- Jeśli chodzi o prognozę na najbliższy czas, to przez pierwsze 3-4 miesiące tego roku ceny skupu bydła rzeźnego nie powinny spadać. Na pewno utrzymają się do Świąt Wielkanocnych, a może będą nawet nieco wzrastać – zapowiada prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, Jacek Zarzecki.
- W ostatnich tygodniach notujemy nieznaczny wzrost cen skupu bydła rzeźnego. Średnioroczny wzrost stawek, patrząc na początek roku 2022 i 2023 odnotowujemy na poziomie ok. 16,5%. Najwyższe ceny towarzyszyły nam w maju ubiegłego roku. Ceny wołowiny powinny rosnąć, bowiem spada pogłowie bydła w Unii Europejskiej. To co cieszy, to wzrost krajowego pogłowia krów mamek o 28,9% w stosunku do roku ubiegłego. To najwyższy wzrost w Unii Europejskiej, gdzie w całej wspólnocie odnotowano spadek o 2%. To oznacza, że rolnicy zaczynają stawiać na chów i utrzymanie bydła mięsnego w coraz większym stopniu – zauważa prezes PZHiPBM.
- Największymi odbiorcami polskiej wołowiny niezmiennie są Włochy, Niemcy, Hiszpania, Niderlandy, Wielka Brytania, Czechy, Francja i Izrael. Najdroższy jest rynek izraelski, gdzie ceny są średnio wyższe o 30% w porównaniu do sprzedaży w innych krajach. To co może niepokoić, to spadek liczby gospodarstw rolnych i ilość gospodarstw rolnych utrzymujących bydło. To wynika z tego, że zaczynamy podążać w kierunku obserwowanym w krajach Europy Zachodniej, czyli mamy do czynienia ze starzeniem się rolników i brakiem następców. Warunki ekonomiczne nie powinny odgrywać większej roli, ponieważ ostatnio mieliśmy wzrost cen i opłacalności prowadzonej produkcji. Tu potrzebne są działania.
Jeśli chodzi o prognozę na najbliższy czas, to przez pierwsze 3-4 miesiące tego roku ceny nie powinny spadać. Na pewno utrzymają się do Świąt Wielkanocnych, a może będą nawet nieco wzrastać.
Nie da się jednak pominąć kwestii importu wołowiny z krajów Mercosour, który już w zeszłym roku dynamicznie rósł. Z krajów trzecich ogółem, dostawy wołowiny do UE wzrosły o 18%, co stanowi dla nas zagrożenie i musimy coraz intensywniej rozglądać się za nowymi rynkami zbytu. Konieczna jest jak największa promocja polskiej wołowiny w krajach azjatyckich i krajach Afryki. Perspektywiczny jest rynek japoński. Czekamy na decyzję odnośnie rynku wietnamskiego. Widzimy też zainteresowanie ze strony rynku algierskiego jeżeli chodzi o żywe zwierzęta. Ten kierunek eksportu będzie możliwy jeśli uda się uzgodnić kwestię świadectw weterynaryjnych. Naturalne jest, że wolelibyśmy sprzedawać mięso przetworzone i na tym zarabiać. Jeśli jednak eksport żywych zwierząt rolnikowi bardziej się opłaca, to właśnie jest ten kierunek, który musi funkcjonować.
Obserwujemy również znaczący wzrost importu cieląt. To znaczy, że w krajowych stadach mamy deficyt zwierząt do opasu i spokojnie możemy zwiększać pogłowie bydła. Krajowa hodowla ma możliwość rozwoju, co pozwoliłoby uniknąć sprowadzania cieląt z innych części UE. Importujemy przede wszystkim ze Słowacji, Holandii, Litwy i Łotwy. To są najbardziej popularne kierunki.
Rynek bydła jest najbardziej stabilnym jeśli chodzi o rolnictwo w naszym kraju. Jest przewidywalny i nie ma większych kryzysów wizerunkowych. Liczę na to, że te rozwiązania, które zostały przyjęte w ramach Krajowego Planu Strategicznego, dają większe środki na dobrostan zwierząt i więcej gospodarstw będzie mogło w tym programie uczestniczyć. Zresztą, wg ostatnich danych ARiMR, w czasie kampanii poprawy dobrostanu w roku 2022 r. tym działaniem było objętych 1,130 mln krów mięsnych i mlecznych, co stanowiło prawie 50% pogłowia krów. To oznacza, że prawie połowa polskich rolników spełnia warunki podwyższonego dobrostanu – kończy Jacek Zarzecki.