- Prezes Jarosław Kaczyński niedawno zapewniał Polaków, że prezesi spółek skarbu państwa nie będą otrzymywali do końca roku premii, ale w zakładach azotowych w Puławach jeden z prezesów otrzymał pół miliona złotych premii na dwa dni przed zamknięciem produkcji w zakładach – grzmiała z sejmowej mównicy posłanka Koalicji Obywatelskiej, Marta Wcisło.
Marta Wcisło podczas konferencji prasowej po kontroli poselskiej w puławskiej Grupie Azoty poruszyła wątek premii dla zarządu. – Związki przekazały nam, że prezes spółki dwa dni przed wygaszeniem produkcji otrzymał rekordowe wynagrodzenie, blisko 500 tys. zł – powiedziała dziennikarzom posłanka PO. – Nie wiem, czy to prawda, czy nie – zastrzegła.
Dziennik Wschodni zapytał prezesa ZA, Tomasza Hryniewicza. – To nieprawda. Ja w ogóle nie pobieram wynagrodzenia w spółce Grupa Azoty „Puławy”, której dotyczyła kontrola. Wynagrodzenie otrzymuję z Grupy Azoty z siedzibą w Tarnowie. Premii, o której wspomniała pani poseł, nie otrzymałem – wyjaśnia szef puławskiej spółki w rozmowie z gazetą.
Jak informuje Dziennik, Hryniewicz potwierdził natomiast informacje dotyczące załogi. – Pracownicy otrzymują pełne uposażenia i dodatki. Nie ma żadnego zagrożenia dla zwolnień grupowych w żadnym horyzoncie czasowym – zaznacza prezes. Dodaje również, że decyzja dotycząca zwiększania produkcji do normalnego poziomu nie została jeszcze podjęta. – Na bieżąco monitorujemy poziom cen wszystkich surowców oraz rentowność procesów produkcyjnych. Na tej podstawie będziemy podejmowali dalsze decyzje biznesowe – przekonuje Hryniewicz na łamach Dziennika Wschodniego.
Źródło: Dziennik Wschodni/własne