Świnie z Niemiec jadą pod osłoną nocy. Rolnicy wzięli sprawy w swoje ręce i kontrolują granice

Redakcja
Agro Unia

- Od czterech dni stoimy przy bramkach na A2 i liczymy. Za dnia faktycznie tych niemieckich świń nie widać wcale, ale to dlatego że wszystko rusza o godz. 18 i przejeżdża do godz. 3 nad ranem. W tym czasie, każdej nocy, wjeżdżało do Polski średnio 14 tirów z niemieckimi tucznikami. A to tylko jedno przejście graniczne na zachodzie – relacjonują rolnicy z powiatu piotrkowskiego, którzy już od kilku dni próbują namierzyć dostawy tuczników zza Odry.

 

- Sytuacja na rynku trzody chlewnej jest tragiczna i nic nie wskazuje na to, że będzie lepiej. Cena leci w dół, a w dodatku ciężko sprzedać w Polsce tucznika, dlatego nie jesteśmy bierni – mówią rolnicy spod Piotrkowa Trybunalskiego. - Kolejny raz jesteśmy dzisiaj na obserwacji, ale tym razem pokazujemy jak to wygląda. Godzina 2.00 kierowca próbował rozjechać naszych ludzi. Tak bardzo bał się zatrzymania obywatelskiego, że wolał zrobić komuś krzywdę niż pokazać co tak naprawdę przewozi – relacjonują hodowcy z woj. łódzkiego.

 

Aktualnie rolnicy oczekują pod jednym z zakładów mięsnych na przyjazd inspekcji weterynaryjnej, gdzie zatrzymano dwa transporty świń zza zachodniej granicy. Poinformowano o zdarzeniu Głównego Lekarza Weterynarii. Na miejscu pracuje policja. Istnieje podejrzenie, że świnie nie posiadają świadectw zdrowia, a kierowcy nie mają dokumentów przewozowych. – Nikt nie wie czy te świnie są zdrowe. Nie wiadomo też czy nie jadą do nas z niemieckich stref ASF. Jeśli ja nie mam dokumentów na zwierzęta, to idą one do utylizacji – mówi jeden z rolników biorących udział w akcji. – Mamy uzasadnione podejrzenie, że transporty te nie mają stosownych dokumentów. Jedno auto ponoć ma dokumenty, ale nie mamy w nie wglądu, a drugi transport nie ma w ogóle dokumentów przewozowych – potwierdza uczestniczący w interwencji Janusz Terka, przewodniczący piotrkowskiej izby rolniczej. – Jesteśmy pod zakładem ubojowym w Wielkopolsce. W rejonie w którym jest bardzo duża koncentracja hodowli trzody chlewnej. Rolnicy nie mają gdzie sprzedać tuczników, a ceny są bardzo niskie. Dzisiaj widzimy co jest jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy. Najbardziej nas boli, że właściciele zakładów, pomimo tak niskich cen, sprowadzają mimo wszystko tucznika z Niemiec. Wykańczają nas. Dzisiaj wzięliśmy sprawy w swoje ręce i nie jest to nasza ostatnia akcja tego typu – dodaje Janusz Terka. Jak podkreślają piotrkowscy trzodziarze, samochody z żywcem wieprzowym z Niemiec stoją pod zakładem, który reklamuje się jako przedsiębiorstwo produkujące wyłącznie w oparciu o polski surowiec. 

 

W akcji wzięli również udział działacze Agro Unii z Wielkopolski.

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz