Wielu niemieckich rolników zajmujących się tuczem świń nie wie obecnie, co zrobić ze zwierzętami. Epidemie koronawirusa wystąpiły już w kilku dużych ubojniach w kraju. W efekcie ich działanie zostało kompletnie sparaliżowane.
O wystąpieniu epidemii COVID-19 wśród pracowników jednej z Niemieckich rzeźni pisaliśmy niedawno: Koronawirus u ponad 1000 pracowników ubojni. Nie jest to odosobniony przypadek.
Jedna z największych niemieckich rzeźni - Tönnis w Rheda-Wiedenbrück jest już zamknięta od dwóch tygodni.
Ma to ogromny wpływ na niemieckich hodowców trzody chlewnej, ponieważ w tym miejscu ubijane jest co najmniej 12 do 14% świń w normalnym trybie pracy zakładu.
Co tydzień w zakładzie tym w pomieszczeniu przedubojowym gromadzonych było do 100 000 świń.
Nawet działające w czasie pandemii rzeźnie nie mogą pracować na pełnych obrotach i dokonywać uboju takiej samej liczby zwierząt, co normalnie. Wszystkiemu winne są ograniczenia związane z koronawirusem.
Na wczorajszej aukcji ISN (małej giełdy w Niemczech) zaoferowano 3535 świń w 20 partiach – jednak zwierzęta nie znalazły nabywców. Niewielkie obecnie możliwości uboju w rzeźniach wywierają ogromną presję.
A póki co ani władze, ani firma Tönnies nie wiedzą jak będzie wyglądać najbliższa przyszłość ubojni i kiedy zostanie wznowiona w niej praca.
Na podstawie:
Agrarheute