Ceny świń i mięsa wieprzowego w Polsce
Wzrost opłat za świadectwa zdrowia
Kolejna sprawa, która niepokoi szczególnie hodowców, produkcję w cyklu zamkniętym oraz właścicieli mniejszych i średnich chlewni, to wzrost opłat za wystawienie świadectwa zdrowia, a konkretnie potwierdzenia tego, że chlewnia jest wolna od choroby Aujeszkyego. Obecnie cena świadectwa nie zależy od ilości świń, dla których jest ten dokument wystawiany, ale od czasu, jaki musi poświęcić weterynarz na kontrolę chlewni na miejscu. Za pierwszą godzinę takiej pracy trzeba zapłacić 112 zł, niezależnie czy ilość sprzedawanych świń to 1 sztuka czy też 300 świń! Na pewnego rodzaju rabat mogą liczyć jedynie właściciele zwierząt, których stada nie przekraczają łącznie 50 sztuk.
Co ta podwyżka spowoduje? Na pewno rolnicy, którzy nabywali materiał hodowlany ograniczą zakupy, ponieważ cena świadectwa wpłynie na cenę zwierzęcia, a Ci, którzy sprzedawali po 15-20 sztuk tucznika również mogą uznać, że biurokracja za bardzo obniża ich dochody i będą dążyli do likwidacji stada, nie widząc sensu inwestowania w jego rozwój.
Czy świadectwa weterynaryjne mają sens?
Świadectwa weterynaryjne zostały wprowadzone po to, aby monitorować przepływ zwierząt w związku z tym, że nasz kraj został uznany za obciążony wystąpieniem choroby ekonomicznej, jakim jest choroba Aujeszkyego. Biorąc pod uwagę powyższe, były i są pobierane próby krwi świń do badania w celu ewentualnego wyeliminowania chorej jednostki ze stada trzody. Można rzec, że praktycznie osiągneliśmy cel. Dlaczego więc dalej Polska nie jest krajem wolnym od tej choroby? Wszystko przez pojawienie się w 2014 roku w naszym kraju ASF. Wtedy to wstrzymano starania formalnego uwolnienia kraju od choroby Aukeszkyego, tak aby świadectwami można było kontrolować przepływ zwierząt i nie dopuścić do nieprawidłowego przemieszczania się ich między strefami.
Niestety, w związku z tym, że często (ze względu na koszty) weterynarze nie przyjeżdżali kontrolować chlewni i wypisywali świadectwa w "ciemno", zdarzało się, że nieuczciwy rolnik sprzedawał swoje zwierzęta z objawami ASF jako zdrowe żeby "pozbyć się problemu". Aby położyć kres takim praktykom, postanowiono podwyższyć koszt wystawienia świadectwa, by weterynarze chętniej jeździli do chlewni. Czy nie można było wprowadzić nowego systemu, który byłby lepszy i nie obciążałby kieszeni rolników? Po pierwsze, powinniśmy w końcu zamknąć temat choroby Aujeszkyego i uwolnić Polskę formalnie od tej choroby - to zlikwidowałoby konieczność wystawiania świadectw zdrowia związanych z tą jednostką. Po drugie, należałoby stworzyć system, w którym monitorowanie przepływu zwierząt nie byłoby zależne od wizyty weterynarza. Po trzecie, dla takich nieuczciwych rolników, którzy pragnęliby "pozbyć się problemu ASF" należałoby ustanowić drakońskie kary oraz procesy sądowe o odszkodowania bądź oszustwa. Po czwarte i nie mniej ważne należałoby stworzyć porządny system odszkodowań za ASF, tak, aby rolnik nie musiał kombinować w celu zabezpieczenia dochodów.
Autor: Bartosz Czarniak (Polsus)