Jest kilka czynników, które wpływają na załamanie opłacalności produkcji bydła mięsnego w Polsce. Przede wszystkim problemem jest zamknięcie eksportu na rynek turecki. Sytuację w pewnym stopniu ratuje dobra współpraca z Libanem, który kupując żywiec zapewnia zbyt dla 33 proc. polskiej produkcji bydła mięsnego.
Wg Jacka Zarzeckiego z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego sytuacja, którą mieliśmy w styczniu w jednej z ubojni, gdzie doszło do nielegalnego uboju zwierząt, była początkiem sytuacji kryzysowej. W jego opinii nie powinniśmy wiązać tego z tym, co mamy dzisiaj na rynku, czy też mieliśmy na rynku dwa czy trzy miesiące temu. - Jeżeli przyjrzelibyśmy się sytuacji na rynku wołowiny – chodzi o rynek europejski, a szczególnie o rynek polski – to musimy pamiętać o tym, że Turcja, która była jednym z naszych głównych odbiorców mięsa wołowego, która odpowiadała za 8% naszego eksportu – w zeszłym roku wyeksportowaliśmy do Turcji 33 tys. ton wołowiny, co zaraz po Hiszpanii było największym, najlepszym wynikiem w Europie – w tym roku ten rynek stoi – mówił Zarzecki podczas sejmowej komisji rolnictwa nt. aktualnej sytuacji na rynku bydła miesnego. W związku z powyższym, pamiętając o tym, że 80% naszej produkcji trafia na rynki zewnętrzne, na rynki eksportowe, to właśnie to, wg Zarzeckiego jest jedną z głównych przyczyn spadku cen. Niewątpliwie wpływ na sytuację na rynku ma także to, co się dzieje z Brexitem i sytuacja na rynku irlandzkim. - Wiemy, że Irlandczycy – korzystając z pewnej pomocy państwa – obniżają ceny i wypychają swój towar na rynki europejskie, gdzie wcześniej ich głównym miejscem docelowym była Wielka Brytania, a dzisiaj próbują zdobywać nowe rynki europejskie. Chciałbym podkreślić tylko dwie bardzo ważne rzeczy, o których myślę, że powinniśmy powiedzieć – tj. kraje trzecie, kraje muzułmańskie. Jesteśmy dzisiaj jednym z niewielu krajów Unii Europejskiej, gdzie mamy możliwość uboju religijnego, a to daje nam potężne możliwości. Podejmowane działania czy przez ministerstwo rolnictwa, czy przez Głównego Lekarza Weterynarii w otwieraniu nowych rynków, czy też przede wszystkim zmianę wzoru świadectw weterynaryjnych… Mamy doskonały przykład, jeżeli chodzi o Algierię, to jest współdziałanie z organizacjami branżowymi o wypracowanie oczekiwań strony polskiej co do tych wzorów świadectw weterynaryjnych, czy też oprócz Algierii jest też Liban – podkreślał prezes Związku.
Na dzisiaj Liban jest największym odbiorcą jeżeli chodzi o żywe zwierzęta. - Tak prawdę mówiąc, to że ta cena idzie trochę w górę, to jest także zasługa tego, że Liban odbiera dzisiaj 33% polskiej produkcji wołowiny… Może nie wołowiny, tylko żywych zwierząt, które produkujemy. Należy podkreślić, że bydło czysto rasowe – a Libańczycy biorą towar najwyższej jakości – utrzymuje się w cenie takiej, jaką mieliśmy rok temu. Oczywiście barierą, jeżeli chodzi o Liban, była i jest nadal, niestety, bariera wieku, gdyż jest to tylko bydło do 30 miesięcy, ale Główny Lekarz Weterynarii i ministerstwo rolnictwa w porozumieniu z organizacjami branżowymi, pracują wspólnie nad tym, żeby ta bariera została zdjęta i nie było tego limitu wiekowego. Wpływ niewątpliwie na całą sytuację na rynku bydła mięsnego, czy na rynku wołowiny – bo trzeba pamiętać, że krowy mięsne stanowią niecałe 10% populacji krów, które produkujemy w Polsce – ma także sytuacja związana może nie z wizją, ale z oczekiwaniami konsumentów, jeżeli chodzi o pewne określone mody - mówił Zarzecki. Zauważył, że w Polsce ok 10% społeczeństwa w wieku między 24 a 37 lat, deklaruje przejście na wegetarianizm. W Unii Europejskiej w ciągu ostatnich 10 lat liczba osób, które deklarują przejście na wegetarianizm – na przykład w Niemczech – wzrosła ponad 10-krotnie.
- Musimy zdawać sobie też sprawę z tego, że konieczne jest by dostosowywać się do oczekiwań rynku i te rynki trzecie, kraje muzułmańskie, są dla nas potężnym potencjałem, który możemy wykorzystać. My, jako organizacje branżowe, zdajemy sobie też sprawę z tego, że dla nas tym rynkiem, który jest bardzo pożądany, jest rynek chiński. To jest na dzień dzisiejszy największy importer wołowiny na świecie – podkreślał prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego. Dodał, iż niedawno odbyło się spotkanie polskiej delegacji z chińskim wiceministrem rolnictwa, gdzie poruszany był także temat wołowiny. - Proszę państwa, biorąc pod uwagę całą sytuację obecną dzisiaj na rynku, a także to, co de facto z dnia na dzień się zmienia – bo już wiemy, że dochodzi do pewnych sytuacji w Irlandii, gdzie rolnicy irlandzcy także występują, protestują na dzień dzisiejszy przeciwko niskim cenom – liczymy na to, że pod koniec III kwartału i IV kwartał to będzie okres zwyżki cen. Nie mówię, że dojdziemy do cen, które mieliśmy w zeszłym roku. Bo w zeszłym roku mieliśmy bardzo dobre ceny. Ale żeby przynajmniej tę stratę, którą ponieśli hodowcy i producenci bydła, zminimalizować. Tak jak mówię – dzisiaj musimy patrzeć, jak dostosowywać się do oczekiwań rynkowych i do tego, czego oczekują nasi kontrahenci raz jeszcze - podkreślał Zarzecki.
Prezes akcentuje, że kontrahenci oczekują od polskich producentów dwóch bardzo ważnych rzeczy – jakości i powtarzalności. - Żeby ta cena, która jest dzisiaj o ok. 17-18% niższa od wołowiny na rynku europejskim – bo konkurujemy nie tylko ceną, ale zaczynamy konkurować jakością… Musimy zrobić wszystko, żeby ta jakość była jak najwyższa, żebyśmy zdobywali nowe rynki właśnie w krajach trzecich, a mniej patrzyli na kraje Unii Europejskiej, nie zapominając jednocześnie o zwiększeniu spożycia wołowiny w Polsce – mówił Zarzecki. W 2015 r. spożycie wołowiny w Polsce wynosiło jeszcze 1,2 kg na osobę, w zeszłym roku to było już ponad 3,4 kg na osobę. - Więc widzimy ten wzrost i to od nas – hodowców, producentów, przetwórców, od całej branży – zależy, czy moda na wołowinę, na dobrą, polską wołowinę będzie utrzymana zakończył szef PZHiPBM.