Racjonalne wsparcie producentów żywca pozwalające im utrzymać potencjał, a następnie szybko go zwiększyć tuż po ustąpieniu epidemii poprzez wzrost przychodów z eksportu, może stać się impulsem stymulacyjnym dla całej polskiej gospodarki. Brak reakcji rządu może spowodować, że niedobory dotkną polskiego rynku, który stanie się miejscem lokowania produktów pochodzących z innych krajów.
O skutkach jakie epidemia COVID19 wywiera na gospodarkę można wnioskować z obserwacji rynków, przez których fala zachorowań już przeszła. W poniedziałek szefowie dwóch liczących się światowych organizacji zrzeszających azjatyckich producentów: Food Industry Asia (FIA) i ASEAN Food and Beverage Alliance (AFBA) ostrzegli przed rodzącą się na największym globalnym rynku groźbą niedoborów żywności. Jako główną przyczynę podali obostrzenie administracyjne zrywające ciągłość kooperacyjną wytwórców i utrudniającą produkcję rolną. Dochodzące z Dalekiego Wschodu informacje mają wpływ na polskich producentów. - Z jednej strony to zapowiedź niedoborów i na polskim rynku, z drugiej, przy podjęciu odpowiednich kroków może to być szansa dla polskiego rolnictwa i całej gospodarki – uważa Aleksander Dargiewicz, prezes Krajowego Związku Pracodawców Producentów Trzody Chlewnej „Polpig”.
Przed kryzysem, wynikającym z epidemii, to rynki Dalekiego Wschodu były dla europejskich producentów mięsnych najbardziej obiecujące. Według danych Komisji Europejskiej, przychody z eksportu wzrosły w ciągu roku o przeszło jedną czwartą. Skok wynikał przede wszystkim z rozwoju eksportu wieprzowiny. Silny popyt z Chin i wyższy poziom cen spowodowały wzrost sprzedaży tego mięsa o 40% w drugiej połowie 2019 r. Według danych Komisji Europejskiej sprzedaż mięsa, w tym produktów ubocznych i żywych zwierząt, przyniosła unijnym dostawcom ogółem 15,42 mld EUR; było to o 3,2 mld EUR lub 26,1% więcej niż w 2018 r.
Zarysowująca się w Azji sytuacja może wpłynąć na silniejszy wzrost popytu w tym roku. Do zwiększonego eksportu żywności zachęcają same władze Chin obniżając normy na importowane przez siebie produkty mięsne. Zdaniem Dargiewicza jest to moment, w którym łatwiejsze byłyby negocjacje w sprawie uznania unijnej rejonizacji ASF. - Powinniśmy jednak zapewnić ciągłość produkcji i logistyki zakłócanej epidemią zarówno koronawirusa jak i ASFv. Doniesienia z woj. lubuskiego, gdzie tylko w jednej fermie z tego powodu zlikwidowano 27 tys. sztuk trzody, pokazuje jak realne jest to zagrożenie. Innym zagrożeniem są obostrzenia płynące z walki z koronawirusem Utrzymanie wymogów zachowania odległości pomiędzy pracownikami na liniach przetwórczych 1,5 metra może ograniczyć produkcję w wielu zakładach mięsnych. Obecne przepisy dotyczące kwarantanny mogą uniemożliwić skompletowanie załogi zarówno w przetwórniach jak i fermach produkujących żywiec – zauważa prezes Polpig-u.
Racjonalne wsparcie producentów pozwalające im utrzymać potencjał, a następnie szybko go zwiększyć tuż po ustąpieniu epidemii poprzez wzrost przychodów z eksportu, może stać się impulsem stymulacyjnym dla całej polskiej gospodarki. Jednak warunkiem jest zastosowanie już teraz specjalnych zapisów dotyczących kwarantanny, umożliwiających utrzymanie produkcji zwierzęcej i przetwórstwa nawet w szczycie epidemii oraz skuteczniejsza walka z wirusem ASF. - Należy zastosować surowsze zasady bioasekuracji, intensywniejszy odstrzał dzików i efektywniejszy system zbierania truchła. Od tego, czy polski sektor mięsny otrzyma wsparcie, zależy kondycja polskiego rolnictwa na jesieni. Wykorzystajmy szansę jaką zmiany na światowych rynkach żywności otwierają przed polskimi producentami. Brak reakcji może spowodować, że niedobory dotkną i polskiego rynku, który stanie się miejscem lokowania produktów pochodzących z innych krajów – przestrzega Aleksander Dargiewicz.