Strategia walki z ASF jest nadal oparta niemal wyłącznie na uboju świń w ogniskach choroby. Odwlekane wprowadzenie na rynek szczepionki sugeruje, że mamy tutaj do czynienia bardziej z polityką, niż troską o ekonomię rolnictwa, zdrowie zwierząt i jakość żywności. Niektórych państw zwyczajnie nie stać na taką rozrzutność. Naukowcy z Wietnamu przedstawili wyniki 14-miesięcznej obserwacji loch, które przechorowały ASF. Jak szybko lochy usunęły wirusa z organizmu? Czy ich prosięta uległy zakażeniu?
Zamiast wprowadzić szczepionki, wciąż ubijamy zdrowe świnie
Obecna strategia kontrolowania pandemii afrykańskiego pomoru świń polega niemal wyłącznie na bioasekuracji i uboju świń w ogniskach choroby. Wynika to z braku pozwolenia na leczenie zakażeń oraz niedostępności na rynku skuteczniej szczepionki – pomimo utworzenia już bardzo obiecujących preparatów w Stanach Zjednoczonych: Powstała skuteczna szczepionka na ASF.
Pandemia choroby zdaje się nie kończyć i obecnie nikt o zdrowym rozsądku nie zakłada, że w ciągu najbliższych lat w Europie pozbędziemy się w pełni wirusa. Strategia oparta na ubijaniu nawet zdrowych zwierząt podejrzanych o zakażenie ma swoje uzasadnienie i zwłaszcza w początkowych fazach epidemii może przynieść dobre skutki, jednak znacznie bardziej wartościowa byłaby walka z wirusem przy pomocy szczepionek. Dlaczego jeszcze nie ma ich na rynku pozostaje tajemnicą, zwłaszcza jeśli spojrzeć jak szybko zareagował rynek farmaceutyczny gdy to ludzkie życie było zagrożone, z powodu wirusa COVID-19.
Masowy ubój świń świadczy nie tylko o politycznym charakterze zwalczania chorób, ale także o coraz mniejszym szacunku do życia zwierząt i żywności we współczesnym świecie. Nie mówiąc o tym, że pomimo rosnącej „troski” o ochronę środowiska, marnowane są tą drogą również ogromne ilości zasobów potrzebnych do wyhodowania zwierząt, które trafiają prosto do utylizacji. To nie wina rolników, czy nawet i państwa, ale wyższego ustawodawstwa i globalnego podejścia do zwalczania chorób zwierząt.
Najlepiej ten problem rozumieją mało zamożne kraje, których po prostu nie stać na taką rozrzutność. W niedawno opublikowanej pracy naukowej naukowcy z Wietnamu przedstawili wyniki obserwacji świń, które przechorowały ASF, oraz ich potomstwa. Czy rzeczywiście śmiertelność na chorobę wynosi niemal 100%, jak to się obecnie zakłada?
Rekompensaty finansowe to przywilej bogatych państw
Większość gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną w państwach Azji to małe, przydomowe fermy, rozproszone na dużych obszarach i utrudniające kontrolę rozprzestrzeniania się choroby. Problem z opanowaniem epidemii ma między innymi Wietnam, gdzie ASF stał się już endemiczny (a więc na dobre zagościł się) w 63 prowincjach kraju. Większość rolników nie może tam liczyć na rekompensaty finansowe za ubijane świnie w ramach zwalczania choroby. Z tego powodu w państwie poszukuje się innych sposobów ograniczenia rozwoju epidemii, bez rujnowania źródła dochodów rolników.
Pewien zespół badaczy postanowił sprawdzić, czy świnie mogą przechorować ASF i czy, tak jak się ogólnie zakłada, stają się później nosicielami wirusa i w dalszym ciągu stanowią zagrożenie epidemiologiczne. Problem w tym, że dotychczas nikt nie prowadził długoterminowych obserwacji zakażonych zwierząt. Stąd nie wiadomo było, czy choroba po przechorowaniu stada może nawrócić, czy świnie-ozdrowieńcy mogą zakażać inne osobniki oraz czy przenoszą chorobę na potomstwo.
Jak dotąd nikt również nie ocenił w sposób naukowy, czy częściowe ponowne zasilanie chlewni świniami, które wyzdrowiały z ASF ma sens i nie stanowi zagrożenia. Taka strategia jest i tak nieoficjalnie stosowana w wielu endemicznych dla ASF obszarach Azji.
Jaki procent świń naturalnie przeżywa infekcję?
W badaniu obserwacji poddano loszki, które wyzdrowiały z naturalnego zakażenia zjadliwym szczepem ASF. Obserwacja była prowadzona przez ponad 14 miesięcy za zgodą lokalnych władz w Wietnamie.
Ferma, na której odbywały się badania była komercyjnym gospodarstwem „od prosięcia do tucznika”. Znajdowało się na nim ponad 2000 zwierząt, z czego 200 stanowiły maciory. 15 macior przygotowanych do krycia zakaziło się wirusem ASF i przejawiało kliniczne objawy choroby. Wirus rozprzestrzenił się następnie na porodówki, odsadzone prosięta oraz tuczniki. Gospodarstwo postanowiło poddać ubojowi wszystkie świnie, poza odsadzonymi prosiętami, którym pozwolono przechorować ASF.
Z zakażenia ASF wyszło 70 z 479 odsadzonych świń, a więc ok. 15% – 42 dni po pierwszym przypadku w tej grupie zwierząt. Przejawiały łagodne objawy kliniczne lub ich zupełny brak. Warto zaznaczyć, że świnie zakażone ASF nie były w żaden sposób wspierane leczeniem w walce z wirusem. Prosięta stwierdzono ozdrowieńcami w wieku 91 dni.
14 loszek spośród ozdrowieńców zostało wybrane do dalszych, trwających 14 miesięcy badań. Po osiągnięciu przez loszki dojrzałości zostały zainseminowane z użyciem nasienia pochodzącego od wolnych od ASF knurów i oprosiły się. W całym okresie obserwacji, do 150 dnia po oproszeniu, od loszek i ich prosiąt pobierano próbki krwi oraz wymazy z nosa w celu wykrycia u nich wiremii, a więc obecności antygenów ASF oraz seropozytywności - obecności przeciwciał wobec ASF. Użyto do tego standardowych testów PCR oraz ELISA.
Wirus znika z organizmu po ok. 70 dniach
Antygeny wirusa, świadczące o jego obecności w organizmie, wykazano u wszystkich 14 loszek w momencie rozpoczęcia eksperymentu. Antygeny były obecne u wszystkich loszek jeszcze w wieku 133 dni, a u 9 z nich w wieku 161 dni. W kolejnych testach, aż do końca obserwacji (od 217 dnia do 497 dnia) nie wykrywano już u nich antygenów ASF we krwi oraz w wymazach z nosa. Można więc założyć, że około 70-100 dni wystarczyło do usunięcia wirusa z organizmu loszek po przechorowaniu.
Loszki zainseminowano w wieku 224 dni, po potwierdzonym braku wiremii. 11 z 14 loch z sukcesem się oprosiło. U dwóch loch inseminacja nie była skuteczna, a u jednej z nich wystąpiła aborcja – nie powiązano jej jednak z ASF oraz innymi wirusami, CSF i PRRS. Naukowcy nie stwierdzili transmisji wirusa z loch na prosięta. Antygen ASF nie został wykryty we krwi potomostwa loch-ozdrowieńców przez cały, 150-dniowy okres obserwacji.
Lochy przekazały jednak wraz z siarą i mlekiem prosiętom przeciwciała wobec wirusa ASF. Sama obecność przeciwciał u świń, przy braku obecności wirusa, świadczy o nabyciu przez nie chociaż częściowej odporności na kolejne zakażenia. Przez cały okres obserwacji u loch obserwowano wysoki poziom przeciwciał wobec ASF. Prosięta wykazywały ich dość wysoki poziom przed odsadzeniem, po którym stopniowo zaczynał spadać.
Dodatkową obserwacją z badań był brak zachorowania na ASF zdrowych świń, które miały na farmie kontakt z lochami-ozdrowieńcami.
Badacze podsumowują swoje badania stwierdzeniem, że lochy po przechorowaniu ASF nie stają się nosicielami choroby. Choroba nie przejawia również u nich nawrotów. W związku z tym, pomimo, że wirus wpływa w niskim stopniu na ich wydajność rozrodczą, mogą być przynajmniej częściowo wykorzystywane w dalszej hodowli. Może mieć to ogromne znaczenie dla rolników, którzy nie mogą liczyć na finansową pomoc od państwa.
Na podstawie:
Oh, Taehwan, et al. "Long‐term follow‐up of convalescent pigs and their offspring after an outbreak of acute African Swine Fever in Vietnam." Transboundary and Emerging Diseases (2021).