- 85% rynku mleka to sektor spółdzielczy, a pozostała część to prywatne firmy. Sukces pozorny, a wręcz wpisany w klęskę, jeśli spółdzielcy nie mają świadomości właścicielskiej. Obecna niska cena mleka w Polsce wynika z patologii, rozrzutności i braku nadzoru właścicielskiego w spółdzielniach mleczarskich. Rozwiązaniem problemu jest nadzór instytucji państwowych nad finansami spółdzielni jako sektorem uspołecznionym, niezależne laboratoria oceny mleka - ceny rekomendowane będące wynikiem uzgodnień uczestników rynku – uważa Krzysztof Tołwiński, hodowca bydła mlecznego i działacz rolniczy z Podlasia.
Zaczyna się od wielkiej inwestycji…
- Niestety w Polsce nie ma normalnej spółdzielczości. Jest tylko kilka spółdzielni, w których panują normalne relacje – zauważa Tołwiński. - W mleczarstwie może być tak jak z trzodą chlewną. Było dużo zakładów, dużo własnej produkcji, a dzisiaj sami widzimy co mamy: wielkie koncerny. W mleczarstwie mamy tak naprawdę 85% rynku niczyjego, który niedługo zagarną wielkie koncerny. Dobrym przykładem jest Bielmlek w Bielsku Podlaskim, gdzie do czynników pierwszych rozłożono duży zakład. Mniejsze zakłady, w mikroskali, poupadały wcześniej. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski. Na naszych oczach Bielmlek upadał z patologicznych przyczyn i to pokazuje co może zdarzyć się z większymi spółdzielniami. Po wystąpieniu tych samych, chorych mechanizmów, które wystąpiły w Bielmleku, pojawią się wielkie koncerny, które przejmą nasz majątek – zapowiada były poseł.
- Jakie to były mechanizmy w tym Bielmleku? Rolnicy jako członkowie spółdzielni wykonują swoją pracę sumiennie, ale wchodzi polityka, jakiś senator, jakiś zresztą wiceminister PiS… Jak dotąd spółdzielnia robiła dobre, markowe produkty: masło, jogurty, śmietanę. No i co się okazuje: robią jakąś wielką inwestycję, budują proszkownię i wkrada się wielka polityka. W tym układzie prezes robi interesy, rada nadzorcza robi interesy a wreszcie pracownicy dobrze żyją. Wszyscy się pasa i pasożytują. Dzisiaj pozostał tylko lament. Po pierwsze jest utracony potężny majątek, który wypracowali ludzie, rolnicy. Nie dość, że nic z tego nie mają, to jeszcze zostały długi, za które spółdzielcy musza zapłacić. Podobny mechanizm zafunkcjonuje też gdzie indziej. Stało się tak w Bielmleku, będzie tak w Grajewie. Przypominam, że dwa podmioty: Mlekpol i Mlekovita maja 30-35% rynku. Wywrotka jednego z tych podmiotów powoduje przejęcie go i wywrócenie pozostałych spółdzielni. Jeżeli spółdzielcy, rolnicy będą bierni, to ten scenariusz zrealizuje się. Rolnicy musza poczuć, że spółdzielnie to ich własność i musza wziąć za nie odpowiedzialność. Warto rozmawiać z zarządami spółdzielni i przypominać im do czego zostali powołani – podpowiada Krzysztof Tołwiński.
Dlaczego cena mleka jest dzisiaj niska?
- Dlaczego rolnik dostaje tak upadlającą cenę? Bo w 85% ustaliliście to wy, rolnicy. To wy, spółdzielcy zdecydowaliście o tej niskiej cenie. Zarządy są rozpasane, pracownicy w zakładach dostają wszystko co chcą i wszyscy z tego żyją. Po co robi się te wielkie inwestycje? Bo na dużych przedsięwzięciach można najwięcej wykroić. I teraz się dziwicie, że cena mleka jest po 1,30 zł/l? Później firma ma taką wydajność, że dostarczany surowiec wystarcza tylko na 60% jej mocy produkcyjnej. Ktoś za to musi zapłacić. Prywatne podmioty natomiast płacą więcej za mleko i to bez większych wymagań. Nie przepłacają jednak, bo po co mają dawać więcej, skoro spółdzielnie dyktują niskie ceny. Zapłacą więcej tylko wtedy, gdy będzie im potrzebna większa ilość surowca. Bielmlek upadł i proszę jak ładnie przejęto bazę surowcową. Teraz z tego co słyszałem, producenci mleka dostają tam 1,10-1,15 zł/l. Dlatego konieczna jest cena rekomendowana ustalana przez komisję czterostronną: handel, przetwórstwo, producenci i rząd. Jeżeli nie zapłacisz rolnikowi ceny rekomendowanej, to plajtuj. Ponadto spółdzielnie muszą być kontrolowane przez niezależny organy. Konieczne są również laboratoria, bo nie może być tak, że podmiot skupuje sobie surowiec i sam subiektywnie go ocenia. Laboratoria musza być niezależne. Jeszcze raz podkreślam, spółdzielczość mleczarska z takim potencjałem jest łakomym kąskiem dla koncernów – przestrzega były poseł i rolnik z Podlasia.