Tylko w sierpniu do Polski wjechało 50 tys. żywych świń. Import wykańcza polskich hodowców

Paweł Hetnał
import mięsa, import tuczników, Niemcy

Skala importu żywca wieprzowego do Polski sięga kilkudziesięciu tysięcy sztuk miesięcznie. Ilość ściągniętej do kraju mrożonej wieprzowiny zapewne jest zdecydowanie bardziej okazała. - Większość zakładów w pogoni za zyskiem strzela sobie w kolano. Jeśli nas wykończycie, to wy panowie też będziecie mieć problemy w niedługim czasie, bo ta niemiecka świnia nie będzie jechała tak jak teraz. Także zastanówcie się co robicie – mówi Janusz Terka – hodowca świń i działacz organizacji rolniczych z powiatu piotrkowskiego.

 

- W tej chwili do Polski wjeżdża bardzo dużo wieprzowiny. Tylko w sierpniu do Polski wjechało ok. 50 tys. żywych świń. Wczoraj byliśmy w Warszawie, wczoraj był czas rozmów. Walczyliśmy o pieniądze dla rolników, którzy ponieśli straty z powodu ASF-u. Dzisiaj jesteśmy w terenie. To, że teraz przyjeżdża tyle wieprzowiny do Polski z całej Europy powoduje, że ceny spadają. Stawki za żywiec dochodzą teraz do ok. 3 zł/kg. Mimo, że są tak tanie, rolnicy nie mogą ich sprzedać i to niezależnie czy jest to biała, niebieska czy czerwona strefa. Kłopoty są olbrzymie i nie wiadomo co będzie dalej. Musimy podjąć takie działania aby to co dzieje się na naszej granicy zachodniej w jakimś stopniu ograniczyć, bo teraz w wieprzowinie jest wojna. Zalewają nas tym mięsem, a my nie możemy sprzedać, nawet bardzo tanio. Dzisiaj jesteśmy w terenie. Prowadzimy rozeznanie i będziemy działać tak, aby ukazać choć w niewielkim stopniu skalę importu wieprzowiny do Polski – mówi Janusz Terka, działacz z powiatu piotrkowskiego.

 

- Ostatnie dni pokazały nam co rolnicy mogą zrobić. W tej chwili jesteśmy w takiej sytuacji, jako hodowcy z czerwonej strefy, że od niedzieli zaproponują nam 5 zł/kg wbc za tucznika. Na żywą wagę wychodzi do 3,50-3,70, co zależy od tego jak zakład zmierzy mięsność. Nie mamy wyjścia i musimy sprawdzać te samochody, które przyjeżdżają do nas z żywcem. W większości wiemy o tym które zakłady przywożą do nas żywe świnie i mięso w dużej ilości. To będziemy starali się udowodnić teraz rządowi i wszystkim mieszkańcom miasta żeby wiedzieli co jedzą i co mają w sklepach. Naszego nikt nie chce kupić. Zakłady się wycofują, Jeżeli zrobimy badania krwi w strefie czerwonej, to zakład nagle obniża cenę o 30 gorszy za kg. Nie wiemy jaka cena będzie w poniedziałek, bo już nawet w białej strefie płacą na żywą wagę 4,50-4,70 zł/kg. Stawki sięgają czasem zaledwie 4 zł/kg. Gdzie my mamy szukać pomocy? Jeżeli my się nie obronimy, to tego nikt nie zrobi za nas. Nie wierzę, że przedstawiciel jakiś tam związków, który będzie robił tam jakieś strajki coś wskóra. Jestem jednak za tym i popieram, że trzeba się jednać i iść do przodu, żeby ktoś zrozumiał, że my mamy bardzo źle. Będziemy w najbliższym czasie zamykać gospodarstwa. Ja we wtorek sprzedaję ostatnie sztuki. Kolejnych prosiaków już nie wpuszczę do chlewni, bo mnie nie stać na to. Będziemy się przyglądać importowi wieprzowiny i udowadniać rządowi jaka jest skala problemu. Robienie rozpierduchy nic nie da – przekonuje Czesław Nieśmiałek – hodowca świń z gminy Grabica.

Zakłady strzelają sobie w kolano

- Żywiec jedzie w różne rejony Polski. Nie chcemy podawać konkretnych nazw zakładów. Dla przykładu powiem jednak tak: nieduży zakład potrafi w ciągu miesiąca sprowadzić 11 tys. żywych zwierząt. To pokazuje, że nie ma tutaj logiki jeśli chodzi o właścicieli zakładów. My nie jesteśmy w stanie już sobie poradzić z tym co dzieje się w hodowli. Ceny spadają z tygodnia na tydzień, a koszty produkcji rosną. Pasze są bardzo drogie. Czy właściciele zakładów nie zdają sobie sprawy z tego, że nas wykańczają? Czy naprawdę chcą się zaopatrywać tylko za granicą? Są zakłady, choć nie ma ich wiele, których właściciele podchodzą trochę inaczej do tego, ponieważ sami rozumieją, że nie radzimy sobie z tą sytuacją i w pewnym sensie wspierają rolników. Jednak większość zakładów w pogoni za zyskiem strzela sobie w kolano. Wykańczając nas wy panowie też będziecie mieć problemy w niedługim czasie, bo ta niemiecka świnia nie będzie jechała tak jak teraz. Także zastanówcie się co robicie. My też nie będziemy się temu biernie przyglądać, bo jesteśmy naprawdę zdesperowani i będziemy działać. Nie będziemy też wdawać się żadne dyskusje z liderem Agro Unii. Może mówić co chce. My jesteśmy rolnikami i będziemy walczyć o swoje gospodarstwa i rodziny – zaznacza Janusz Terka.


Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz