Na południu Holandii w Haaren znaleziono 1200 martwych świń. Sprawa wyszła na jaw dopiero teraz, mimo że martwe zwierzęta znalezione zostały w połowie lipca.
Świnie znaleziono w zautomatyzowanym chlewie, w którym nie ma pracowników. Potrzebna jest jedynie osoba nadzorująca cały system. Tą osobą, jak podają media holenderskie, był Polak. Właściciel nie poinformował o zaistniałej sytuacji holenderskiego urzędu odpowiedzialnego za kontrolę żywności, mimo że miał taki obowiązek. Jak informuje portal nrc.nl, to lokalni mieszkańcy przekazali informację o zdarzeniu.
Sprawa budzi wiele kontrowersji i nie ma pewności, co tak naprawdę stało się w chlewni. Prowadzone jest śledztwo.
Jak twierdzą organizacje ekologiczne, tego typu chlewy są "fabrykami" mięsa i nie mają wiele wspólnego z hodowlą zwierząt.
Źródło: Getty Images