Każdy hodowca trzody choć raz zetknął się z problemem wzajemnej agresji wśród zwierząt. Zwierzęta przepychają się i szturchają, a w skrajnych przypadkach dochodzi do ugryzień świńskich ogonów oraz, rzadziej, uszu.
Deutsches Tierschutzbuero (niemiecki organ zajmujący się ochroną zwierząt) opublikował zdjęcia z największej tuczarni świń w Dolnej Saksonii. Nagrania wideo pokazują, jak ciasno ulokowane zwierzęta muszą stać we własnych odchodach. Wiele zwierząt wykazuje bardzo poważne obrażenia, które nie nastąpiły z dnia na dzień. Widoczne są nieleczone, krwawe rany, ogromne guzy i ropnie oraz kuśtykające świnie. Wśród żywych można również zobaczyć martwe zwierzęta.
Smaczniejsza wieprzowina pochodzi od świń, które jedzą jęczmień pozostały po wykonaniu japońskiego likieru shochu. Zespół profesjonalnych piwowarów i naukowców związanych z rolnictwem twierdzi, że składniki odżywcze w pozostałym sfermentowanym jęczmieniu mogą zmniejszyć stres zwierząt, co skutkuje lepszym smakiem mięsa.
Wielu rolników ma obecnie problem z opłacalną sprzedażą świń rzeźnych. Rozwiązaniem może być rozciągnięcie w czasie tuczu zwierząt. Jak jednak tego dokonać? Zagadnieniem tym zajął się niedawno zespół naukowców z Kansas State University.
Dzięki zastosowaniu terapii genowej u trzody chlewnej można uniknąć konieczności wykonywania chirurgicznej kastracji prosiąt. To alternatywa, która może znacznie poprawić dobrostan zwierząt. Wymagałoby to jednak zmiany nastawienia – zwłaszcza na obszarze Unii Europejskiej - wobec organizmów modyfikowanych genetycznie.
Dobrostan zwierząt jest istotnym czynnikiem wpływającym na ogólną „koncepcje jakości żywności”, a konsumenci oczekują, że ich produkty odzwierzęce, będą wytwarzane z poszanowaniem dobrostanu zwierząt. Ostatnie badania przeprowadzone przez Komisję Europejską, a także badania w ramach projektu Welfare Quality, potwierdzają, że dobrostan zwierząt jest kwestią o dużym znaczeniu dla konsumentów, a obywatele wykazują silne zaangażowanie w problematykę poświęconą hodowli zwierząt i produkcji mięsa. Aby uwzględnić obawy społeczne dotyczące właściwego dobrostanu zwierząt, a także związane z nimi wymagania rynku istnieje pilna potrzeba stworzenia niezawodnych, opartych na obserwacjach systemów oceny statusu dobrostanu zwierząt.
Wielu niemieckich rolników zajmujących się tuczem świń nie wie obecnie, co zrobić ze zwierzętami. Epidemie koronawirusa wystąpiły już w kilku dużych ubojniach w kraju. W efekcie ich działanie zostało kompletnie sparaliżowane.
Większość problemów związanych z dobrostanem świń podczas uboju wynika z nieodpowiednich umiejętności personelu oraz źle zaprojektowanych i zbudowanych obiektów.
Do najbardziej niszczycielskich gatunków inwazyjnych w wielu miejscach świata należą dzikie świnie. Wymknęły się spod kontroli i zajęły już wszystkie stany USA, a od kilkunastu lat rozprzestrzeniają się również w Kanadzie. Walka z nimi jest uciążliwa i w wielu miejscach skazana na porażkę.
Wysokie temperatury mogą być niekorzystne zwłaszcza w chowie i hodowli trzody chlewnej. Na negatywne skutki stresu cieplnego narażone są szczególnie maciory i prosięta. Najnowsze badania z Francji pokazują, że wysokie temperatury działające jeszcze przed narodzinami mogą wpływać na wzrost, fizjologię i cechy tuszy zwierząt.
Świnie utrzymywane na ograniczonej przestrzeni, pozbawionej urozmaiceń i stymulujących materiałów mogą odczuwać przewlekły stres. Prowadzi on do zaburzeń zachowania i wielu problemów zdrowotnych – takich jak obniżona odporność. Najnowsze badania pokazują, że wzbogacenie środowiska lub jego brak znacząco wpływa na funkcje układu odpornościowego u świń.
Mykotoksyny to produkty uboczne wytwarzane przez grzyby, znajdowane w żywności i paszy, zagrażające zdrowiu i życiu zarówno zwierząt, jak i ludzi. Za szczególnie wrażliwe na ich działanie uważa się trzodę chlewną. Które mykotoksyny są dla niej najgroźniejsze? I czy problem mykotoksyn zawsze rozwiązują adsorbenty?
Jak będzie wyglądać przyszłość mięsa? Czy będziemy zmuszeni ograniczyć swój apetyt na rzecz ekstensywnej, bardziej przyjaznej środowisku produkcji zwierzęcej, czy może wręcz przeciwnie, dzięki nowym technologiom uda nam się jeszcze bardziej ją zintensyfikować?
Na początku miesiąca (6 lutego) w Wolborzu w powiecie piotrkowskim doszło do spotkania przedstawicieli władz państwa z rolnikami. Dyskutowano o tym jak uchronić tamtejsze chlewnie przed wirusem ASF. Padło wiele deklaracji, którym hodowcy świń przyklasnęli. Były to jednak tylko słowa, bowiem w ciągu trzech tygodni nie podjęto żadnych konkretnych działań, by zatrzymać postęp wirusa ASF w kierunku trzodziarskiego zagłębia zlokalizowanego w powiecie piotrkowskim. Rolnicy przestrzegają, że kolejne spotkanie z osobami, które decydują o zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń, może odbyć się na manifestacji ulicznej.
W ciągu ostatniej dekady rośnie zainteresowanie wykorzystywaniem ubocznych produktów rolno-przemysłowych w żywieniu zwierząt gospodarskich. Odpowiednio dobrane, mogą znacznie obniżać koszty żywienia zwierząt, równocześnie zapewniając pełnowartościową dietę. W jednym z najnowszych badań naukowcy z Włoch postanowili sprawdzić jak dodatek wytłoków pomidorowych w paszy dla świń wpłynie na jakość mięsa. Ich zdaniem komponent ten ma bardzo duży potencjał.
Za Odrą wyraźnie zauważalna jest tendencja wypierania małych gospodarstw zajmujących się hodowlą zwierząt na rzecz ferm. Liczba gospodarstw rzędu 500 do 999 świń zmniejszyła się o prawie jedną trzecią w latach 2010-2019, a w stadach od 1000 do 1 999 zwierząt tylko o 8 procent. Podobne tendencje widoczne są w hodowli bydła.
Mieszkańcy Kalska i okolicznych miejscowości w powiecie zielonogórskim boją się wielkiego smrodu, który może pojawić się wraz z planowanym powstaniem we wsi przemysłowej chlewni na 36 000 świń. Dlatego zbierają podpisy przeciwko temu przedsięwzięciu i liczą, że uda się im powstrzymać zamiary inwestora.
Władze gminy Wola Krzysztoporska (woj. łódzkie) zamierzają wprowadzić do planu zagospodarowania przestrzennego zmiany, które narzucą inwestorom, zamierzającym wznosić chlewnie na terenie tego samorządu, budowę biogazowni. Wg włodarzy, ma to zapobiec odorowi, który niesie za sobą wylewana w okolicznych polach gnojowica. W tle tych argumentów znajduje się opór lokalnej społeczności co do budowy biogazowni w jednej z ferm, gdzie planuje się rozbudowę infrastruktury, która pozwoli na hodowlę ponad 30 tys. tuczników.