Bogusław Prałat: Rolnicy, którzy świadczą usługę tuczu nakładczego, nie powinni dostawać dopłat do produkcji

Paweł Hetnał
bogusław prałat, związek niezależnych hodowców, trzoda chlewna

- Ciągle nam powtarzają, że ciężko jest rozgraniczyć tucz nakładczy od tuczu na wolnym rynku. Nieprawda. Wystarczyłoby wprowadzić definicję, jakąkolwiek definicję, a później to już rolnicy niech oświadczają, niech firmy oświadczają i można do tego dojść, czy ktoś jest na tuczu, czy nie – mówił podczas posiedzenia podkomisji sejmowej prezes Polskiego Związku Niezależnych Producentów Świń, Bogusław Prałat.

 

- Przyjechaliśmy rozmawiać o trzodzie chlewnej. Pisaliśmy do ministerstwa, pisaliśmy też do pana ministra wielokrotnie, niestety odzew dla rolników jest beznadziejny, od roku staramy się, przychodzimy, rozmawiamy, nie jesteśmy przeciwko tuczom nakładczym, bo to jest wybór rolników – podkreślał prezes PZNPŚ podczas podkomisja stałej do spraw dobrostanu zwierząt gospodarskich i ochrony produkcji zwierzęcej w Polsce, która w ubiegłym tygodniu rozpatrzyła informację na temat chowu nakładczego trzody chlewnej w Polsce i propozycji rozwiązań zmian sposobu produkcji. - Jednemu rolnikowi to odpowiada, drugiemu nie. Jesteśmy przeciwko nakłanianiu rolników do wchodzenia w tucz nakładczy. Tu jest bardzo duży problem, przede wszystkim zaczęło się od ASF, bo rolnicy, jeżeli nie czują się bezpiecznie, nie mają zapewnienia, które ministerstwo obiecało – rok temu usłyszeliśmy, że rolnicy dostaną dopłatę do czerwonych stref, wyrównanie ceny… Jak dzisiaj mamy to powiedzieć naszym członkom, że od roku nie dostają pieniędzy? Ministerstwo obiecało. Druga sprawa. Kto robi największy biznes na strefach? Wielkie organizacje, wielkie rzeźnie nie mają problemu z odbiorem tucznika od swoich rolników w tuczu nakładczym. Nie jesteśmy przeciwko nim, ale to jest bardzo nierówne, niesprawiedliwe traktowanie rolników. Do dzisiaj nie jest to rozgraniczone. Wielokrotnie składaliśmy propozycje – tych propozycji było wiele – często się odbijaliśmy od ściany. Mamy kilka propozycji, składamy je, ale w większości przypadków słyszymy, że tego się nie da, to jest złe. Nic się jeszcze w tym kierunku nie zrobiło – podkreślał Prałat.

 

- Miała być w IRZ zakładka, która będzie oznaczała rolnika, czy prowadzi tucz nakładczy, czy produkcję mieszaną, czy na wolnym rynku… Tego nie ma, jest tylko przy zakładaniu nowych stad. To nie działa. Można powiedzieć, że akurat, jeżeli chodzi o stronę IRZ, to jedyna dobra rzecz, która działała, dzisiaj została fenomenalnie zepsuta. Myśleliśmy, że to coś zmieni, zmieniło – bardzo duże utrudnienia dla rolników. Ciągle nam powtarzają, że ciężko jest rozgraniczyć tucz nakładczy od tuczu na wolnym rynku. Nieprawda. Wystarczyłoby wprowadzić definicję, jakąkolwiek definicję, a później to już rolnicy niech oświadczają, niech firmy oświadczają i można do tego dojść, czy ktoś jest na tuczu, czy nie – podpowiadał prezes Związku.

 

- Moim zdaniem rolnicy, którzy świadczą taką usługę, nie powinni dostawać dopłat do produkcji, co działo się przez ostatnie lata. Nie powinno być tak, że rolnicy pod przymusem firm składają nieprawdziwe oświadczenia, że prowadzą na własny rachunek hodowle, a takie sytuacje się działy. Nie powinno być czegoś takiego, bo wspiera się tę hodowlę nakładczą. Nie rozumiemy przede wszystkim tego, że nasz punkt widzenia, czyli rolników, hodowców, jest po prostu niewysłuchiwany. Organizacja nasza z całego kraju zrzesza rolników. Często słyszymy, że są jakieś konsultacje z rolnikami, ale my tych rolników nie znamy, więc jestem ciekaw, jeżeli chodzi o hodowlę trzody chlewnej, dlaczego z tymi głównymi organizacjami, które produkują trzodę chlewną, nie są prowadzone dyskusje. Jesteśmy otwarci na różne dyskusje, na propozycje, z niektórymi tutaj z państwa dyrektorami już mamy jakiś kontakt, rozmawiamy i chcemy w tym pomóc, bo jesteśmy praktykami, jesteśmy rolnikami, tylko nas niestety nie dopuszczają do głosu – żalił się hodowca świń.

 

- Chcielibyśmy w końcu zacząć profesjonalnie rozmawiać o naszych hodowlach, o danych. Tak naprawdę w Polsce nie mamy żadnych realnych danych, wiemy tylko o ilości sztuk z IRZ, ale nie wiemy, czy to są stada zamknięte, otwarte. Kiedyś wnioskowaliśmy, chcielibyśmy poznać faktycznie statystyki, jakie to są gospodarstwa – wielkie, małe, średnie, jak produkują, żebyśmy później mogli pomyśleć o tym, jak dostosować się do dobrostanu przyszłościowego, jaką będziemy prowadzić produkcję, jacy rolnicy, przede wszystkim do których potrzebujemy wsparcia. Myślę, że jeżeli chodzi o dobrostan, jeżeli nie będzie w przyszłości jakichś programów dostosowania się do dobrostanu, to rolnicy raczej w dzisiejszych realiach nie są w stanie dostosować się do tych warunków, o których się dzisiaj mówi, czyli o takich wielkościach miejsc. Chciałbym zwrócić uwagę, że już powinniśmy myśleć o programach, bo powiedzmy sobie szczerze, to bardzo długo trwa, a my zostaniemy pod ścianą postawieni z dnia na dzień, że powinniśmy nagle utrzymywać lochy w większych kojcach, tuczniki w większych kojcach. Chodzi o to, żebyśmy już wcześniej o tym pomyśleli, bo bez pomocy jeszcze zmniejszymy. Powiem szczerze, osobiście nie uważam, że nasz kraj będzie coraz więcej produkował. Ratujmy chociaż to, co jest – apelował Bogusław Prałat.

 

Paweł Hetnał
Autor: Paweł Hetnał
Paweł Hetnał – absolwent Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Wieloletni dziennikarz portali i gazet lokalnych z terenu Podbeskidzia.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz