymania stada, ale również z wirusem afrykańskiego pomoru świń. Na dodatek pojawiają się informacje o wzmożonym imporcie mięsa wieprzowego z Niemiec, Hiszpanii i Belgii, co dodatkowo komplikuje sytuację. 

Na niemieckim rynku prosiąt nadal mamy do czynienia ze słabym popytem. Powodem takie stanu rzeczy są trudności jakie mają producenci trzody chlewnej ze sprzedażą tuczników. 

- Ograniczenie eksportu wieprzowiny do Chin pozostaje największym wyzwaniem dla branży w UE. Produkty, które nie zostały wyeksportowane wymagają zmiany zarówno opakowań jak i technologii. Dodatkowo oprócz problemów z niską ceną skupu, unijni producenci świń muszą zmagać się z wysokimi cenami pasz, który związany jest ze wzrostem chińskiego pogłowia trzody chlewnej – ocenia aktualna sytuację rynkową Aleksander Dargiewicz z Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej „Polpig”.

W związku z trudnościami w zbycie wieprzowiny ze stref ASF i wynikającymi z tego bardzo niskimi cenami żywca, a także rosnącymi kosztami produkcji,  krajowi producenci trzody chlewnej znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Z tego powodu Podlaski Związek Rolniczych Zrzeszeń Branżowych Producentów Trzody Chlewnej w Suchożebrach wystosował do najwyższych władz w tym do resortu rolnictwa postulat podjęcia natychmiastowych działań w celu opracowania oraz wdrożenia przepisów nakazujących wielkopowierzchniowym sieciom handlowym (działającym na obszarze RP) oferowanie w gamie asortymentu sprzedaży mięsa i przetworów mięsnych, co najmniej 70% tych produktów pochodzących od świń utrzymywanych w Polsce.

Po dwóch kolejnych licytacjach z zerową sprzedażą, na małej niemieckiej giełdzie tuczników w końcu znaleźli się chętni na zakupy. Pomimo niskiej podaży, nabywców znalazło zaledwie 320 świń. Stawka, która dzisiaj dominowała na aukcji, zbliżyła się do poziomu ustalonego na dużej niemieckiej giełdzie (VEZG). 

- Resort rolnictwa z zasady nie posiada możliwości wpływu na decyzje biznesowe podmiotów skupujących świnie. Niemniej jednak organy Inspekcji Weterynaryjnej, rozumiejąc trudną sytuację rolników prowadzących hodowlę w obszarach objętych najbardziej dotkliwymi restrykcjami z powodu ASF, prowadzą rozmowy z takimi podmiotami, starając się przekonywać je do zakupu świń pochodzących z polskich hodowli – informuje wiceminister rolnictwa, Szymon Giżyński.

Władze Chin zamierzają ograniczyć silne wahania na rynku trzody chlewnej i przedstawiły wytyczne dotyczące stabilnej produkcji. Odpowiedzialność powinna spoczywać na prowincjach, a banki powinny promować produkcję pożyczkami i ubezpieczeniami. Ponadto ma powstać system wczesnego ostrzegania o zmianach w pogłowiu świń.

Ministerstwo określiło jak ma wyglądać specjalny znak weterynaryjny, który ma dotyczyć znakowania świeżego mięsa, mięsa mielonego, mięsa odkostnionego mechanicznie, surowych wyrobów mięsnych i produktów mięsnych uzyskanych ze świń pochodzących z określonych obszarów ASF. Hodowcy świń obawiają się, że nowe przepisy jeszcze bardziej utrudnią sprzedaż tuczników z terenów objętych restrykcjami. – To utrudni sprzedaż świń nawet w strefie niebieskiej. To dodatkowa stygmatyzacja, która spowoduje, że zakłady mogą zrezygnować z takiego mięsa – komentuje na gorąco hodowca świń z woj. lubuskiego.

Ceny duńskich warchlaków tym razem nie poszły w dół i utrzymano zeszłotygodniowe stawki. Duńczycy liczą, że niekorzystny trend na rynku prosiaków w końcu dobiegnie końca. Jak czytamy na stronie internetowej SPF, podwyżek upatruje się m.in. w większym popycie na warchlaki, który będzie generowany przez polskich importerów, po uwolnieniu chlewni "w Grabicy i Żurominie". Zniesienie niektórych obostrzeń pozwoli na wznowienie wstawień w tych regionach. 

Po sześciu kolejnych obniżkach ceny skupu tuczników przez Danish Crown, dzisiaj postanowiono utrzymać zeszłotygodniową stawkę. W przeliczeniu na polską walutę, duński hodowca otrzymuje za świnie rzeźne 5,48 zł/kg (klasa E wbc). 

Były minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, twierdzi, że na afrykańskim pomorze świń, szczególnie na wschodzie Polski, powstały fortuny u tych, którzy kupują za bardzo małe pieniądze przerastającą trzodę chlewną. – To jest bandytyzm. To są zdrowe świnie, które można przerabiać na znakomite wędliny, konserwy, a są wyspecjalizowane firmy, które porobiły złote interesy – uważa parlamentarzysta.

- Relacje kosztów produkcji do przychodu uzyskanego ze sprzedaży tuczników są poniżej progu opłacalności. Nic dziwnego, skoro nawet żyto kosztuje obecnie 800 zł/t brutto – stwierdza Bartosz Czarniak z Pomorsko-Kujawskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej.

- Niewielka podaż krajowa na rynku trzody chlewnej zaspokaja umiarkowany popyt. Cena na nowy tydzień ubojowy jest w trendzie bocznym, na niskim poziomie – komentuje dzisiejszą rekomendację cenową dla tuczników zrzeszenie niemieckich producentów bydła i mięsa (VEZG).

- Wyznaczając czerwone strefy chcielibyśmy jasnych i czytelnych zasad. Na jakiej podstawie i jak daleko mają sięgać te obszary? Raz jest pięć kilometrów, drugi raz jest 10 km, a jeszcze innym 15 km a nawet 25 km. Czy to widzimisię urzędnika? – pytał jeden z rolników obecnych podczas dzisiejszego protestu w Srocku w powiecie piotrkowskim.