Polska jest drugim na świecie importerem prosiąt. Uciekają nam miliardy złotych

Redakcja

Import żywych świń do Polski rośnie od wielu lat. W analizie z 2017 r. specjaliści z firmy doradczej EY obliczyli, że w latach 2007 – 2017 średnioroczne tempo przywozu prosiąt i warchlaków do naszego kraju wynosiło aż 35 proc. Gdyby udało się zastąpić ten import produkcją krajową, polska gospodarka zyskałaby w latach 2019 – 2023 łącznie 5 mld zł, zarówno dzięki dodatkowej produkcji w Polsce, jak i nowym inwestycjom.

 

- W 2019 r. sprowadzono do Polski około 7 mln sztuk trzody chlewnej, głównie z Danii. Wydaliśmy na ten cel ponad 2,1 mld zł. Sprowadzamy także duże ilości samego mięsa – w ub.r. kosztowało to nas około 6,3 mld zł – informuje magazyn Agro Food 4.0.

 

W ub.r. sprowadziliśmy do Polski niemal 6,98 mln sztuk żywych świń, głównie prosiąt i warchlaków – wynika z danych nt. handlu międzynarodowego zbieranych przez organizację UN Comtrade. Ich łączna waga wyniosła ponad 211,2 tys. ton. Średnio jedno zwierzę ważyło około 30,3 kg, tj. tyle, ile przeciętny warchlak przeznaczony do dalszego chowu. Na zakup żywej trzody wydaliśmy równowartość 554 mln dol., tj. ponad 2,1 mld zł.

 

W porównaniu z 2018 r. import żywych świń zmniejszył się co prawda o 1,2 mln sztuk, jednak nie pociągnęło to za sobą spadku wydatków. Wręcz przeciwnie. Licząc w dolarach za trzodę sprowadzoną w 2019 r. zapłaciliśmy o prawie 12 proc. więcej niż w 2018 r. Ponieważ jednak złoty osłabił się w tym czasie wobec amerykańskiej waluty, wydatki na zakup żywca wieprzowego liczone w złotówkach były w 2019 r. aż o 19 proc. wyższe w porównaniu z 2018 r.

 

Dane UN Comtrade wskazują też, że przeciętna waga jednej świni sprowadzonej w 2018 r. do Polski wynosiła 28,6 kg. Tłumacząc to z polskiego na nasze wynika więc, iż do Polski wjechało w 2018 r. więcej mniejszych prosiąt.

 

Według UN Comtrade nasz kraj jest – po Niemczech – drugim na świecie importerem żywych prosiąt. Zdecydowana większość trafia do Polski z Danii, która jest światowym liderem w produkcji prosiąt przeznaczonych do dalszego tuczu. Z szacunków na podstawie statystyk handlu międzynarodowego wynika, że w 2019 r. Duńczycy wysłali za granicę około 14,2 mln sztuk trzody chlewnej.

 

Od lat głównym rynkiem eksportowym były dla nich – i są nadal Niemcy. Polska jest natomiast na drugim miejscu. Żywe świnie trafiają z Danii także do wielu innych krajów, w tym do Włoch, Niderlandów i Hiszpanii. Jednak eksport do każdego z tych krajów stanowi tylko ułamek tego, ile trafia do Polski.

 

Import żywych świń do Polski rośnie od wielu lat. W analizie z 2017 r. specjaliści z firmy doradczej EY obliczyli, że w latach 2007 – 2017 średnioroczne tempo przywozu prosiąt i warchlaków do naszego kraju wynosiło aż 35 proc. Gdyby udało się zastąpić ten import produkcją krajową, polska gospodarka zyskałaby w latach 2019 – 2023 łącznie 5 mld zł, zarówno dzięki dodatkowej produkcji w Polsce, jak i nowym inwestycjom. Dane o imporcie wskazują, że korzyści tych nie udało się – póki co – osiągnąć.

 

 

W 2019 r. Polska znalazła się na piątym miejscu na świecie wśród największych importerów wieprzowiny, po Japonii, Chinach, Włoszech i Niemczech. Z szacunków firmy International Trade Centre wynika, że wartość importu mięsa wieprzowego do Polski wyniosła 1,64 mld dolarów (6,3 mld zł według średniego kursu dolara wobec złotego w 2019 r.). Dla porównania wielokrotnie większe od nas Chiny kupiły za granicą wieprzowinę za 4,5 mld dol. Łącznie zatem import żywych świń przeznaczonych do dalszego tuczu oraz import mięsa wieprzowego oznaczał dla Polski wydatek ponad 8,4 mld zł.

 

W porównaniu z 2018 r. liczona w dolarach wartość importu wieprzowiny do Polski zmniejszyła się o 2,3 proc. W porównaniu z 2015 r. wartość importu wieprzowiny do Polski w ujęciu dolarowym zwiększyła się jednak o prawie 23 proc. Spośród największych kupujących wyższą dynamikę importu mięsa wieprzowego odnotowały w analizowanym okresie jedynie Chiny (211 proc.) i Japonia (32 proc.).

 

Polska jest oczywiście również bardzo dużym eksporterem wieprzowiny. W 2019 r. uplasowaliśmy się pod tym względem jednak dopiero na 10. miejscu na świecie, po Hiszpanii, USA, Niemczech, Danii, Niderlandach, Kanadzie, Belgii, Brazylii i Francji. ITC podaje, że wysłaliśmy za granicę wieprzowinę o wartości 954 mln dol., tj. o 7,2 proc. mniej niż w 2018 r. Spośród pierwszej dziesiątki największych eksporterów wieprzowiny jedynie Polska odnotowała spadek sprzedaży. Inne kraje zwiększały natomiast sprzedaż eksportową, na ogół w tempie dwucyfrowym. Najwyższą dynamikę odnotowała Brazylia (wzrost sprzedaży o ponad 37 proc. w porównaniu z 2018 r.).

 

Co sprawia, że pomimo zdecydowanie niższych wynagrodzeń nie jesteśmy w stanie efektywnie konkurować z zagranicznymi producentami wieprzowiny? Podstawowym powodem jest duże rozdrobnienie gospodarstw i wciąż niski poziom profesjonalizacji. Hodowlą trzody chlewnej w Polsce zajmuje się około 164 tys. gospodarstw rolnych. Jeden rolnik – wliczając w to również dużych hodowców kontraktowych – trzyma przeciętnie 64 świnie. Analitycy EY zwrócili uwagę, że w 2017 r. funkcjonowało w Polsce zaledwie około tysiąca wyspecjalizowanych gospodarstw specjalizujących się w chowie trzody chlewnej. Dostarczały one na rynek aż 25 proc. łącznej produkcji wieprzowiny. Dla porównania w tym samym czasie w Niemczech 10 tys. gospodarstw hodujących po ponad tysiąc świń wytwarzało aż 71 proc. wieprzowiny.

 

Źródło: Magazyn AgroFood 4.0

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz