Mała hodowla świń umiera. Idziemy w kierunku modelu hiszpańskiego

Redakcja

- Od pięciu lat słyszymy, że gospodarstwa rodzinne są ważne. Tylko efekt jest taki, że jest o 140 tys. stad mniej, nie tylko z powodu ASF, bo ASF był i rozwija się jak najlepiej, tylko z powodu braku pomocy państwa w przełamaniu trudności związanych z wystąpieniem ASF w Polsce – stwierdza Dorota Niedziela.

 

- W ciągu ostatnich lat w związku z ASF ewidentnie nastąpiła koncentracja hodowli. Przytaczam dane z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, które mówią o tym, że zniknęło 140 tys. stad świń. Naprawdę to nie są żarty. Skończy się tak jak w Hiszpanii, to znaczy będziemy mieć duże hodowle, które nie będą niczym dobrym, biorąc pod uwagę przyszłą perspektywę. Mamy chów nakładczy, który się absolutnie rozprzestrzenił u naszych rolników – mówiła posłanka Niedziela podczas lutowego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa, która była poświęcona zapisom Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023–2027.

 

- Tak jak państwo posłuchacie, to rolnicy mówią: dobrze, wolimy hodować jako usługodawca niż ponosić koszty bioasekuracji, obsługi itd. Pana ministra nie było na poprzednim posiedzeniu Komisji, bo rozumiem, że to nie pana działka, ale mówiliśmy o instytucjach, które opłacają programy, które tworzą programy, jakie były do tej pory. Dlatego chcę zwrócić na to uwagę. Jeśli wiemy, że z przestrzeni zniknęło 140 tys. stad, zrobiło się znacznie mniej stad, to koncentracja przy niezmniejszonym pogłowiu spowoduje, iż uciążliwości klimatyczne będą większe. To już powinno działać. W starej perspektywie powinna działać pomoc i wspieranie gospodarstw, które mają mniejszą liczbę zwierząt w stadzie. Natomiast to, co jest najważniejsze, to są finanse, panie ministrze. Bez finansów nie ma takiej możliwości. Jeżeli rolnik nie dostanie odpowiedniej i łatwo dostępnej pomocy finansowej na zachowanie bioasekuracji, do obsługi bioasekuracji, to jej nie będzie stosował w wymaganym zakresie. Nie tylko chodzi o to, żeby ktoś kupił matę, bo kupić matę jednorazowo jeszcze można, ale potem trzeba lać środki dezynfekcyjne. Czy pan zdaje sobie sprawę z tego, że virkon, który kosztował 20–30 zł za paczkę, w tej chwili osiąga trzykrotnie wyższą cenę, jeżeli chodzi o środek bakteriobójczy, wirusobójczy przy pandemii? To powoduje, że ludzie po prostu rezygnują z małych hodowli, nawet gdyby mogli je prowadzić. I tu mam pretensje do państwa tak samo, jak pretensje na ostatnim posiedzeniu Komisji, że programy są albo źle skonstruowane, albo są nieprzemyślane. Komisja sejmowa, na której siedzą posłowie, ministrowie, dostaje informację, że są programy, a było tylko tyle, a tyle realizacji. A ja pytam: gdzie jest analiza, dlaczego program nie został wykorzystany? Może z przeprowadzonej analizy łatwiej byłoby wyciągnąć wnioski, jak skonstruować następny program, żeby każdy rolnik, który chce, mógł hodować 15–20 świń w systemie nakładczym, swoim, mało intensywnym, bez dodatku antybiotyków? (…) To lekarz decyduje o antybiotykach. Zachowanie dobrostanu przy 20–30 sztukach, a zachowanie dobrostanu przy 2–3 tys. sztuk jest zupełnie inne, zresztą leczenie hodowli, która ma 20–30 sztuk, to jest zupełnie inna rozmowa. To jest tak, jakby miał pan w domu czworo czy pięcioro dzieci, a jak dzieci są w przedszkolu albo w szkole. Gdy jest duża szkoła, to możliwość zarażania się wieloma patogenami jest znacznie większa – wyjaśniała reprezentantka Koalicji Obywatelskiej.

 

- Moje obawy budzi tylko to, czy z pewnością tak jest mimo szczerych informacji. Od pięciu lat słyszymy bowiem, że gospodarstwa rodzinne są ważne. Tylko efekt jest taki, że jest o 140 tys. stad mniej, nie tylko z powodu ASF, bo ASF był i rozwija się jak najlepiej, tylko z powodu braku pomocy państwa w przełamaniu trudności związanych z wystąpieniem ASF w Polsce. To jest po prostu tylko przykład. Mam nadzieję, że za dwa miesiące się spotkamy i pan minister przedstawi nam nową wersję programu z uwzględnieniem uwag. Jeżeli mamy 2 tys. uwag, to znaczy, że środowisko rolnicze, ekologiczne jest bardzo zainteresowane, żeby to był dobry program. Jeszcze raz mówię: jeżeli nie uzyskamy konsensusu co do wprowadzenia programów, takiego paktu społecznego, o którym mówiła Koalicja Klimatyczna, to nie da się ich wprowadzać tylko i wyłącznie przez kilka osób czy przez instytucje, które to wypiszą na papierze. Szeroko zakrojone konsultacje i porozumienie, zrozumienie jednej i drugiej strony może zapewnić, że będziemy mogli nie tylko skorzystać z pieniędzy, które się pojawią. Będziemy mogli skorzystać także z tego, że na końcu drogi rolnictwo będzie przyjazne dla środowiska, a osoby, które chcą mieszkać w takich środowiskach, będą zadowolone z towarzystwa wokół siebie hodowli i gospodarstw rolniczych. Powinniśmy iść w tym kierunku niezależnie od tego, z jakiej partii jesteśmy, tylko po to, żeby jeden drugiego szanował – apelowała Dorota Niedziela.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz