Grobowe nastroje wśród hodowców świń. Sytuacja na rynku jest katastrofalna

Redakcja
ceny tuczników, ceny świń, ceny żywca wieprzowego

- Pośrednicy, którzy najczęściej skupują tuczniki sami mówią iż towaru brakuje i zakłady nie mogą działać w pełnych możliwościach ubojowych. Niestety, zakłady przetwórcze często wolą ściągnąć mięso z Zachodu, gdzie magazyny są pełne, aniżeli podnieść cenę skupu, co wpływa na coraz bardziej grobowe nastroje wśród hodowców i producentów wieprzowiny – mówi Bartosz Czarniak z Pomorsko-Kujawskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej. 

 

Ostatnia sesja dużej giełdy w Niemczech we wrześniu skończyła się obniżką ceny rekomendowanej o 1 cent, do poziomu 1,24 Euro, co daje w przeliczeniu na polską walutę 5,74 zł/kg (klasa E wbc). Być może wysoki kurs unijnej waluty spowodował brak zmian w cennikach w Polsce i podobnie jak przed tygodniem ceny świń nie zmieniły się i oscylują maksymalnie w okolicach 5,70 zł w klasie E. Jak widać, niestety, zeszłotygodniowa nadzieja na poprawę sytuacji spowodowana wyprzedażą wszystkich świń na małej giełdzie 21 września nie ziściła się, ponieważ kolejne dwie sesje ISW zakończyły się zerowym handlem. Najwidoczniej było to chwilowe zapotrzebowanie, które szybko zostało zaspokojone. Tak wygląda sytuacja obecnie, pytanie jak to będzie się prezentować w przyszłości?

 

Jest deficyt tuczników, ale zakłady wolą świnie z importu

 

Przeglądając dostępne dane nie widzę szans na podwyżki w skupach co najmniej przez 1-2 miesiące, choć chciałbym się tu mylić na korzyść rolników. Po pierwsze, jak wynika z danych, w UE produkcja wieprzowiny w tym roku wzrosła w porównaniu do roku ubiegłego, natomiast eksport do mitycznych już Chin spadł. Owszem, eksporterzy z Europy szukają innych rynków zbytu, jednakże czy zastąpią one w pełnym wymiarze Państwo Środka? Pekinowi zdecydowanie udało się odbudować pogłowie na tyle dobrze, by musieć nawet przeprowadzić skup interwencyjny, aby regulować cenę skupu w swoim kraju. Po tym jednym zabiegu można śmiało stwierdzić, iż dotychczasowy wiecznie chłonny rynek chiński jest wystarczająco nasycony i nie będzie na siłę ściągać wieprzowiny z Europy.

 

Kolejny aspekt, który nie napawa optymizmem, to sam rynek krajowy. Pośrednicy, którzy najczęściej skupują tuczniki sami mówią iż towaru brakuje i zakłady nie mogą działać w pełnych możliwościach ubojowych. Niestety, zakłady przetwórcze często wolą ściągnąć mięso z Zachodu, gdzie magazyny są pełne, aniżeli podnieść cenę skupu, co wpływa na co raz bardziej grobowe nastroje wśród hodowców i producentów wieprzowiny.

 

Coraz więcej hodowców traci cierpliwość

 

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z ASF, który w tym roku wręcz galopuje przez kraj okazując kolejne ogniska tej choroby. Już sam się gubię w ilości chlewni, w których trzeba było na polecenie weterynarii uśpić i z utylizować świnie. Złość też powoduje fakt, iż Niemcy, w ramach obrony przed ASF, planują postawić płot na granicy z Polską oraz na landach objętych ASF-em, a także stworzyć strefy buforowe wolne od dzika. Zabieg ten ma na celu nie tylko ograniczenie rozprzestrzeniania się choroby, ale i jej zaduszenie. To że Niemcy chcą zrobić taką operację mnie nie dziwi i nie bulwersuje. Natomiast bulwersuje mnie to, że pomimo wielu apeli organizacji branżowych, taki projekt po dzisiaj nie został zrealizowany na ścianie wschodniej naszego kraju, przez co walka z ASF-em jest o wiele bardziej trudna. Owszem, niebywale ważna jest również bioasekuracja, jednakże presja wirusa w środowisku zawsze może przenieść się w ten czy inny sposób do gospodarstwa. Nawet internauci aktywni w mediach społecznościowych zauważają zbyt małą skuteczność, w obecnej sytuacji, system odstrzału dzików i likwidacji szkód łowieckich. Mówią wprost, iż skoro dziki są własnością państwa, to państwo, a nie koła łowieckie powinny ponosić odpowiedzialność zarówno za szkody, jak i za skuteczny odstrzał sanitarny.

 

Tak czy inaczej sytuacja na rynku jest bardziej niż zła i coraz więcej producentów traci cierpliwość i likwiduje swoje stada. Inni natomiast (kupujący warchlaki), ponosząc jedne straty, próbują szczęścia ponownie i realizują kolejne wsady, licząc na odbicie. Tyle że jeżeli im się nie uda po raz drugi, to trzeci raz nie spróbują. Mamy armagedon i póki co nic nie zapowiada jego końca. Obym się mylił.

 

Autor: Bartosz Czarniak – Pomorsko-Kujawski Związek Hodowców Trzody Chlewnej

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz