Ceny żywca wieprzowego nadal skandalicznie niskie, ale pojawił się większy ruch w handlu

Redakcja
Pixabay

- Coś się zmieniło, ale nie w cennikach niestety. Zarówno w Niemczech jak i w Polsce ceny są dramatycznie niskie, jednakże coś drgnęło. Kolejki do zakładów znikły, a niektóre podmioty nawet szukają już towaru, proponując stawki bliższe obecnych maksimów. Nadal są to propozycje dalekie od zadowalających, ale sam fakt poszukiwania świń na rynku daje powody do umiarkowanego optymizmu – pisze Bartosz Czarniak z Pomorsko-Kujawskiego Związku Hodowców Trzody Chlewnej.

 

- W Niemczech zakłady ubojowe pracują pełną parą i stopniowo też niwelują kolejki żywych zwierząt. Dania i Belgia wznawiają handel z krajami azjatyckimi, a to skutkuje „zejściem” z rynku wspólnotowego kolejnych partii wieprzowiny, co powoduje powstanie miejsca na mięso z krajów, które mają uniemożliwiony eksport do Chin. Jeszcze daleka droga do całkowitej normalizacji, jednakże nadzieje daje też informacja o szczepionce na koronawirusa. Jeśli mechanizm ten będzie działał zgodnie z założeniami, to w niedługim czasie możemy się też spodziewać łagodzenia obostrzeń, które mogą pobudzić handel i przywrócić łańcuchy dostaw, a przez to na zwiększenie zamówień ze strony handlu i branży gastronomicznej. Mamy bardzo ciężki okres, ale pojawia się światełko w tunelu, które może dodać nam sił, by wytrzymać ten kryzys. Z takim założeniem wychodzą też rolnicy mający tucz otwarty. Wbrew moim obawom, otrzymuje z rynku sygnały, iż to nie tucz nakładczy, a rolnik indywidualny postanowił zaryzykować i kupić teraz warchlaki, które jakby nie patrzeć są w niezwykle okazyjnej cenie. Import warchlaka z Danii spowodowany jest właśnie tym, iż krajowi producenci warchlaka nie są w stanie zrealizować coraz większych zamówień. To kolejny sygnał, który mówi o możliwej poprawie na rynku wieprzowiny.

 

- W internecie pojawiła się też informacja, o planowaniu zwiększenia budżetu przez rząd na wypłatę środków na wyrównanie dochodu dla producentów świń z terenów objętych ASF. Niby to pozytywna informacja, ale moim zdaniem, te środki powinny pójść na intensyfikacje walki z afrykańskim pomorem świń, szczególnie na terenach objętych obostrzeniami, tak, by tamtejsi producenci jak najszybciej mogli znów się znaleźć w normalnych warunkach. Poza tym, skuteczne zwalczenie ASF w Polsce pozwoli na rozwój produkcji i otwarcie kolejnych rynków zbytu, uniezależniając się w ten sposób od notowań giełdy niemieckiej. W interesie Polski i rolników jest w końcu intensyfikacja walki z tą chorobą, między innymi poprzez wybicie dzików do zera w strefach niebieskich oraz w pasie przygranicznym na ścianie wschodniej, a także intensyfikacja kontroli, mający ograniczyć transfer choroby na tereny obecnie bezpieczne. Wiem, że w tym momencie część obrońców praw zwierząt będzie tym zbulwersowana, jednakże na dzień dzisiejszy jest to jedyna możliwa metoda na ochronę pozostałych siedlisk dzików i gospodarstw produkujących trzodę. Jeśli tego nie zrobimy, choroba będzie dalej się rozprzestrzeniała, skazując dzikie oraz domowe zwierzęta na śmierć w potwornych męczarniach, które nie mają nic wspólnego z humanitarnym traktowaniem zwierząt. Wirus ASF nie powoduje wytworzenia przez zwierzęta przeciwciał, co skutkuje tym, iż organizm dzika i świni nie może się bronić i w konsekwencji umiera poprzez wysoką gorączkę i wymęczenie. Odstrzał dzików, które są głównym wektorem przemieszczenia choroby w środowisku, jest jedynym na dzień dzisiejszy sposobem zahamowania rozprzestrzeniania choroby i ochrony siedlisk zwierząt w strefach bezpiecznych – napisał w swojej analizie rynkowej Bartosz Czarniak.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz