Czy rolnicy muszą się zacząć wieszać, by rządzący zrozumieli, że jest źle? Trzodziarze mają ogromne straty i zaciągają kolejne kredyty

Paweł Hetnał

- Odnosimy wrażenie, że jesteśmy potrzebni tylko po to, żeby uzupełniać surowiec dla zakładów mięsnych gdy nie można przywieźć go z Zachodu. Nasz polski rynek stanął na głowie. Jedna rzecz to spadek cen, a druga to brak zainteresowania naszym surowcem. Jest nam bardzo ciężko sprzedać świnie. Czy zakłady nagle przestały potrzebować surowca? Nie, potrzebują go nadal, ale nie od polskich producentów. Zakłady są skłonne bardziej kupować surowiec na zachodzie Europy niż u nas – mówi Janusz Terka, przewodniczący izby rolniczej powiatu piotrkowskiego i hodowca świń.

 

- Bardzo dużo tracą tucze otwarte. Sytuacja jest dramatyczna. Część gospodarstw żeby przetrwać już musiała wziąć kredyty. Mieli kredyt i wzięli następny. Desperacja jest dość duża. Zobaczymy jak to wszystko się potoczy, ale rolnik który traci kilka a nawet kilkanaście tysięcy złotych dziennie przy hodowli tuczników, to jemu teraz jest wszystko jedno. On jest w stanie iść na protest i jest w stanie zapłacić nawet kilka tysięcy złotych mandatu, po to żeby walczyć o swoje racje. Jest czas przedwyborczy i nie chcemy w tej chwili żadnych kroków podejmować, bo w tej chwili to by nas wszyscy posądzili o politykę. Kolejny tydzień będzie decydujący. Teoretycznie jest szansa na rządowe wsparcie w zaprezentowanym programie wsparcia rolników odczuwających ekonomiczne skutki koronawirusa. Mówi się, że nabór wniosków będzie we wrześniu. Pragnę jedynie przypomnieć, że przedsiębiorcy to wsparcie już otrzymali. My dopiero będziemy mieć warunki, a rolnik, który je spełni to dostanie wsparcie końcem roku, albo w przyszłym roku. To jednak przykład na to, że jesteśmy tą gorszą kategorią. Nie wiem czy rolnicy muszą się zacząć wieszać, żeby niektórzy zrozumieli, że jest ciężko? - pyta Janusz Terka.

 

- Niemniej od przyszłego tygodnia zaczynamy działania. Nie będziemy oczywiście od razu mówić o protestach. Spotkamy się i będziemy dyskutować o obecnej sytuacji. Co więcej, dołączają do nas hodowcy z Wielkopolski, gdzie dotychczas wszystko w miarę dobrze funkcjonowało pod względem trzody chlewnej i nie potrzebowali wsparcia. Teraz jednak przyszedł do nich ASF i stwierdzili, że już sobie z tym sami nie poradzą. Wyciągnęli wnioski i chcą współpracować. To dobry znak, bo żaden region z osobna nie poradzi sobie z tymi problemami. Na razie będziemy powściągliwi, bo zorganizowanie protestu, to sprawa stosunkowo łatwa. Często to jednak wiąże się tylko z rozładowaniem napięcia i to jest wszystko. Ludzie rozchodzą się do domów i niewiele z tego wynika – mówi przewodniczący piotrkowskiej izby rolniczej.

Paweł Hetnał
Autor: Paweł Hetnał
Paweł Hetnał – absolwent Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. Wieloletni dziennikarz portali i gazet lokalnych z terenu Podbeskidzia.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Najnowsze artykuły autora:

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz