Ściągamy wieprzowinę z zachodu, a na Podlasiu stoją puste chlewnie

Redakcja

- Moja chlewnia stoi pusta od 2017 r., a tuczniki jadą z Niemiec, Danii i Holandii. Koledzy, którzy mają tuczniki, nie mogą ich sprzedać, a o cenach to lepiej nie wspominać – mówi jeden z rolników, który wraz z kolegami po fachu potestował dzisiaj pod Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku. Przed drzwiami urzędu wylądował obornik, a zebrani domagali się od wojewody interwencji w kwestii odszkodowań po wybiciu świń, rozliczenia odstrzału dzików i postepowania wobec zarządu Biebrzańskiego Parku Narodowego.

 

- Ostatnio rolnicy wyrzucili pod domem Jarosława Kaczyńskiego jaja, kapustę i martwą świnię. Dzisiaj przywieźliśmy pod Podlaski Urząd Wojewódzki obornik. Zapraszamy panią Gozdyrę z Polsatu, pana Roberta Telusa – przewodniczącego sejmowej komisji rolnictwa, pana Andruszkiewicza, który w 2015 r. stał z nami na protestach w Białymstoku, a dzisiaj jego nie ma. Niech przyjadą i niech zobaczą jak wyglądają nasze chlewnie na Podlasiu, gdzie zostały wybite setki tysięcy świń. To tysiące pustych chlewni i nikt o nich nie pamięta. Te świnie wybijano prądem, a w skrajnych przypadkach strzelano im w czoło. Tysiące litrów krwi lało się po chlewniach, po podwórkach i w samochodach ciężarowych. Te zwierzęta jechały do zakładów utylizacyjnych. Koszt utylizacji jednej sztuki to tysiąc złotych. U mojego sąsiada wybito 1066 tuczników. Tylko jeden był chory na ASF. Zabito w karygodny sposób tysiąc świń i nikt o tym nie mówił. Ile można taką wieprzowiną ludzi wykarmić? Tak samo u mnie. Wybito ponad 400 sztuk i nikt o tym nie mówi. Stoją puste chlewnie i jakie to są straty dla gospodarki? Koszt utylizacji tucznika to tysiąc zł, czyli mniej niż odszkodowanie dla rolnika. Pomijam, że tylko 40 proc. poszkodowanych rolników otrzymuje pieniądze, chociaż to jest wina państwa, a nie rolnika. Jak my mamy tak dalej prosperować? Moja chlewnia stoi pusta od 2017 r., a tuczniki jadą z Niemiec, Danii i Holandii. To są nowoczesne, dobrze wyposażone obiekty. Koledzy, którzy mają tuczniki nie mają ich gdzie sprzedać, a o cenach to lepiej nie wspominać. Powołuje się nowe komisje, jakieś rady przy prezydencie. Sześć lat nic nie zostało zrobione. Ile tych rad może być? Tutaj też w Białymstoku pan Jurgiel zakładał różne rady. Ile można rozmawiać o tych dzikach, o szkodach łowieckich. Dość tego. Za ziemniaki otrzymujemy 15-20 gr/kg, a za drób jeszcze niedawno 1,80-2 zł/kg. Następna sprawa to Biebrzański Park Narodowy. Czas z tym skończyć. Żądamy rozmów z ministrem sprawiedliwości oraz ministrem środowiska. Nie może być tak, że spółki z całego kraju będą dzierżawić łąki i tysiące hektarów, a rolnicy i ich przodkowie, którzy przez całe pokolenia je kosili i pielęgnowali, wywożąc tę biomasę, to teraz pozostają im tylko szkody związane ze zwierzętami. Łosie, sarny i jelenie niszczą rzepak, zasiewy ozime, a kto inny spija śmietankę. Czas z tym skończyć – nawoływał jeden z protestujących.

 

Do rolników wyszedł wojewoda podlaski, Bohdan Paszkowski. Niestety, nie miał żadnych konkretnych propozycji dla manifestujących. Rolnicy oczekiwali pilnego telefonu do ministra rolnictwa i ministra sprawiedliwości oraz interwencji w ich sprawach. Wojewoda zalecił protestującym… złożyć pismo z postulatami.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz