- Nie ma zgody Polski na nowy podatek od mięsa - informuje Centrum Informacyjne Rządu. - Takie propozycje przypominają inne pomysły, które przez lata wskazywano brukselskim urzędnikom, jak nazywanie ślimaka rybą a marchewki owocem czy ustalanie oczekiwanej krzywizny bananów - głosi komunikat Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
CIR skomentował sprawę podatku mięsnego dla Super Expressu. Jak czytamy w gazecie, rząd zdaje sobie sprawę z konieczności dbania o środowisko. - Działania ekologiczne w UE to obecnie priorytet i Polska podchodzi do nich poważnie. Realizujemy program "Mój prąd", czyli dofinansowania do założenia paneli fotowoltaicznych i rozwijamy program "Czyste powietrze". Nie ma żadnego sensu w kreowaniu nowego podatku, którego podstawy są raczej ideologiczne - czytamy w komunikacie CIR opublikowanym w SE.
Przypomnijmy, iż w minioną środę w Parlamencie Europejskim odbyła się debata związana z propozycją "sprawiedliwego ustalania cen mięsa", znaną również, jako"opłata środowiskowa. Raport dla europosłów na temat podatku od mięsa przygotowała koalicja TAPP - w jej skład wchodzą wiodące organizacje zdrowotne i ekologiczne. Koncepcja koalicji zakłada by od 2022 roku we wszystkich krajach unijnych wprowadzić dodatkową opłatę na sprzedawane mięso. Jak argumentują pomysłodawcy, dochody z tytułu nowego podatku mogłyby wynieść 32,2 mld euro rocznie w 27 państwach członkowskich UE do 2030 roku. W opinii koalicji TAPP te środki mogły zostać wykorzystane przede wszystkim na pomoc rolnikom w inwestowaniu w bardziej ekologiczne uprawy i hodowle.
Gdyby państwa unijne wprowadziły proponowane zalecenia, to ceny wołowiny i cielęciny wzrosłyby o 47 eurocentów (w przeliczeniu 2 zł) za 100 gramów, dla wieprzowiny o 36 eurocentów (1,5 zł) za 100 gramów, a dla kurczaka o 17 eurocentów (73 gr) za 100 gramów do 2030 roku. Nowy podatek doprowadziłby w ciągu dekady do zmniejszenia spożycia kurcząt, wieprzowiny i wołowiny odpowiednio o 30 proc., 57 proc. i 67 proc.