Ewa N., rolniczka z Wielkopolski, zasiadła na ławie oskarżonych poznańskiego sądu za stosowanie niedozwolonego antybiotyku w hodowli świń objętej systemem tuczu nakładczego. - Grożą jej nawet 2 lata więzienia – informuje portal Wirtualna Polska. Szkopuł w tym, że to ona sama powiadomiła inspekcję weterynaryjną o podejrzanych praktykach pracowników korporacji.
- Czuję się niewinna. W całej sprawie jestem tylko pionkiem, przypadkową osobą, której zlecano tuczenie świń. Chociaż sama ujawniłam podejrzane praktyki, chcą zrzucić na mnie całą odpowiedzialność - mówi w rozmowie z portalem WP oskarżona rolniczka utrzymująca świnie w systemie tuczu nakładczego. Dodaje, że warchlaki, które przyjechały na jej gospodarstwo okazały się chore. Dwa padły już w transporcie, a 10 sztuk zaraz po przywiezieniu. Świnie miały też salmonellę. Dalej czytamy, iż dostawca karmy zostawiał w gospodarstwie płyny i nieoznakowane proszki. Twierdził, że to "zakwaszacz", który, podany wraz z wodą, pomoże świniom na biegunkę.
Na nic to się zdało, bowiem w wyniku chorób padło 100 świń, a reszta pojechała do rzeźni. - Na ubój odbierano zarówno zdrowe, jak i chore zwierzęta. Niektóre nie miały siły, aby wejść na samochód - opowiada portalowi WP pani Ewa, która o zaistniałych faktach postanowiła poinformować służby weterynaryjne. Kiedy inspektorzy zbadali worki i pozostałości w butelkach, okazało się, że świnie były ratowane norfloksacyną. To antybiotyk, który w Polsce nie jest dopuszczony w leczeniu świń.
- Organizator tuczu świń zaprzecza wszelkiej odpowiedzialności. Według dokumentów wszystkie świnie były zdrowe w momencie dostawy i wyjazdu. Potwierdzał to pieczątką i podpisem certyfikowany weterynarz. Firma zapewnia, że nigdy nie stosowała zabronionych środków. Dostawca karmy i tajemniczych worków i butelek nie jest ich pracownikiem, więc firma nie ponosi odpowiedzialności za jego działania – informuje Wirtualna Polska.
Problemy prawne, to nie jedyny kłopot pani Ewy. Firma, która przekazała kobiecie warchlaki do tuczu oczekuje 100 tys. zł odszkodowania za świnie, które padły w jej gospodarstwie. Dla tego gospodarstwa, taki obrót spraw oznacza bankructwo.
O podobnych praktykach kilkakrotnie pisaliśmy na łamach portalu cenyrolnicze.pl. Z jedną z takich publikacji można zapoznać się klikając tutaj.
Źródło: Wirtualna Polska