Prognoza dla rynku drobiu (kurczaka): bez optymizmu w najbliższych miesiącach

Redakcja

- Generalnie branżę czeka trudny okres. Pandemia uwidoczniła słabości polskiego drobiarstwa. Model rozwoju opierał się do tej pory na wzroście ilościowym produkcji przy niskiej marży, przy założeniu, że największy rynek zbytu - Unia Europejska - będzie chłonąć rosnące wolumeny. Bariera popytowa spowodowała, że mechanizm nagle przestał funkcjonować – uważa Adam Kurowski, redakcyjny analityk rynku drobiu.

 

Ubiegły rok był wyjątkowo niekorzystny dla polskiej branży drobiarskiej. Główne czynniki:

 

- Pandemia. Lockdown branży horeca, która odpowiada nawet za 40% polskiego eksportu, zmusiła nas do szukania zbytu w innych segmentach rynku - głównie w sieciach. Wolumenowo, uratowało naszą mocno proeksportową branżę przed jeszcze większą zapaścią i zapasami mrożonego mięsa. Niestety odbiło się negatywnie na cenach i marżach. Wartość polskiego eksportu spadła o ponad 10% pomimo wzrostu wolumenu w granicach 2%. Spadek marży odbił się negatywnie na wynikach finansowych polskich podmiotów.

 

- Ptasia grypa. Kolejne potwierdzone przypadki grypy spowodowały zamknięcie rynków, które nie uznają regionalizacji np. Chiny, RPA i ograniczenie możliwości eksportu z wielu rejonów  Polski na rynki uznające regionalizacje.

 

- Pasze. Wzrastające ceny śruty sojowej spowodowane głównie zakupami Chin dla odbudowującego się sektora wieprzowiny spowodowały duży wzrost cen paszy, która odpowiada za 75% kosztu wyhodowania brojlera. Szacuje się, że koszt ten już wzrósł około 0,40 zł/kg do poziomu 3,60 zł/kg.

 

Co nas czeka w pierwszym półroczu? – brak optymizmu

 

Generalnie branżę czeka trudny okres. Pandemia uwidoczniła słabości polskiego drobiarstwa. Model rozwoju opierał się do tej pory na wzroście ilościowym produkcji przy niskiej marży, przy założeniu, że największy rynek zbytu - Unia Europejska - będzie chłonąć rosnące wolumeny. Bariera popytowa spowodowała, że mechanizm nagle przestał funkcjonować.

 

Wymienione trzy główne czynniki dalej oddziałują na rynek

 

Trzecia fala (bardziej zakaźnej) pandemii przedłuży lockdown u nas i u naszych partnerów w UE. Pełnego odmrożenia gastronomii do wakacji raczej nie będzie. Aby sprzedać w innych kanałach dystrybucji, dalej będziemy konkurować wyłącznie ceną, gdzie pole manewru przy rosnącej cenie hodowli, staje się znikome lub zerowe.

 

Mamy nowe ogniska ptasiej grypy. Na rynki tzw. trzecie szybko nie wrócimy. To spowoduje, że nie ściągniemy określonego wolumenu mięsa z rynku i nie wyślemy zapasów powstałych w ubiegłym roku. Będzie coraz większa presja na sprzedaż zapasów z uwagi na kończące się terminy przydatności. To będzie skutkowało wyprzedażą poniżej kosztów produkcji, aby tylko nie utylizować danej partii. Pasze dalej będą drożeć, potęgując niepewność jutra wśród hodowców i wzrost kosztów produkcji w ubojniach.

 

Jakiejkolwiek poprawy możemy oczekiwać dopiero w II półroczu przy założeniu poprawy sytuacji epidemicznej w Polsce i całej UE. Odmrożenie popytu to klucz dla branży, aby złapać oddech.

 

Autor: Adam Kurowski – niezależny analityk rynku mięsa

 

Loading comments...
Wiadomość z kategorii:

Obserwuj nas w Google News 

i czytaj materiały szybciej niż inni

Google Icons 16 512

Dołącz teraz