Na jednej fermie w Kalsku będzie więcej świń niż ludzi w całej gminie Sulechów

Redakcja
Zrzut obrazu z materiału programu "Interwencja"

Wg mieszkańców gminy Sulechów (woj. lubuskie), planowana budowa fermy świń w Kalsku o obsadzie 36 tys. sztuk zatruje im bezpowrotnie życie na spokojnej wsi. Ludzie obawiają się o swoje zdrowie i komfort codziennej egzystencji. Inwestor natomiast zapewnia, że ferma będzie prowadzona w oparciu o najwyższe standardy, a obsada nie będzie tak liczna jak sądzą mieszkańcy.

 

Protest mieszkańców gminy Sulechów pod tamtejszym Urzędem Miejskim odbył się już 29 czerwca. Protestujący szczelnie wypełnili plac przed ratuszem. Wczoraj telewizja Polsat w programie Interwencja przedstawiła reportaż z tego wydarzenia.

 

W Interwencji ukazano Pana Olafa z żoną i dwiema córkami mieszkają na terenie gminy Sulechów. Małżeństwo ponad 10 lat temu wybudowało dom. Miał to być ich raj na ziemi. Dziś oboje drżą o przyszłość. Niedaleko ich domu planowana jest przebudowa i rozbudowa istniejącego gospodarstwa rolnego, gdzie obecnie znajduje się 800 krów.- Pojawił się tutaj inwestor, który chce rozbudować istniejące gospodarstwo rolne. Zmieniają profil działalności i chcą wybudować fermę na około 35 tys. sztuk świń – mówi Olaf Dzięgielewski, mieszkaniec gminy Sulechów w rozmowie z dziennikarzami Polsatu. - Boję się smrodu, bo taki będzie, że nie będzie można wyjść na ogród posiedzieć, będzie mnóstwo much, robactwa – uważa inna mieszkanka Izabela Dzięgielewska.

 

- Boimy się najbardziej o nasze zdrowie, to już nie chodzi tylko i wyłącznie o smród, który będzie nam towarzyszył, o te muchy, nie o te szczury, ale przede wszystkim o nasze zdrowie - tłumaczy Anna Kubik, uczestniczka protestu.- Jestem mamą czworga dzieci, które mają chorobę genetyczną. 10 lat temu przenieśliśmy się specjalnie do miejsca, które będzie dla nich mniej uciążliwe. A teraz chce nam się zaserwować odór 24 na dobę przez 365 dni w roku – mówi na antenie Polsatu inna protestująca Ewelina Mularczyk- Sieńkowska. - Wszystkie tutaj okoliczne firmy będą znikały, bo kto tu będzie mieszkał? Ludzie zaczną stąd uciekać – dodaje kolejny manifestujący Adam Pęciak.

 

Jak słyszymy w programie, chlewnia ma składać się dwóch obiektów oddalonych od siebie. Tylko jeden budynek jest bezpośrednio podłączony do biogazowni. Z drugiego gnojowica będzie transportowana beczkowozami. - W ramach jednego gospodarstwa rolnego są dwa obiekty. Jeden będzie tak zwaną fermą stada podstawowego i będą znajdowały się tam maciory, które w ramach cyklu produkcyjnego będą przenoszone do tak zwanej tuczarni – wyjaśnia Polsatowi Michał Zwolak, pełnomocnik spółki rolnej Kalsk.

 

- Jest sprawa transportu gnojowicy. Wszystkie beczki mają zawory oddechowe, a podczas transportu, robi się ciśnienie. Zawory będą się otwierać i cały ten smród będzie wywalany na zewnątrz – uważa Adam Pęciak, uczestnik protestu. - To będzie tłoczone pod ciśnieniem w szczelnych i bezpiecznych warunkach, a sama gnojowica tymi wozami będzie transportowana po naszych drogach wewnętrznych – odpiera zarzuty pełnomocnik spółki.- Najgorsze jest to, że w naszej gminie będzie więcej świń niż ludzi, bo gmina Sulechów ma niespełna 24 tysiące ludności, a świń ma być 36 tysięcy w samym Kalsku – mówi w wypowiedzi dla Interwencji Krystyna Talaga, sołtys wsi Kalsk.- Nie do końca jesteśmy sobie w stanie wyobrazić z jaką skalą mamy do czynienia. Ewidentnie jest to produkcja przemysłowa, nie jest to chyba takie rolnictwo, jakie wszyscy kojarzymy – dodaje Wojciech Sołtys, burmistrz Sulechowa.

 

Jak przekonywał przed kamerami Polsatu Michał Zwolak, pełnomocnik spółki rolnej Kalsk, „nie ma możliwości, żeby było więcej jak 24, niż 25 tysięcy sztuk świń, bo to jest po prostu fizycznie niemożliwe z uwagi na cykle rozrodcze".

 

Procedura administracyjna dotycząca inwestycji trwa. Pozytywne opinie zostały wydane między innymi przez Urząd Marszałkowski Województwa Lubuskiego i Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska. Jedynym organem, który wydał negatywną opinię na temat inwestycji jest sanepid w Zielonej Górze. Organ ten uważa, że przepustowość biogazowni jest zbyt mała w stosunku do skali inwestycji.

 

- Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska tak naprawdę miał takie same wątpliwości jak sanepid (…) tylko ze swoimi negatywnymi wnioskami zwrócił się do nas bezpośrednio i zostały one wyjaśnione i formalnie do burmistrza Sulechowa wpłynęły już uzgodnienia pozytywne. Burmistrz już samodzielnie w oparciu o ten materiał dowodowy, w tym nasze wyjaśnienia, może wydać samodzielnie decyzję – wyjaśnia Michał Zwolak, pełnomocnik spółki rolnej Kalsk.

 

- Inwestor twierdzi, że niepokój mieszkańców gminy Sulechów jest nieuzasadniony, bo hodowla ma być prowadzona z użyciem najnowszych technologii. Jeśli burmistrz Sulechowa nie weźmie pod uwagę sprzeciwu mieszkańców i wyda pozytywną decyzję, to chlewnia prawdopodobnie zacznie funkcjonować za rok – słyszymy w programie Interwencja.

 

Reportaż Interwencji można zobaczyć klikając tutaj.

 

Źródło: Polsat News/ „Interwencja”

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz