Słowa bogacza o żarciu mięsa przez biedotę bulwersują nawet Greenpeace

Redakcja
mięso, Janusz Filipiak, klimat

- Słuchajcie, mniej jedzmy, żeby milionerzy mogli więcej latać prywatnymi odrzutowcami. Janusz Filipiak, prezes firmy Comarch ma majątek szacowany na 750 milionów złotych. Ostatnio przyznał, że boi się zmian klimatu. Według niego źródłem problemu nie jest jego styl życia, tylko fakt, że ludzie o mniejszych dochodach „żrą” za dużo mięsa – komentuje wypowiedź Janusza Filipika organizacja Greenpeace Polska.

 

- Aby ocalić świat, musimy obniżyć emisję CO2 do zera. Jak? Jednym z największych źródeł emisji jest mięso, a to ludzie, którzy zarabiają mniej, konsumują jego kolosalne ilości, trzeba więc drastycznie podnieść im ceny – uważa prof. Janusz Filipiak, prezes Comarchu, jeden z najbogatszych Polaków i właściciel klubu sportowego Cracovia.

 

- Prezes Comarch w obrzydliwy i klasistowski sposób tłumaczy, że za kryzys klimatyczny odpowiadają „osoby mniej zarabiające”, które wychodzą ze sklepów z „siatami pełnymi mięsa”. Fakty są dokładnie odwrotne, 1% najbogatszych ludzi świata (w tym pan Janusz Filipiak) odpowiadają za dwa razy więcej emisji niż uboższa połowa ludności. Co oznacza, że około 70 milionów ludzi bogatych emituje dwa razy więcej niż uboższe 3,5 miliarda ludzi – zauważa Greenpeace Polska.

 

Rozmowa w podkaście IBRIS z udziałem milionera zeszła też na temat samolotu Filipiaka i kontekstu ekologicznego - Mam samolot, który jest mały. To nie jest odrzutowiec, to jest turbośmigłowiec, który konsumuje połowę mniej paliwa niż odrzutowce — wyjaśnił. Dodał, że gdyby wszyscy milionerzy poszli za jego przykładem, zanieczyszczenie byłoby dużo mniejsze.

 

Stwierdził, że dużą pracą do wykonania jest wytłumaczenie ludziom, żeby nie latali na urlopy do Turcji czy Grecji. - Nie chcę się bronić i tłumaczyć, ale trzeba się zastanowić, ile emisji CO2 pochodzi od tych starych samolotów pasażerskich, ale ile z tego mojego samolociku. Równie dobrze mógłbym odbić piłeczkę jako milioner i powiedzieć: ludzie, lecicie na Kretę na urlop i zanieczyszczacie planetę. Niech ktoś wytłumaczy tej niższej warstwie społecznej, żeby nie lecieli na wakacje – mówi prof. Filipiak.

 

Skoro niższe warstwy społeczne powinny ograniczyć konsumpcję mięsa, z czego w ramach ograniczania konsumpcji powinni zrezygnować najzamożniejsi? - A z czego ja mam rezygnować? No może z prywatnego samolotu, ale wtedy będę leciał tym wielkim starym Boeingiem, który ma dużo większą emisję CO2 na pasażera. A ja muszę latać, bo robię biznes w 90 krajach. Milionerzy nie mają z czego rezygnować – uważa przedsiębiorca.

 

- Janusz Filipiak mówił, że biedota żre za dużo mięsa. Czy bogacze mogą żreć sarny, dziki i kaczki w restauracji jego żony? Bogacze mogą, biedni nie mogą, bo ceny są kosmiczne – pisze na Twitterze dziennikarz Marcin Dobski i przedstawia menu z owej restauracji.

 

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz