Wg Krzysztofa Jurgiela, byłego ministra rolnictwa i obecnie europosła, pomysł opodatkowania mięsa uważa za szkodliwy i nieracjonalny. - Wybujałe ambicje klimatyczne grupy deputowanych lewicowych i Zielonych w PE rażą deficytem rachunku ekonomicznego i zdrowego rozsądku – uważa eurodeputowany.
Wczoraj, m.in. z inicjatywy m. in. Sylwii Spurek, posłów z grupy politycznej sojuszu socjalistów i demokratów oraz Zielonych, miała miejsce w Parlamencie Europejskim debata o przyszłości branży mięsnej i nad propozycją wprowadzenia dodatkowego podatku od produkcji i sprzedaży mięsa, który pozwoliłby ograniczyć jego spożycie w UE. Zyskałoby, rzekomo, środowisko naturalne na skutek zmniejszenia emisji CO2.
- Pomysł opodatkowania cen mięsa uważam za szkodliwy i nieracjonalny. Nie będzie miał większego wpływu na redukcję emisji gazów cieplarnianych do atmosfery ziemskiej – uważa Jurgiel. Dodaje, iż według danych UE, produkcja zwierzęca ma ledwie czteroprocentowy udział w wydzielaniu CO2 do atmosfery, a kraje unijne emitują ponad trzykrotnie mniej niż same Chiny. Były minister rolnictwa stwierdza, że wprowadzenie podatku uderzy bezpośrednio w branżę mięsną, której koszty produkcji znacznie wzrosną, przyczyni się do spadku opłacalności hodowli i przetwórstwa. Już obecnie kraje UE produkują drożej mięso i wyroby pochodzenia zwierzęcego niż kraje trzecie z powodu obowiązujących je wyższych standardów, jak: sposoby żywienia, dobrostan zwierząt, identyfikowalność, itd.
- Kiedy analizuję tę inicjatywę podatkową, od razu widać brak racjonalnej oceny, brakuje uwzględnienia globalnych skutków. Wybujałe ambicje klimatyczne grupy deputowanych lewicowych i Zielonych w PE rażą deficytem rachunku ekonomicznego i zdrowego rozsądku. Produkcja zwierzęca, gigantyczne fermy, a także zakłady przetwórstwa mięsa znajdą dość szybko lokalizację poza granicami UE, w krajach, gdzie troska o emisję gazów cieplarnianych i o wysokie standardy mało kogo interesuje. Efekt cieplarniany zostanie nawet zwiększony – przekonuje Jurgiel.
- Sprzeciwiam się szkodliwym pomysłom, absurdalnej inicjatywie podatkowej, której wprowadzenie pozbawi pracy setek tysięcy rolników w Unii oraz w Polsce, przyczyni się do upadłości gospodarstw rolnych i zakładów przetwórstwa mięsa. Wzrośnie natomiast import wyrobów gorszej jakości, narażając zdrowie konsumentów europejskich. Nie mogę zgodzić się, by wskutek wyższych cen pogłębiły się nierówności społeczne, a także niesprawiedliwość w dostępie do artykułów mięsnych. Pytam: jak to się ma do głoszonych aż do znudzenia przez lewicę unijną i polską haseł o równości oraz poszanowaniu wartości europejskich? - pyta polityk z Podlasia.
W jego opinii walka z emisją gazów cieplarnianych powinna iść w innym kierunku: takim, w którym pomaga się rolnikom i przemysłowi w budowaniu biogazowni, a także przez podobne inwestycje, wspomagające obniżkę emisji gazów w produkcji zwierzęcej. Dodatkowo, będą one przynosiły rolnikom dochody ze sprzedaży energii odnawialnej. W tej dziedzinie dobre przykłady pochodzą z Niemiec i Danii. W Polsce (choć nie tylko u nas) problemem jest uzyskanie zezwoleń środowiskowych i, co nie mniej ważne, opór społeczny wobec tych inwestycji. - Wpływ na to mają rożne organizacje, nie zawsze autentyczni obrońcy środowiska. Pod płaszczykiem dążeń do redukcji emisji i zatroskania o zmiany klimatyczne prowadzą od wielu lat działania w celu zdobywania olbrzymich dochodów kosztem rolników i przemysłu rolno-spożywczego. Nie możemy pozwolić na dalsze manipulacje i wprowadzanie w błąd opinii społecznej, za czym kryją się mało transparentne interesy – apeluje Krzysztof Jurgiel.