W Belgii, w jednej z największych firm mięsnych doszło do fałszowania etykiet, które zawierały informacje o terminie przydatności mięsa. To nie wszystko, bowiem zwierzęta w rzeźni przed ubojem przechodziły prawdziwe katusze.
Jak poinformowano na portalu farmer.pl, w czasie kontroli chłodni belgijscy urzędnicy stwierdzili mnóstwo nieprawidłowości. Na 200 skontrolowanych palet mięsa, aż 133, a więc ponad 50%, nie spełniało wymogów bezpieczeństwa żywności. W przypadku większości produktów zafałszowano etykiety lub nie wpisano daty mrożenia. W czasie kontroli natrafiono m.in. na mięso wołowe, które pochodziło z...2001 roku!
Odbiorcami mięsa firmy Verbist byli oprócz krajowych konsumentów także obywatele Hongkongu, Wybrzeża Kości Słoniowej i Kosowa.
Służby sanitarne nie potrafiły jednoznacznie określić, ile mięsa przetworzonego w rzeźni VEVIBA dotarło już do belgijskich sklepów i supermarketów w całym kraju. Nie wiadomo także od kiedy ten niebezpieczny proceder miał miejsce.
Jak informuje farmer.pl, dodatkowo w rzeźni Verbist w belgijskim Izegem odpowiednik polskiego sanepidu dotarł do skandalicznych filmów z ubojni. Widać na nich jak zwierzęta przed śmiercią są brutalnie bite batami i paralizatorami elektrycznymi. Na filmie można także zobaczyć jak zwierzętom podcina się gardło bez uprzedniego ogłuszenia.
Wszystko to działo się w firmie, która odpowiada za 30% produkcji mięsa w całej Belgii. W konsekwencji Minister Rolnictwa oraz belgijski Sanepid (AFSCA/FAVV) odebrali VEVIBIE pozwolenia do działalności w zakresie uboju oraz przetwórstwa mięsa.
Źródło: farmer.pl