Działania marketingowe rynku mięsnego w cieniu koronawirusa

Redakcja

Rynek mięsny wciąż walczy o swoją pozycję. Polska należy do jednych z największych producentów mięsa w Unii Europejskiej. Zajmujemy czołowe miejsca w produkcji mięsa drobiowego, wieprzowiny i produkcji wołowiny. Obecnie producenci muszą skupić się na ekologii, ponieważ jest to jeden z najsilniejszych trendów narzucanych producentom przez konsumentów. Jednakże pomimo zawirowań wokół ekologii, obecna sytuacja związana z COVID-19 rzutuje przede wszystkim na eksport polskiego mięsa. Jest to wyzwanie logistyczne, a firmy muszą mierzyć się z przeciwnościami związanymi z ograniczeniami koronawirusowymi, ponieważ sytuacja jest bardzo dynamiczna. W najtrudniejszej sytuacji znajdują się firmy, których główny kanałem dystrybucji produktów mięsnych była HoReCa.

 

Niestety według danych MRiRW (Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi) w Polsce utrzymuje się ujemny bilans handlowy na rynku wieprzowiny i wyniósł on -217 tys ton. Głównym partnerem dla Polski na tym rynku są Niemcy, ze względu na COVID na tzw. małej giełdzie wstrzymano notowania tuczników. Nie bez znaczenia jest także sytuacja dotycząca ASF w Polsce, na dzień 13.10.2020, Główny Lekarz Weterynarii informował o 100 ogniskach afrykańskiego pomoru świń w Polsce. Z kolei ponad połowa drobiowej produkcji mięsa sprzedawana jest za granicę (głównie są to kraje UE). Poza stałym tematem wirusa, pod początku roku sektor drobiarski boryka się z ograniczeniami związanymi z ptasią grypą. Ze względu na utratę statusu kraju wolnego od tej choroby eksport mięsa drobiowego do Chin nie jest możliwy. Natomiast sytuacja producentów bydła wydaje się być najtrudniejsza. Ze względu na ponad 80% eksport wołowiny z naszego kraju. Niestety ceny skupu żywca są na niskim poziomie i ze względu na utrzymującą się sytuację epidemiologiczną w Europie sytuacja ta może ulec pogorszeniu. Według dostępnych źródeł ceny wołowiny z poziomu przed pandemią powrócą dopiero w 2021 roku.  

 

covid maska korona cenyrolniczE pl

 

Ponadto warto pamiętać, że przemysł mięsny to nie tylko 100% eksport. Zamknięcie branży gastronomicznej (lub ograniczenie jej działania) w dużym stopniu przełożyło się na spadki w sprzedaży mięsa. Natomiast zakaz imprez masowych (np. wesel, komunii czy imprez integracyjnych), na których większości mięso króluje na stołach - również zostało odwołanych. Krajowy lockdown (zamknięcie) spowodował także, że Polacy nie tylko zaczęli oszczędzać, ale także zwrócili większą uwagę na dbałość o dietę i zdrowe odżywianie. Dlatego w tym ciężkim czasie, producenci muszą znajdować nowe rynki zbytu lub być bardziej elastyczni i spersonalizowani pod wymagania klienta.

 

Obecnie małe firmy w Polsce produkują więcej mięsa i wyrobów niż Polacy są w stanie skonsumować. Brak mięsa nam nie grozi, jednak lockdown spowodowany wystąpieniem wirusa u pracowników i obowiązkową kwarantanną poważnie może zaburzyć cykl produkcyjny i spowodować zamknięcie zakładu do 14 dni. Polska należy do krajów, w którym odnotowuje się dużą nadprodukcję mięsa, co pozwala na eksport. Jednak powrót zamknięcia granic może zakłócić dobrze działający łańcuch dostaw. Z kolei zapas surowca w zakładach mięsnych i nasyceniem nim, przełożyło się na zahamowanie wzrostu cen. Według GUS (Główny Urząd Statystyczny) w marcu nastroje konsumenckie pozostały na stałym poziomie i nie zmieniły się w stosunku do poprzedniego miesiąca – wynosiły 1,3. Jednak warto nadmienić iż dane pochodzą sprzed eskalacji pandemii w naszym kraju.

 

 

Prawidłowe działania marketingowe przy obecnej istotnej roli reklamy to wymóg konieczny aby sprzedaż danego produktu była na wysokim poziomie. Pomimo, iż temat pandemii w znacznym stopniu zdominował rynek mięsny, warto też zwrócić uwagę na działania europejskiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, która przegłosowała poprawkę zakazującą używania w Unii Europejskiej nazw kojarzących się z mięsem. Spór ten trwa już od dłuższego czasu i choć sprawa nie jest jeszcze przesądzona ta wiadomość wywołuje mnóstwo emocji. Jest to zabieg marketingowy, a wielu przedsiębiorców uważa, że jest on celowy i wprowadza klientów w błąd. Inni zaś uważają, że nikt nie jest oszukiwany, ponieważ na tych produktach istnieje przedrostek „vege”. Jean-Pierre Fleury (przewodniczącego grupy roboczej „Wołowina i cielęcina” Copa Cogeca) skomentował inicjatywę w sposób jasny i stanowczy następującymi słowami: europejski sektor hodowli z nikim nie walczy, lecz wzywa do należytego uznania i szacunku dla pracy milionów europejskich rolników i pracowników branży hodowlanej. Bez strachu powiem, że mamy tu do czynienia z przywłaszczeniem kulturowym. Niektóre agencje marketingowe celowo posługują się tym chwytem, by zmylić konsumentów, przekonując ich, że można zastąpić dany produkt innym bez wpływu na spożywane wartości odżywcze. Pod przykrywką dobrych intencji przyzwoli się na pojawienie się nowych, mylących nazw w przyszłości. Możemy w ten sposób przyczynić się do powstania nowego, wspaniałego świata, w którym marketing jest oderwany od faktycznych właściwości produktów - przez co na pewno wiele rzeczy wymknie się spod kontroli”.

 

burger vege napachana bulka cenyrolnicze pl

 

W Parlamencie Europejskim od 19 do 22 października zostaną poddane głosowaniu poprawki do rozporządzeń o rynkach rolnych. Jeśli poprawki te zostaną uwzględnione to firmy, które wytwarzają wegetariańskie lub wegańskie produkty bezmięsne, nie będą mogły używać nazw silnie kojarzonych z rynkiem mięsnym tj. „burger”, „stek” itd. Oczywiście dla producentów produktów i przetworów mięsnych jest to dobra informacja, natomiast wegetarianie i weganie sprzeciwiają się tego i oceniają takie działanie jako irracjonalne ograniczające wolność dla przedsiębiorstw i konsumentów. Organizacje takie jak ProVeg, Human Society Europe, Four Paws, Compassion in Rold Farming, European Vegetarian Union, Greenpeace, BirdLife, Eurogroup for Animas oraz Good Food Institute Europe sprzeciwiają się tej propozycji. Wyżej wymienione organizację martwią się także o producentów wyrobów zastępujących surowiec międny typu „burgr”, „stek” itd., ponieważ zmiana ta niesie za sobą konsekwencje w postaci odmiennych oznaczeń (które obecnie według wegetarian i wegan, pomagały w wyborze zamienników dla osób, które ograniczają mięso w diecie) oraz ogromnych kosztów związanych ze zmianą etykiet i opakowań. Przytoczony spór nie jest niczym nowym na ścieżce mięsożerców i wegan. We Francji w 2018 roku zabroniono stosowania określeń takich jak „burger wegański” i „kotlet sojowy”. Europejskie organizacje, które stają w obronie rolników podkreślają, że produkują oni nie tylko białko zwierzęce, ale i roślinne i pomimo sprzeciwu dotyczącego nazewnictwa, nie mają nic przeciwko wytwarzaniu białek roślinnych na potrzeby wyrobów wegańskich. Chcą jedynie aby produkty nie zawierające pierwiastka zwierzęcego posiadały własną ścieżkę rozwoju i ustaliły własne normy dotyczące nazewnictwa. Pozostaje tylko czekać aż wniosek zostanie zatwierdzony lub odrzucony na plenarnym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego.

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz