Hodowcy świń upokorzeni i potraktowani jak kryminaliści. Za błahostkę zostali wyprowadzeni w kajdanach ze swoich gospodarstw

Paweł Hetnał
kajdanki, zatrzymanie rolników. Piotrków Trybunalski

Wczoraj wczesnym rankiem na terenie powiatu piotrkowskiego policja zatrzymała 27 rolników zajmujących się hodowlą świń. Ich rodziny obserwowały sceny rodem z filmów gangsterskich, w których głównymi bohaterami są szefowie karteli narkotykowych. Tymczasem hodowcy, w tym kobiety, zostali zakuci w kajdanki i doprowadzeni do prokuratury z powodu wykonania telefonu do urzędowego lekarza weterynarii z prośbą… o wystawienie świadectwa zdrowia dla swoich zwierząt.

 

Rolnicy zostali zatrzymani na polecenie prokuratury. Powodem były świadectwa zdrowia wystawiane przez urzędowych lekarzy weterynarii. – Jak się okazało, rolnicy popełnili duże przestępstwo. Jest ich kilkudziesięciu. Zostali doprowadzeni do prokuratury jak przestępcy. Jakie mają zarzuty? Sprawa jest dziwna, bo rolnikom zarzuca się, że nakłaniali lekarzy weterynarii do popełnienia przestępstwa, czyli do wystawiania świadectw zdrowia. Kuriozum. Rolnik każdą świnkę, którą chce sprzedać z gospodarstwa, niezależnie od ilości, każde zwierzę musi mieć wystawione świadectwo zdrowia przez lekarza urzędowego. My tego obowiązku dopilnowujemy. Jak te świadectwa są wypisywane, to już nie jest zależne od nas. Wg prokuratury lekarz weterynarii wystawiał świadectwa bez badania klinicznego. Nie my jesteśmy od tego żeby tego wymagać. Nie my jesteśmy od tego, ale inne służby. W tej chwili my jesteśmy za to karani. Rok temu, również w okresie przedświątecznym, hodowcy również mieli kłopoty, bo też byli ciągani na policję z powodu przeprowadzonych manifestacji. Wtedy jednak były wezwania do wyjaśnień, a teraz rolnicy są traktowani jak przestępcy. Hodowcy zostali wyprowadzeni w kajdankach z domów w godzinach wczesnorannych. Zatrzymani musza wpłacać od kilku do 10 tys. zł na poczet prowadzonego śledztwa. Nie jesteśmy ludźmi, którzy w tej sprawie cokolwiek zawinili, a jesteśmy tak naprawdę kozłami ofiarnymi. Tak działa wymiar sprawiedliwości i tak są traktowani rolnicy. Sam jestem tego przykładem. Mam fakturę z 2019 r., która jest do tej pory niezapłacona przez zakład. Nie mogę się tych pieniędzy domagać. Firma, do której sprzedałem, jest w restrukturyzacji. Pomimo upływu lat, nie dostałem ani złotówki. Doprowadził do tego sąd, który dzisiaj, wraz z prokuraturą, potraktował rolników jak bandziorów – mówi Janusz Terka z piotrkowskiej Solidarności RI.

 

 

Nie da się żyć normalnie

 

 

- O godzinie 6 przyjechała do nas policja. Okazało się, że jestem oskarżona i będzie toczyło się wobec mnie postępowanie, a sprawa trafiła do sądu. Mam 24 lata i po raz pierwszy poczułam jak to jest gdy nosi się kajdanki. Nie życzę nikomu, aby doświadczył tego co ja. Psychicznie to ciężkie przeżycie. To był ogromny stres. Wyjaśnienia trwały od godz. 6 do 14. Najpierw byłam na policji, a później w prokuraturze i musiałam zdecydować czy przyznaję się do winy, czy też nb. Czy to było niezgodne z prawem? Nie rozumiem tych oskarżeń i nie jestem osobą winną. Rolnik jest na końcu całego łańcucha, a jest najbardziej gnębiony. Najpierw państwo prześladowało starszych rolników, a teraz młodszych. Zostaniecie z tym sami, bo w takim kraju nie da się żyć normalnie – mówi córka działacza z powiatu piotrkowskiego, Joanna Terka.


Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz